I

1.5K 86 3
                                    

Alicia Schreave? To brzmiało źle, bardzo źle. Miałam zamiar traktować cały pobyt w pałacu jako miłe doświadczenie, ale im dłużej nad tym myślałam, to tym bardziej się stresowałam. Nie wiedziałam dokładnie, jak powinnam się zachowywać. A co jeśli już pierwszego dnia zaliczę wpadkę i Książę się na mnie zdenerwuje? Rodzice byliby zawiedzeni. Przyniosłabym im wstyd.

Na to, że Książę zwróci na mnie uwagę w ogóle nie liczyłam. Nie byłam ani sławna, ani piękna, ani utalentowana. I chociaż rodzice cały czas powtarzali mi, że te dwie ostatnie rzeczy posiadam, to według mnie, mówili tak, aby mnie jedynie podnieść na duchu.

Teraz zaczęłam żałować, że się dostałam. Matka opowiadała, że Kandydatki, które odpadły zazwyczaj wychodziły za bogate dwójki, przez co same dziedziczyły te klasy. Ja chciałam zostać lekarzem, miałam wybraną uczelnie, odłożone pieniądze na studia. Rodzicie powtarzali też, że przecież i tak powinnam znaleźć męża, a udział w Eliminacjach mi w tym pomoże. Ale gdybym została dwójką, nie miałabym co robić. Teoretycznie mogłabym zostać piosenkarką czy modelką, ale ani do tego, ani tego nie miałam predyspozycji.

Przeczesałam palcami włosy i spojrzałam niepewnie na walizkę. Co powinnam zabrać? Podczas tego tygodnia, w którym dowiedziałam się, że zostałam wylosowana, przyjechało do nas kilka osób. Musiałam podpisać jakieś dokumenty, bez których nie mogłam wystąpić w Eliminacjach. Jeden punk bardzo mnie zniesmaczył. Mowa w nim było o tym, że przez cały pobyt w pałacu mamy wykonywać rozkazy Księcia i do niego należymy. On szukał niewolnicy czy żony?! Chcąc, nie chcąc i tak to podpisałam. Co by sobie pomyśli ludzie, gdybym nie zgodziła się na warunki i trzeba było losować jeszcze jedną kandydatkę zamiast mnie?

Do walizki wrzuciłam dwie pary spodni, kilka bluzek i mnóstwo książek, jak i innych bliskich mi rzeczy. Widziałam, że po pałacu będę musiała chodzić w jakiś sukienkach, ale kto mi zabroni we własnym pokoju paradować w wygodnych spodniach i własnej bluzce? Tam raczej mogłam zachowywać się jak ja, a nie jakaś dama, która może zostać przyszłą królową. Nie wyobrażałam sobie całego dnia w obcasach i eleganckiej sukni. Czułam się nieswojo, gdy rodzice kazali założyć mi sukienkę na jakieś urodziny, pogrzeb czy rozpoczęcie roku szkolnego, a co dopiero gdy będę musiała chodzić w takim ubraniu dzień w dzień! Oglądałam nagrania ze wcześniejszych eliminacji i nie mogłam się nadziwić, jak te wszystkie Kandydatki są tak dobrze wychowane i wyglądają tak królewsko. Uważałam, że jestem dobrze wychowana, do momentu gdy nie zobaczyłam poprzednich eliminacji. Najgorsze było to, że wszystkie były takie opanowane i wyglądały na chłodne, podczas gdy ja nie potrafiłam się nie uśmiechać. Lubiłam zarażać ludzi pozytywną energią i nie chciałam grać przed kamerami żadnego ponuraka. Mogłam zachowywać się jak dama i przestrzegać wszystkich zasad, ale z pewnością nie pozwolę, aby zakazano mi być szcześliwą osobą tylko dlatego, że 'tak wypada'.

Wpatrywałam się w kartkę pustym wzrokiem. Wskazówki jak powinnam zachowywać się, gdy tylko dotrzemy do pałacu. Było tutaj tak wiele zasad, że z pewnością nie spamiętam nawet połowy. Nie mogliśmy wychodzić do ogrodu, proponować księciu rozmowy czy spotkania, rozmawiać ze strażą, gdy to niepotrzebne, nie wchodzić na wyższe piętra. Było tego dużo, dużo więcej. Czemu książę nie mógł poślubić jakiejś damy ze szlacheckiej rodziny czy księżniczki z innego państwa, która miała te zasady w małym paluszku? Zamiast tego organizowali jakieś eliminacje, aby królową została zwykła kobieta, z którejś z prowincji. Wszędzie miały być kamery i fotografowie, którzy mieli śledzić nasz każdy krok.

Najgorsze było pożegnanie z rodzicami i rodzeństwem. Przez jakiś czas nie będę mogła z nimi porozmawiać ani nawet zobaczyć. Liczyłam, że będzie można pisać listy. Raczej nie powinni zabraniać nam jedynej formy kontaktu z rodziną. Odetchnęłam ciężko, obiecując sobie, że nie będę płakać. Przed domem stało już mnóstwo fotografów i kamerzystów, przyszli rownież zwykli mieszkańcy, którzy zapewne byli zaciekawieni jak wygląda kandydatka z ich prowincji. Po chwili przejechał również czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Podjechał pod same drzwi, a ze środka wyszło dwóch mężczyzn, którzy pilnowali, aby nikt nie podszedł do drzwi domu, ani nie próbował zajrzeć do okien. Już tydzień temu przyjechało kilku mężczyzn, którzy stali przed moim domem. Czułam się przez to nieco nieswojo. Nie mogłam wyjść bez towarzystwa chociaż jednego z ochroniarzy, dlatego też od tygodnia tkwiłam w domu.

Przytuliłam rodziców i zacisnęłam mocno zęby. Olivier pocałował mnie jedynie w policzek i poszedł w głąb domu. Wykrzywiłam się, nie rozumiejąc dlaczego tak pośpiesznie się ze mną pożegnał. Chloe rzuciła się na mnie i zaczęła płakać. Była niewiele młodsza ode mnie, raptem półtora roku. Była jednak za to najbardziej emocjonalną osobą, jaką znałam.

– Przecież nie wyjeżdżam do Angeles na stałe – uśmiechnęłam się pocieszająco – Cii, spokojnie. Będę pisać – szepnęłam jeszcze, a do środka wparował wielki mężczyzna, chrząkając, aby dać mi do zrozumienia, że już czas. Walizki były w bagażniku już od dłuższego czasu, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo przeciągnęłam pożegnania z rodziną. Pocałowałem jeszcze rodziców i Chloe, a mężczyzna ubrany cały na czarno uśmiechnął się, co przypominało trochę grymas, i otworzył przede mną drzwi. Już po chwili pojawił się obok i zaczął mnie osłaniać przed fotografami i mikrofonami, które dziennikarze w niezbyt subtelny sposób wyciągali w moją stronę. Jednym oberwałam nawet w ramię. Ludzie krzyczeli moje imię, a ja nie miałam odwagi nawet się uśmiechnąć. Po prostu szłam za mężczyzną ze spuszczoną głową, aby kamery nie mogły wychwycić moje twarzy. To już było cholernie stresujące, a co jeżeli trafię do pałacu? Kierowca poinformował mnie, że na lotnisko jest jakaś godzina drogi i włączył radio, próbując wyjechać z tłumu ludzi. Trąbił, a część ludzi w ogóle nie schodziła mu z drogi. Znaleźli się tacy, co rzucali i uderzali czymś w samochód. Cieszyłam się, że nie mogli zauważyć mojej zaskoczonej, a jedocześnie przerażonej miny.

[   rywalki   ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz