*Rozdział 14*

3.7K 246 75
                                    

- Jak to się stało? - przerwałam cisze
-Co?
-Twoja skóra, oczy... jak ci się to stało
-rzadko wychodzę na słońce..
-HaHa, pytam serio - przerwałam mu
Joker uśmiechnął się i gwałtownie zmienił kierunek jazdy.
-Co robisz? - zapytałam nerwowo
- Chcesz wiedzieć co mi się stało? - spojrzał na mnie poważnym wzrokiem
- Tak - odpowiedziałam z lekką niepewnością
przez resztę drogi Joker nie odezwał się ani słowem. Zatrzymaliśmy się przed dużą starą fabryką z zielonym neonem na dachu

" ACE CHEMICALS"

- Co my tu robimy?

- Zwiedzamy - odpowiedział wesołym głosem trzaskając drzwiami pojazdu
Skocznym krokiem ruszył w stronę opuszczonego budynku - Wspomnienia... - wyszeptał sam do siebie. Odwrócił się w moją stronę z dziecięco uroczym uśmiechem i podniósł głos - Idziesz?
Stałam z mokrymi włosami od deszczu, trzęsąc się z przerażenia. Po tym co zrobiłam zaledwie 20 minut temu nic już nie będzie takie samo. Tego byłam pewna. Coś się we mnie zmieniło, już nie czułam tej pustki co wcześniej.
Weszliśmy dużymi metalowymi drzwiami do środka. Było tam dziwnie gorąco, a dookoła roznosił się drażniący zapach chemikaliów. Joker bez zastanowienia wszedł po schodach fabrycznych prowadzących na następne piętro. Widać że był tu wcześniej. Skocznym krokiem omijał co drugi schodek. Nie rozumiem, i nigdy nie zrozumiem jak osoba mająca na sumieniu tyle istnień może swoim zachowaniem i podejściem do świata przypominać dziecko. Obserwując jego zachowanie parsknęłam śmiechem. Schody prowadziły na dużą platformę, gdy się na niej znalazłam poczułam nagłe uderzenie gorąca - pod nami były 4 duże kadzie z zieloną cieczą. Spojrzałam z przerażeniem na Zielonookiego mężczyznę, wpatrującego się ze sztucznym uśmiechem w chemikalia.
- Czy ty.. boże. - westchnęłam przykładając rękę do ust
- Coś się stało skarbie? - spojrzał na moją reakcje ze zdziwieniem - Chciałaś wiedzieć jak to się stało że jestem  tak oszałamiająco przystojny, i to jest odpowiedź -wskazał ręką na kadzie pod nami i uśmiechną się szeroko, lecz to nie był szczery uśmiech. Dostrzegłam ból w jego oczach. Wtedy zrozumiałam że nie jest zwykłym szaleńcem, spotkało go w życiu dużo złego, wiec zaczął ukrywać emocje pod uśmiechem. Dlatego nie można go było podpisać pod konkretną kategorie terrorysty. Dlatego jest tak wyjątkowy. Zobaczył że się w niego wpatruje i zrobił krok naprzód - Więc, pani doktor ... - uśmiechnął się przerażająco i  zaczął iść w moją stronę - podobno żeby pomóc pacjentowi trzeba zrozumieć jego problemy ..
Poczułam jakby stado mrówek przebiegło mi po plecach, czyli jednak. Myślałam że nie zrobi mi krzywdy. A on tak na prawdę przez ten cały czas bawił się mną, i teraz chce mnie zabić, bo za dużo wiem.
- Joker proszę... - spojrzałam na niego błagalnie. Poczułam jak łzy zaczynają napływać mi do oczu. Nagle jego mina stała się poważna, złapał mnie za rękę i mocno przytulił. Zaczęłam płakać przytłoczona emocjami. Poczułam jego rękę na swojej głowie - Ciiii.. tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie - zaśmiał się i spojrzał mi prosto w zapłakane oczy - Kocham cię - odpowiedziałam lekko się jąkając.
- wiem. - powiedział obojętnie i odepchną mnie od siebie. Zakręciło mi się w głowie, poczułam że nie mam już ziemi pod nogami. Nagle zamiast okalającego mnie powietrza poczułam jak coś wypala mi skórę. Pieczenie było nie do wytrzymania. W pewnym momencie zaczęłam się dusić przez brak dostępu do powietrza

~.~.~.~.~.~
Kolejny rozdział. Dziekuje za wszystkie miłe komentarze, czy wiadomości na priv, bardzo mi tez miło że tak wam zależy na tym bym dokończyła opowieść ale nie wiem jak to będzie dalej. Sami zauważyliście że nie mam juz weny i nie wiem czy napisze dalszy ciąg :(
Przepraszam za krótki rozdział

Joker & Harley |zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz