Leżałam w ramionach Jamesa w łóżku w hotelowej sypialni. Znajdowało się w niej jedynie ogromne, małżeńskie łóżko z białą, satynową pościelą oraz dwie szafki nocne. Ściany były także białe, zupełnie jak w salonie.
Westchnęłam i przesunęłam wolno ustami po jego ramieniu. Pachniał swoim szamponem oraz sobą, niedawno wzięliśmy razem prysznic. Dłuższą chwilę zajęło mi zmywanie tuszu oraz cieni, które pod wpływem wody rozmazały mi się wokół oczu i wyglądałam niczym panda. James śmiał się ze mnie, kiedy popełniałam karalną rzecz. Szorowałam okolice wokół oczu ręcznikiem papierowym i mydłem. Na samo wspomnienie zadrżałam, to było okropne doświadczenie. Dodatkowo trochę mydła wdarło mi się do oka i szczypało jak cholera. Musiałam długo przemywać twarz letnią wodą, żeby pozbyć się tego dyskomfortu.
James głaskał dłonią moje plecy i wilgotne od prysznica włosy. Bawił się nimi, przeczesując je palcami. Było mi cudownie. Czułam się rozkosznie zmęczona i szczęśliwa, mogąc tak po prostu przy nim leżeć, wtulona w niego. Nie miałam pojęcia, która mogła być godzina, i szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Kathy i tak miała spędzać czas z Zafirem, a ja musiałam pojawić się w studiu nagraniowym dopiero o 12. Miałam więc mnóstwo czasu, który zamierzałam poświęcić Jamesowi. Wyrzuciłam z pamięci niezbyt miły komentarz, jaki wcześniej od niego usłyszałam. Na temat tego, że umalowana byłam nawet ładna. Nie był to pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Nadal czułam lekkie ukłucie bólu, ale starałam się o tym nie pamiętać.
— To powiesz mi w końcu, co robisz w Londynie? — zapytałam po chwili i uniosłam się na łokciach, patrząc na swojego kochanka.
Uśmiechnął się lekko, unosząc tylko jeden kącik ust, i przesunął palcami po moim policzku, w górę, do skroni.
— Postanowiłem nagrać z Zafirem kawałek do mojej nowej płyty. Świetnie nam się razem pracuje, więc czemu nie — wyjaśnił, odpowiadając w końcu na moje pytanie. — A co z tobą? Kiedy nagrywasz ten teledysk z Woodem?
— Muszę pojawić się w studiu o 12. — Pochyliłam się nad nim i musnęłam wolno ustami jego ciepłe wargi.
Westchnął i przesunął obie dłonie na moje plecy, wciągnął mnie na siebie. Leżałam na nim, pozwalając, aby mnie obejmował. W jego silnych ramionach czułam się jak w niebie. Zamknęłam oczy i potarłam nosem jego szyję.
— Śpij. Jest już późno i się nie wyśpisz — wyszeptał w moje włosy, oddechem łaskocząc mój policzek. — Nie chcę, abyś przeze mnie była zmęczona.
Uśmiechnęłam się jak głupia. Uwielbiałam przy nim spać. No i uznałam to za troskę z jego strony. Może rzeczywiście zaczął coś do mnie czuć? Może zaczął lubić mnie nieco bardziej? Przypomniałam sobie tę nutę zazdrości w jego głosie i momentalnie zrobiło mi się ciepło na sercu. James uszczęśliwiał mnie jak nikt inny. Zaledwie jednym gestem i słowem mógł sprawić, że na mojej twarzy gościł uśmiech.
Serce trzepotało mi szaleńczo w piersi niczym mały koliber zamknięty w klatce. W pierwszej chwili myślałam, że nie dam rady zasnąć. Za dużo emocji naraz. Czułam się tak zawsze, gdy widziałam się z Jamesem. Przepełniała mnie euforia i uczucia, które w sobie przy nim tłumiłam. Jednak po krótkiej chwili wsłuchiwania się w jego miarowy, spokojny oddech poczułam, jak ogarnia mnie senność. Moje powieki stały się ciężkie. Mój puls zwolnił, rumieńce z policzków zniknęły, a ja odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Zasnęłam w ramionach Jamesa.
***
Rano obudził mnie telefon Jamesa, musiał włączyć budzik, zanim zasnął. Uśmiechnęłam się mimowolnie, to było kochane z jego strony. Otworzyłam oczy, słysząc coraz głośniejsze dźwięki jego irytującego dzwonka. Narastające pikanie. Wymamrotałam przekleństwo i wygramoliłam się z łóżka. Natychmiast na moim nagim ciele pojawiła się gęsia skórka. No tak, okno w salonie nadal było otwarte. Sięgnęłam po komórkę Jamesa i wyłączyłam budzik. Była 9:01. Miał dwa nieodebrane połączenia od jakiejś Sary. I jedno od Sylvii. Dodatkowo trzy SMS-y od Sary. Przygryzłam dolną wargę, czując pokusę, żeby je przeczytać, ale wtedy by się o tym przecież dowiedział. Miałyby status „przeczytane" i nie byłyby podświetlone. Na widok imienia jego byłej poczułam uścisk w sercu i westchnęłam ciężko. Utrzymywał z nią kontakt czy tylko męczyła go telefonami? Nie zamierzałam jednak go o to pytać. Przecież nie miałam prawa do zazdrości wobec niego. Drżącą dłonią odłożyłam komórkę na szafkę nocną. Pochyliłam się nad śpiącym mężczyzną i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Nie chciałam go budzić głównie z dwóch powodów. Było wcześnie i mógł sobie pospać. I nie chciałam, aby zobaczył mój smutek.
Wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki pod prysznic. Po jakichś dwudziestu minutach wyszłam z jego apartamentu. Przed hotelem znajdował się postój taksówek, wsiadłam do jednej z nich i pojechałam do swojego hotelu, żeby móc się przygotować. Podczas jazdy napisałam do Jamesa wiadomość: „Świetnie się bawiłam zeszłej nocy. Miłego dnia :)".
Po dotarciu do hotelu przebrałam się w wygodniejsze ubrania — dżinsy, koszulkę oraz bluzę z kapturem. Spakowałam do torby treningowej strój na przebranie i butelkę wody. Kathy nie było. Nie wyglądało na to, żeby spędziła noc w pokoju, bo jej łóżko było nienaruszone, a wszystkie rzeczy, jakie na nim zostawiła, w tym jej szczotka do włosów, leżały dokładnie tak samo jak poprzedniego wieczoru. Na pewno nocowała u Zafira. Uśmiechnęłam się lekko. Także spędziła ciekawą noc, a znając ich, pewnie w ogóle nie spali zbyt zajęci sobą. Jednak nie widzieli się długo, więc było to zrozumiałe.
CZYTASZ
Dance, Sing, Love. Miłosny układ
RomanceLivia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James Sheridan jest topowym piosenkarzem, bożyszczem fanek i ulubieńcem portali plotkarskich. Spotykają się w Rzymie w czas...