Rozdział 23 (maraton 2)

270 20 17
                                    

*Adrien*


"Ja- Czarny Kot obudziłem się w dziwnym miejscu. W (jak sądzę) dosyćdużym pomieszczeniu. Dookoła mnie było ciemno. Całkiem ciemno.Nawet swoim kocim wzrokiem nie mogłem niczego dostrzec. Dosyć długopróbowałem usłyszeć co się dzieje. Cisza. Nagle kogośusłyszałem. A raczej czyjeś kroki. Szedł w moją stronę. Byłzaledwie kilka metrów ode mnie.

Zerwałemsię gwałtownie i wziąłem kij do ręki. Byłem gotowy do ataku."Ten Ktoś" zamarł w bezruchu i wstrzymał oddech.

- Ktotu jest? - zapytałem ze zgrozą. "Ten Ktoś" przełknąłgłośno ślinę.

-K-Kocie? - powiedziała ze strachem. Znam ten głos. To ona!

-Biedronka! - podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem.

-K-Kocie, boję się...

- Niemasz czego. Jestem przy tobie. Obronię cię, Księżniczko.

Milczeliśmyprzez chwilę.

-Gdzie jesteśmy? - zapytała Biedronka i odsunęła się ode mnie,próbując cokolwiek zobaczyć.

- Niemam kociego pojęcia.

Zachichotała.Mam nadzieję, że chociaż trochę poprawiłem jej humor.

- Możezobaczysz to na swoim jojo? - bardziej stwierdziłem niż zapytałem.

-Równie dobrze ty możesz to zrobić na swoim kocim kiju.

- Alena twoim jojo obraz będzie większy - uśmiechnąłem się chytrze,chociaż wiem, że i tak tego nie zobaczyła.

Ekranbłysnął okropnie jasnym światłem. Zasłoniliśmy oczy, które pochwili jednak przyzwyczaiły się do czegoś innego niż ciemność.

-Patrz, Kocie! - powiedziała. - Nie wykrywa naszej lokalizacji! Togdzie my jesteśmy?

Zaświeciłemlatarkę w swoim kiju. Taką w kształcie kociej łapki. Przeraziłemsię. To miejsce nie ma końca! Jest czarna podłoga, ale nie ma anisufitu, ani ścian! Tylko jakby czarne niebo. Coś mi toprzypomina...

- Tomusi mieć gdzieś koniec! - Biedronka pobiegła w... którąś tamstronę. Czy w tym miejscu w ogóle są strony?

- Ej,czekaj! - ruszyłem za nią. Ona chyba nigdy w życiu tak szybko niebiegła! Nawet ja nie mogłem jej dogonić.

- Hmm?- zatrzymała się.

- Tomiejsce mi coś przypomina... Pamiętasz Fotografa?

- Tak,pamiętam - odpowiedziała po chwili namysłu.

- Jakzrobił mi "zdjęcie" to trafiłem do podobnego miejsca.Ale było tam biało...

-Sugerujesz, że jakiś Anty-Fotograf zrobił nam zdjęcie? -przerwała mi. - I to jak spaliśmy? Każde w swoim domu? I tak znikąd by nam się pojawiły stroje superbohaterów?

- Askąd wiesz co ja robiłem?

-Kocie... Jest północ... A przynajmniej tak pokazuje mój zegarek wjoju.

- Askąd wiesz? Może robiłem coś innego? - zacząłem ruszaćbrwiami. Biedronka popatrzyła na mnie i uniosła brew. - No dobra.Żartowałem. A co? Zazdrosna?

-Kocie! Ogarnij się! To wcale nie jest śmieszne! Utknęliśmy wjakimś dziwnym miejscu, a ty z... tym no... wyskakujesz!

Zachichotałem.

- Aleja miałem na myśli... No, że poszedłem na patrol... -powiedziałem.

-Nieważne...

- A!Czekaj! muszę ci powiedzieć coś ważnego! I ja się stamtądwydostałem za pomocą kotaklizmu...

- Byłotak od razu! No to dawaj! Na co czekasz?!

Chciałemjej powiedzieć, że próbowałem, a ona mi przerwała, ale uznałem,że nie ma sensu się z nią kłócić. Ona zawsze ma rację...

-Kotaklizm! - nic. Spróbuję ponownie. - Kotaklizm! - znowu nic. -Ej! Biedronka, moja moc nie działa!

Popatrzyliśmyna siebie z przerażeniem.

-Szczęśliwy Traf! - krzyknęła Biedronka. Nic. - Szczęśliwy Traf!Szczęśliwy Traf! Szczęśliwy Traf! Szczęśliwy Traf! SzczęśliwyTraf! SZCZĘŚLIWY TRAF! - to ostatnie wykrzyczała na całe gardło.- No nie! Nie działa!

____________

Z każdym rozdziałem jest coraz mniej gwiazdek... A komów wcale nie ma... Dlaczego? :'(

Miraculum: Bitwa ostateczna||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz