4. Nie zazdroszczę

130 6 1
                                    

Melanie ciągnęła mnie za rękę do kolejnego sklepu z ubraniami. To tylko jedno wyjście na imprezę, którą organizował jeden z drużyny szkolnej. I tak spędzę większość czasu w łazience.
- Mel, proszę jestem zmęczona. Daj spokój - westchnęłam.
-Nie marudź! - sięgnęła po wieszak z granatową sukienką. Taka sama jak reszta - Ta by ci pasowała!
Zmarszczyłam nos.
- Jak nie to ja przymierzę! Twoja strata!
Pobiegła do przymierzalni a ja siadłam na jednej z puf. Naprawdę nie chciałam iść. Poza tym Mel zdążyła mi już powiedzieć kto z kim idzie. Ona oczywiście idzie z Deanem. A jak nie masz towarzysza? To znaczy, że szukasz przygody na jedną noc, bo wątpię, że 17-latki szukają w takim miejscu stałego, spokojnego związku. Modliłam się w myślach, żeby nikt nie pomyślał, że jestem z tych "imprezowiczów". Nagle wpadł mi do głowy naprawdę głupi pomysł.
-Halo, Rose?
-Uh... Cześć Jackson... Nie chciałbyś pójść ze mną na imprezę?

*
Zapięłam zamek bordowej, rozkloszowanej sukienki, której kupno wymusiła na mnie Melanie. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż oczu (tusz do rzęs i jasnobrązowy cień). Męczyłam się przy nakładaniu matowej pomadki pod kolor sukienki, którą obiecałam przyjaciółce, że się pomaluje.
Nie było źle. Chwyciłam małą, czarną torebkę na pasku schowałam do niej telefon, klucze i pomadkę, bo wolałam mieć mocniejszy akcent na usta przez cały wieczór niż nieładnie starty kolor po jakimś czasie. Była dziewiętnasta. Zostawiłam mamie kartkę z wyjaśnieniami. Usłyszałam gaśnięcie silnika na ulicy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam czarnego Jeepa i wysiadającego z niego Jacksona. Wygładziłam szybko włosy i wypuściłam powietrze. Wyszłam na zewnątrz.
-Cześć.
-Hej Rose! Wyglądasz super! - ucieszył się na mój widok co trochę mnie ośmieliło.
- Ty też - uśmiechnęłam się lustrując go wzrokiem. Miał na sobie jeansy, białą koszulkę i jakieś czarne sneakersy.
- Wsiadaj! Tylko podaj mi adres -mrugnął do mnie a ja się zaśmiałam.

Gospodarzem imprezy okazał się bramkarz naszej szkolnej drużyny  - Samuel Collins. Szczerze dziwiłam się, że wkręciłyśmy się na zabawę "elity". No, ale Mel miała "znajomości".

- No Rose, nie wiem jak ty, ale ja na początek się napiję! - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę przez co chwilowo wstrzymałam oddech.  Rozejrzałam się na około jak wszyscy świetnie się bawią. Nie zmarnuję tego wieczoru.
Bez zastanowienia wypiłam dwa szoty naraz krzywiąc się.
- Spokojnie! Skoro już tu jestem to chcę tu posiedzieć a nie odwozić cię do domu, dziewczyno!
Zaśmiałam się.
- To moja pierwsza impreza. Daj mi to wykorzystać.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? Skoro tak to idziemy tańczyć! Ruchy! - znowu pociągnął mnie za sobą. Z niepewnością zaczęłam się poruszać w rytm muzyki na przeciwko Jacksona. Po kilku minutach oboje poczuliśmy przypływ pewności siebie i zaczęliśmy szaleć i się wygłupiać. Nagle mój towarzysz odwrócił się i uśmiechnął patrząc w inną stronę.
- West! Co tu robisz, stary?
Obróciłam się i zobaczyłam go. Elliotta.
- Znajomy mnie wkręcił. Ale ty tutaj? Czekaj... Watson?!
Przełknęłam ślinę i odwróciłam się patrząc mu w oczy z przerażeniem.
- Czemu tu kurwa jesteś? - krzyknął a ja cofnęłam się w stronę Jacksona.
- Elliott, spokojnie! Rosalie to moja sąsiadka i... przyjaciółka - na ułamek sekundy przestałam myśleć o moim byłym i zdziwiłam się - zaprosiła mnie tutaj. Inaczej by mnie nie było.
Elliott zaczął z wrogością zbliżać się do mnie, a ja czułam jakbym w szybkim tempie malała.
- Nie zazdroszczę - zaczął patrząc się w moje oczy - Lepiej nie pokazywać się z takimi szmatami.
Splunął pod siebie i odszedł. Do oczu napłynęły mi łzy.
- Rose o co mu chodziło?
- N-nieważne. Chodźmy poszukać Melanie.
-Ktoś coś o mnie mówił? - nagle wyrosła przede mną szczerząc się - Nie uwierzysz! Spotkałam Elliotta! A tobie co? I kto to w ogóle jest?
- Mel to jest Jackson - pociągnęłam nosem - znamy się od...
- Płacze przez tego twojego Elliotta -przerwał mi chłopak - Jeżeli się przyjaźnicie to nie powinnaś się cieszyć na jego widok.
- Co? Jak to? Słuchaj mój drogi, Elliott to mój kuzyn i go znam, więc nie mów mi jaki jest. Bo na pewno nie wiesz o nim więcej ode mnie - nie polubili się co jeszcze bardziej mnie zmartwiło.
- Melanie... Ja... słuchaj... Po prostu chodźmy już usiąść, ok?
Przytaknęła. Nie miałam jej za złe obojętności. Wiedziałam, że zdążyła już trochę wypić. Chciałam podążyć za nią w stronę kanapy, ale Jackson złapał mnie za ramię.
- Odbiło ci? Czemu się jej nie powiedziałaś?
- Jackson nie teraz... Nie tutaj. Powiem ci później, obiecuję.
Kiwnął zaniepokojony głową i ruszyliśmy w stronę mojej przyjaciółki.



Shally Girl**

Love LettersWhere stories live. Discover now