Rozdział 1

182 11 1
                                    

Ostatni  raz zerknęłam na smartfona, by upewnić się że zdąże na lekcję wychowania fizycznego. Lekko uchyliłam drzwi od szatni dziewcząt i niepewnie weszłam do środka.
-Nie umiesz pukać?!-Wrzasnęła mi do ucha Lukrecja, myśląc że
jest COOL .
-Przecież to nasza pomyłka!-Zaszydziła sobie ze mnie, przy czym
wszystkie dziewczyny chichotały i zaczęły się szepty. Zapewne
obgadywały mnie, na samą myśl popłynęła samotna łza po moim policzku. Rękawem od bluzy przetarłam oczy i zaczęło się piekło.
-Co? Nasza mała Amelusia chce do mamusi?!Hah... Kto by pomyślał?!-Obrzydliwie mnie skrzywdziła tymi słowami. Nie wspominałam nikomu że moja mama zginęła w wypadku. Nic jej nie odpowiedziałam tylko ze łzami w oczach wybiegłam z szatni wpadając na trenerkę. Zakrywając twarz rękawem biegłam
przez korytarze szkoły omijając wszystkich. Nie zabolało mnie to tak bardzo co powiedziała ta żmija, ale mój stan psychiczny nie był zbyt dobry. Każdy dzień był coraz gorszy. Niewiem jak to się stało że jeszcze nie skoczyłam z mostu czy coś. Ze mną jest coraz gorzej!
Nie znosze się sama siebie! Wpadłam do szkolnej łazienki, rozejrzałam się czy nikogo nie ma i z plecaka wyjęłam żyletkę.
(Tak, wiem co teraz myślisz.)Podwinęłam rękaw prawej ręki i moim oczom ukazał się szereg nieregularnych blizn. Cała się trzęsłam, trzymając żyletkę w lewej dłoni wspomniałam wszystkie słowa, wspomnienia. Na moim czole pojawiły się kropelki potu. Dotykając skóry żyletką poczułam ulgę. Wbiłam ją jeszcze głębiej. Nie czułam bólu tylko ogromną ulgę, rozkoszowałam się tą chwilą. Zerknęłam na swój nadgarstek i zobaczyłam trzy głębokie nacięcia w skórze z których sączyła się duża ilość krwi. Tak się zajęłam swoim dziełem że nie usłyszałam jak ktoś wchodzi. Szybko się odwróciłam i ujrzałam jedną z psiapsiółek Lukrecji . Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i przyglądała się dalszym moim działaniom. Popatrzałam jej w oczy a ona zlękła się i pobiegła wszystkim to powiedzieć. Szlak!
Mogłam być ostrożniejsza! Nie miało sensu gonienie dziewczyny więc naciągnęłam rękaw na rękę a żyletkę włożyłam do kieszeni.
Szybko wybiegłam ze szkoły i jeszcze kilka godzin błądziłam po mieście.....



Mój Anioł StróżWhere stories live. Discover now