Eighteen

1.5K 98 11
                                    

- Dlaczego mi to robisz? - wysyczałam, kiedy kłótnia z Robertem przybierała coraz ostrzejszy charakter. - Dlaczego odkąd Anna się tu pojawiła, jest ważniejsza ode mnie? Dlaczego się do mnie nie odzywasz, a jak już, to są to jedynie kłamstwa związane z twoją byłą? Nie chciałeś żebym wiedziała, że się umówiliście? Nie domyśliłeś się, że zobaczę te zdjęcia? -kontynuowałam, przypominając o ich wczorajszych zdjęciach z porannego spaceru i z imprezy, na których byli w dość dwuznacznych pozach.
- To tylko zdjęcia, nie wiesz o co tak naprawdę chodzi!
- To mi wytłumacz?
- Posłuchaj, Kamila. - złapał mnie za ręce - Ania nic dla mnie nie znaczy. Jest przeszłością.
- Te zdjęcia mówią co innego - przewróciłam oczami.
- Wiem, ale o to chodzi, nie rozumiesz? Prawda jest taka, że gdyby nie ja, gdyby nie nazwisko "Lewandowska", to Ania ani to co robi nie miałoby znaczenia, prawdopodobnie byłaby nikim i dlatego jestem jej potrzebny, żeby jej książka cieszyła się zainteresowaniem. Chce jej pomóc, bo jakby nie patrzeć bardzo ją zraniłem, kiedy poprosiłem o rozwód, a ona wciąż miała nadzieję. Pokazałem się z nią i sprzedaż książki wzrosła o pięćdziesiąt procent. Ale to nic dla mnie nie znaczy, ona nic dla mnie nie znaczy.
- Sam mi niedawno mówiłeś, że chcesz być szczery, a teraz udajesz, że wracasz do Anki? I to w dodatku tak, że sama nie wie, że to tylko chwyt?
- Wiem, ale mam dobre... Yyy, chwila chwila. Jak to nie wie, że to chwyt? Przecież rozmawialiśmy o tym, sama to proponowała.
- Cóż, spotkałam ją wczoraj i zaczęła mi opowiadać, jacy to wy nie jesteście szczęśliwi, że do siebie wróciliście i że już nic was nie rozłączy. - odpowiedziałam, przypominając sobie całe zajście:

Kierowałam się w stronę basenu, kiedy drogę zastawiła mi Anna. Ubrana była w sportowe, markowe ubrania i buty firmy Nike. Prawdopodobnie była przed treningiem, czy coś. Chciałam ją ominąć, jednak, w bardzo ofensywny sposób, nie pozwoliła mi przejść. Spojrzałam na nią spod byka i lekko uniosłam brwi, dając jej do zrozumienia żeby jak najszybciej powiedziała co miała do powiedzenia, ponieważ w tamtej chwili miałam bardzo zły humor.
- Widziałaś gdzieś Roberta? Stęskniłam się za nim. - zapytała swoim idealnym, radiowym głosem, powodując spięcie się wszystkich moich mięśni.
- Nie. - odpowiedziałam oschle, drugi raz próbując odejść, jednak znowu bez skutku.
- Coś się dzieje, kochanie? Wyglądasz marnie. Powinnaś sobie kogoś znaleźć! Dopiero co wróciliśmy do siebie z misiem, a ja już czuje się jak nowo narodzona. - powiedziała.
- To świetnie, że tak dobrze wam się układa. - powiedziałam z sarkazmem, przewracając oczami.
- Hej, kochana. Czy mi się wydaje, czy ktoś tu jest zazdrosny? - spytała z przekąsem, a ja po raz kolejny wywróciłam oczami. - Czyżby plotki były prawdą, a nasza gwiazdeczka zakochała się w Lewym? Nie trudź się, mała. Robert jest ze mną. Nic ani nikt nas nie rozłączy, a już w szczególności nikt taki jak Ty. Jesteśmy szczęśliwi.
- Cóż, szczęście bywa ulotne, mała. - odparłam, spychając ją na bok i odchodząc w obranym wcześniej kierunku.
- Nie rób sobie nadziei. Jesteś jeszcze dzieckiem, naprawdę liczyłaś na to, że Robert może zainteresować się kimś takim jak ty? Zostawi Cię, jak tylko mu się znudzisz. Łączą Was trzy tygodnie przygody i nic więcej, nic poważnego. - bardzo zdenerwowały mnie jej słowa.
- Posłuchaj, "Anusiaczku". Jesteśmy z Robertem zakochani. On jest zakochany we mnie, nie w tobie. Nie znaczysz dla niego kompletnie nic, rozumiesz? Pojawiasz się tu i wszystko kręci się wokół ciebie, ale nie da się ukryć, że nigdzie Cię nie chcą. Gdyby Robert cię kochał, gdyby był z tobą szczęśliwy, to nigdy by cię nie zostawił, a jak widać zrobił to i to dawno temu, już do ciebie nie wróci, pogódź się z tym. - wywrzeszczałam, widocznie zaskakując ją tym.
- Ah tak? Ciekawe co powiesz na nasze zdjęcia z wczorajszej randki. Randki Roberta ze mną, a nie z tobą. - odparła i cofnęła się, odchodząc w przeciwnym kierunku.

Be Yourself || R.LWhere stories live. Discover now