✨ Rozdział 7 ✨

4.1K 250 14
                                    

Stiles był umówiony na randkę i szczerze mówiąc nie miał ochoty na nią iść. Nie, po ostatnich wydarzeniach. Ciągle czuł na karku oddech. Wydawało mu się że ktoś jest w jego pokoju, przez co, nawet przy zapalonym świetle nie umiał spać. Leżał więc tylko, walcząc ze swoimi koszmarami. Pod jego oczami pojawiły się ciemne wory, które tylko oświadczały całemu światu, że Stiles się nie wysypia. Scott jako jedyny, wiedział o wszystkim. No... prawię wszystkim. Przyjaciel ciągle taił informacje o Dereku i nigdy, nawet jednym słowem nic nie wygadał. Miał dylemat, czy na pewno powinien stawić się na umówionym spotkaniu. Chciał tego, a z drugiej strony, bał się. Nie wiedział komu powinien ufać, a komu nie. Podjął właściwą decyzje i po raz pierwszy od dawna, zasnął spokojnym snem.

Obudził się tuż po 13:00. Na szczęście, że była dzisiaj sobota, i nie musiał biec na ósmą do szkoły.

Wyszedł do kuchni w samych bokserkach, nie spodziewając się nikogo tam zastać. Przecierając oczy, podszedł do lodówki, otworzył ją szeroko i zaczął przeglądać jej zawartość. Nagle, usłyszał coś. Dźwięk sprężyny w kanapie. Ktoś tu jest? Nadal się nie oglądał. Ktoś tam jest! Ktoś siedzi w jego salonie. Będzie tak jak ostatnio, ta osoba podejdzie, wbije nóż w jego plecy, a następnego dnia będzie wszystko w porządku. Żadnych ran, żadnych poszlak, żadnych śladów. Nic. Od lodówki wiało chłodem, lecz Stiles tego nie czuł. Zbyt bardzo wytężał słuch, aby mieć pewność, że napastnik nie zbliża się. Kolejne stuknięcie. Ta osoba jest coraz bliżej. Jeszcze jeden krok dzielił go od Stilesa. Nastolatek nie omal czuł, jak po raz kolejny nóż dotyka jego pleców. Odwrócił się gwałtownie, rozglądając po pokoju. Nikogo tu nie było. Przeszedł kilka kroków w głąb pomieszczenia. Nikogo tu nie było. Zajrzał za zasłonę, sprawdził wszystkie pokoje, ale naprawdę nikogo innego nie było w mieszkaniu.

Otworzył ponownie lodówkę i poczuł jak na jego karku jeżą się włoski. Ktoś za nim stał. Odwrócił się. I ponownie nikt za nim nie stał.

Stiles postanowił nie odwracać się tyłem do pokoju, już nigdy. Zaczął chodzić przy ścianie, uważnie przyglądając się pomieszczeniom. W ciągu całego dnia udało mu się zjeść tylko jedno jabłko. Nie chciał ryzykować, kosztem strachu. Znał to uczucie zbyt dobrze...

Wieczór nadszedł nieoczekiwanie. Stiles wmawiał sobie, że ta randka to nic, więc nie przygotowywał się do niej specjalnie. Umył się tylko, ułożył włosy, założył najczystszą koszulkę i spodnie z szafy, a wszystko zajęło mu mniej niż... półtora godziny.

Wyszedł z mieszkania, niechętnie spotykając się z otwartą przestrzenią. Tym razem nie mógł iść tyłem do ściany, więc z udawaną śmiałością, podszedł do Jeepa. Usiadł za kierownicą i spostrzegł kontem oka, jak ktoś otwiera drzwi i siada na miejscu pasażera. Człowiek ten wydawał się być jeszcze bardziej realny niż ten znajdujący się w salonie. Jego zapach był silny, aczkolwiek bardzo przyjemny. Stiles zacisnął dłonie na kierownicy, zamknął oczy i powtarzał do siebie  -To się nie dzieje naprawdę. Ręka mężczyzny spoczęła na cienkich palcach Stilesa. Ten dotyk był tak realny. To się nie dzieje naprawdę.

- Stiles, co się dzieje? - Te słowa odmieniły wszystko. Płynęła z nich troska. Stilinski odważył się spojrzeć prosto w twarz swojemu rozmówcy.

- Derek? - Zapytał zdziwiony.

- A kto inny głuptasie? - Na usta Hale'a wstąpił uśmiech. Aby się upewnić, czy Derek był prawdziwy, nastolatek podniósł rękę i umieścił ją na jego policzku. Zbliżył powoli twarz i niepewnie złączył usta ze swoim ukochanym. Był prawdziwy. Jego Derek. - Coraz lepiej całujesz. - Zauważył Derek, a Stiles zawstydził się mocno.

- Bo mam dobrego nauczyciela. - Zawtórował i pocałował go ponownie, naprawdę się do tego przykładając. Tym razem, prawie usiadł na Dereku, przechodząc nad skrzynią biegów. Ten jednak powstrzymał go i celnie zauważył, że tutaj się nie zmieszczą i będzie im nie wygodnie. Stiles więc uruchomił Jeepa i rozemocjonowany, ruszył do mieszkania Dereka.

r u kidding me? •sterek• ✔Where stories live. Discover now