- Naprawdę lubię tego dzieciaka, wiesz? – dyszy Louis, wycierając pot z czoła i zwiększając tępo na bieżni. - Jest uroczy i szczery, i wierzę, że mówi prawdę. A to przecież nie zdarza się często. Nawet nie chce żadnych pieniędzy, tylko sprawiedliwości. Chodzi mi o to, poważnie, ale kiedy ostatni raz natrafiłeś na osobę, która nie chce po trupach dojść do bogactwa?
- Dlaczego więc złamał on zakaz publicznego wypowiadania się na temat tej sprawy? Jak dla mnie to głupota. – komentuje Zayn, biegnąc na bieżni obok, również zdyszany. Są na siłowni, biegając po bieżniach koło okien, przez które widać w dole przyjemny widok ruchliwej ulicy.
- Aby podnieść świadomość innych. On chce, żeby ludzie wiedzieli jaki Damien Edwards i jego przyjaciele naprawdę są. Nie byłem zbytnio zaskoczony, kiedy media dowiedziały się o sprawie. Myślał, że przez to, co zrobił osiągnie coś innego. Dobrą rzeczą jest jednak to, że sędzia jest gotów wypuścić go, jeśli przeprosi. On jest uparty, ale idę się z nim spotkać, zaraz po tym jak skończymy i spróbuję przekonać go, żebyśmy ubiegali się o ponowne rozpatrzenie sprawy. Naprawdę chcę dla niego wygrać. Wezmę tę sprawę, nawet jeśli nie dostanę za to pieniędzy i będę musiał wziąć nadgodziny.
Zayn nie odzywa się i zamyśla po oświadczeniu Louisa, wyglądając przy tym na zaniepokojonego. – Err, Louis... co do tego. Jego coś, o czym musimy pogadać.
- Co? Coś się stało? Co masz na myśli, Zayn? Wyrzuć to z siebie!
- Maszzakazwstępudzisiajdobiura. – zdradza Zayn na jednym wydechu.
Louis zdezorientowany, marszczy brwi, zmniejszając tępo. – Co? – wykrzykuje.
- Masz zakaz wstępu dzisiaj do biura. – powtarza od niechcenia Zayn, jakby mówił o pogodzie, a nie oznajmił, że Louisowi nie wolno pójść do pracy.
Następną rzeczą, jaką rejestruje Louis jest jego twarz boleśnie uderzająca o bieżnię i okropny ból głowy, a potem wyrzuca go na rower do ćwiczeń stojący za nim.
- Cholera, Lou! – Zayn wypuszcza piskliwy okrzyk i zatrzymuje bieżnię, po czym pośpiesza do Louisa i bierze go w ramiona sprawdzając, czy nic mu się nie stało.
- Kochanie, wszystko w porządku? – pyta, nie bardzo wiedząc, czy śmiać się, czy panikować.
Głowa Louisa pulsuje i wali, i widzi on gwiazdy, i małe zwierzęta na horyzoncie, ale ma tutaj pilniejsze sprawy. – Zakaz wstępu? – stara się brzmieć na wkurzonego, ale jego głos jest niewyraźny. – Co masz na myśli mówiąc zakaz wstępu? Zayn? Zayn? – mówi, chwytając mocno ramię przyjaciela, a świat wokół niego chwieje się niebezpiecznie.
- Kurwa, a Liam mówił, że to nie jest dobry pomysł, wiedziałem, że miał rację. Dzisiaj nie... Cholera, Lou, ty krwawisz! – oczy Zayna rozszerzają się w przerażeniu.
Louis krzyczy, dosłownie czuje, jak sprzed oczu znikają kolory i podnosi rękę, aby dotknąć swojej twarzy. Kiedy zdejmuje rękę widzi coś czerwonego, lepkiego i ciepłego, a potem wszystko robi się czarne.
Słyszy dźwięki. Dziwny szum, gdzieś w oddali muzykę i głośny szmer. Zbyt głośny. Są tu ludzie, którzy rozmawiają. Louis czuje tępy ból w głowie, a coś zimnego i miękkiego przyciśnięte jest do jego nosa. Otwiera powoli oczy, widząc wpatrujące się w niego zmartwione tęczówki, a potem wszystko do niego wraca. Siłownia, bieżnia, krew, zakaz wstępu do –
- Zayn? – Louis próbuje mówić do twarzy unoszącej się nad nim. – Zayn? Co –
- Louis! – woła przyjaciel. – Ty żyjesz! On żyje! – mówi niepotrzebnie ludziom wokół nich.
![](https://img.wattpad.com/cover/84376317-288-k504813.jpg)
YOU ARE READING
Oh Baby, How We Used To Own the Night - tłumaczenie larry
FanfictionLouis i Harry są małżeństwem, ale nie uprawiali seksu od pół roku. Zajęci pracą i dziećmi, po prostu nie mieli czasu dla siebie, więc ich spostrzegawczy przyjaciele organizują im randkę, by to zmienić. A w roli totalnego palanta Nick Grimshaw. ...