7.

1.3K 122 7
                                    

-Rozumiem.

Chłopak chwile po tym milczał. Nie wiem dlaczego to co powiedziałam sprawiło mi ból. Przecież on musi stąd odejść, nie może zostać na ziemi Łowców. Jednak jego obecność sprawiała, że ... Sama nie potrafię tego określić. Po prostu czułam,że on musi być przy mnie i tyle, tak jakby było to gdzieś zapisane i koniec nie ma innej opcji. Jednak będąc przy mnie ryzykuje nasze życie. Nie wiem skąd taki napływ uczuć, ale nic z tym nie zrobię, że odczuwam ogromny żal. Chłopak także nie wyglądał na szczęśliwego. 

-Powiesz mi chociaż gdzie jestem?- zapytał.

-Niedaleko granicy, wystarczy, że będziesz szedł cały czas na północ, a potem chyba wiesz jak trafić do siebie.- kiwnął głową i zaczął wychodzić z jamy.

Poszłam w jego ślady pchana chęcią bycia z nim jeszcze kilku chwil. Gdy już stałam na ściółce leśnej, spojrzałam na chłopaka. Błękit jego wspaniałych oczu wpatrywał się w moje. Staliśmy blisko siebie, tak blisko,że czułam jego zapach krew, błoto i jeszcze coś co towarzyszyło mu przy każdym naszym spotkaniu, coś co było czas w nim, to zapach wolności. Wolności, która była tak bardzo kusząca, lecz nie dla mnie. Chłopak uniósł dłoni i przejechał nią po moim policzku w czułym geście. Miejsca w których nasza skóra się stykała stały się dużo cieplejsze, i roznosiły to ciepło do innych części ciała. Jeden dotyk dał mi więcej przyjemności niż przez całe życie było mi dane zaznać. Nie miałam pojęcia co to znaczy, lecz chciałam go przy sobie zatrzymać, ale nie byłam na tyle samolubna aby ryzykować jego życie.  Jego dłoń niedługo spoczywała na moim policzku. Odsunął się kawałek.

-Dziękuje.-powiedział i odwrócił się, zaczął kierować się w stronę granicy.

-Ej czekaj! Jak masz na imię?- zapytałam nim zdążył się oddalić.

-Tate.-odwrócił się.

-Tate?- powtórzyłam zdziwiona.

- W języku Lakhota oznacza wiatr.A ty ?

-Carter.

-A więc do zobaczenia Carter.

Po tych słowach odszedł. Nie czekałam aż stracę go z oczu od razu odwróciłam się i ruszyłam do osady. Bojąc się co mnie tak naprawdę tam czeka.Moja nie obecność może wzbudzać podejrzenia. Chociaż wątpię, żeby ktoś to zauważył w ostatnim zamieszaniu. 

Całą drogę ogarniał mnie mętlik. Co teraz zrobię ze sobą? Już tak na prawdę nie wiem co jest słuszne a co nie. Cały czas myślałam o tym  chłopaku i o tym, że chce go bardzo zobaczyć jeszcze raz, niestety to nie możliwe. Jestem Łowczynią mam zabijać wilki, tylko problem w tym, że nigdy tak naprawdę nią nie byłam. Zawsze gdzieś głęboko w sobie sprzeciwiałam się ideą wpajanym mi od dziecka. 

W końcu dotarłam do osady i weszłam do domu wspólnego. W wejściu natknęłam się na Sedrika, to blondyn z mojej grupy na treningach. Był w porządku i tyle mogę o nim powiedzieć. Spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie wyglądałam strasznie.

-Carter co ty u diabła robiłaś? Zresztą nie ważne. Kaspian kazał każdemu przekazać, że od dzisiaj wznawiamy treningi.Tylko się nie spóźnij.Do zobaczenia.- powiedział i już go nie było. 

Świetnie nie dość, że jestem psychicznie wykończona muszę stawić jeszcze czoła Kaspianowi coś czuje, że ten trening nie zakończy się dla mnie dobrze.

______________________________________________________________

________________________________________________

I jeszcze jeden dzisiaj :) ;)

Łowczyni✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz