Rozdział 1

5K 262 44
                                    



Odetchnęłam, zamykając oczy. Słyszałam wiwaty i radość ludzi, ale nie mogłam się skupić na niczym konkretnym. Wszystkie dźwięki wydawały mi się identyczne. Zlewały się niczym oddzielne krople wody zamieniające się w wodospad.

Przygładziłam rozłożystą, zieloną suknię. Dziwnie się czułam, wiedząc, że mam pod nią jedynie stanik i majtki. Pomimo że kreacja sięgała mi do wysokich szpilek, miałam ochotę się czymś zasłonić. Odgrodzić od wszystkiego co mnie otaczało. Ukryć przed zaciekawionymi spojrzenia lustrującymi każdy metr mojego ciała.

Światło padające pół metra ode mnie, wcale nie sprawiło, że poczułam się lepiej. Wręcz przeciwnie. Chłopak, którego oblała jasna poświata, uśmiechnął się słabo, jakby miał zaraz dostać czek na dużą sumę, ale dopiero po odpowiedzeniu na serie trudnych pytań. Wysunął się z szeregu. Skinął głową do uradowanej dziewczyny, która właśnie wracała. Wyglądała inaczej, niż kwadrans temu. Promienniej. Trzymała się za ramię, do którego miała przyłożony mały, biały gazik.

Instynktownie zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu wyjść ewakuacyjnych. Ku mojej uciesze były aż cztery. Z każdej strony namiotu. Nikt ich nie pilnował. Mogłam z łatwością uciec.

Mogłam, ale czy naprawdę chciałam?

Nie. Po prostu stres odbierał mi zdolność do racjonalnego myślenia. Kto normalny uciekłby z wydarzenia, na które czeka całe życie? Wydarzenia zmieniającego punkt widzenia.

Przydziału...

KILKA GODZIN WCZEŚNIEJ...

Poczułam coś mokrego, więc automatycznie zajęłam pozycję siedzącą. Przetarłam twarz długim rękawem piżamy i spojrzałam z wyrzutem na szklankę, która była tuż przed moimi oczami. Powędrowałam wzrokiem wyżej na moją siostrę. Uśmiechnęła się niewinnie i wgramoliła się na łóżko.

- Mogłaś mnie po prostu potrząsnąć. - ziewnęłam patrząc na piżamę w czerwone serduszka. Była cała mokra w okolicy ramion i szyi. Wzdrygnęłam się.

Gini wcisnęła się obok mnie pod kołdrę.

- Mama kazała mi cię obudzić. - zachichotała wskazując na biurko, na którym leżało mnóstwo kosmetyków. Przynajmniej połowa z nich była niepotrzebna. - Zaraz przyjdzie Cleydon.

Chwilę trwało zanim dotarło do mnie co powiedziała. Poderwałam się znowu zapominając o zaspaniu. Jak mogłam zapomnieć jaki jest dzień?!

- Cholera, budzik nie zadzwonił. - spojrzałam na komórkę. Specjalnie nastawiłam sobie budzenie godzinę wcześniej, żeby zdążyć się ogarnąć przed przybyciem Cleydona. - Która godzina? - mruknęłam sama do siebie.

- Masz kwadrans Viv. - poinformowała mnie Gini lokując się wygodnie w fałdach kołdry. Jak na ośmiolatkę była dosyć drobna. Ponieważ często chorowała i miała delikatny żołądek, mama wprowadziła jej jakieś diety, przez które wyglądała jakby chodziła głodna. Pomimo to wyglądała prześlicznie. Uczesana w krótkie blond kucyki przewiązane różowymi wstążkami i w szarej sukience obsypanej białymi groszkami przypominała małą księżniczkę.

- Zaspałaś. - dodała jakbym tego nie zauważyła.

Zamknęłam oczy i jęknęłam. Mogłam zaspać, kiedy szłam do szkoły. Mogłam się spóźnić, gdy były chrzciny mojego kuzyna. Mogłam się spóźnić jakiegokolwiek dnia, ale nie tego. Nie dzisiaj.

- Poszukasz mojej szczotki do włosów. - poprosiłam Gini. Sama zanurkowałam do szafy, żeby odnaleźć jakieś dresy. Dziewczynka skinęła głową i z zapałem zaczęła przerzucać rzeczy na biurku.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz