n

1.5K 230 18
                                    

n; nervous

Pierwszy raz od dawna siedzą tak blisko siebie. Nie chodzi o to, że fizycznie znajdują się blisko. Siedzą na przeciwnych krańcach kanapy z Dallonem siedzącym po środku. Chodzi o to, że jeszcze nigdy Ashton nie czuł tak ogromnej bliskości swojego taty.

Matt był przy nim zawsze. Starał się być przy Ashtonie zawsze, gdy ten go potrzebował. Ashton niestety dopiero teraz zaczął to zauważać.

Chłopak cały czas ma łzy w oczach. Nieważne jak bardzo stara się je powstrzymać, sprawić, by zniknęły. One cały czas tam są. Jego policzki płoną ognistą czerwienią, a dłonie drżą i się pocą. Włosy opadają mu na czoło i co chwilę wpadają do oczu. Siedzi pochylony, łokcie opiera na udach, a głowę podtrzymuje na dłoniach. Matt źle się czuje, patrząc na to, w jakim stanie znajduje się jego syn.

Naścienny zegar tyka, ale po momencie po prostu przestaje. Ashton unosi lekko głowę, by spojrzeć na niego przez łzy. Bateria się rozładowała. Odnotowuje sobie w głowie, by kupić nową. Chociaż tyle może zrobić. Na tyle go stać. 

Harmonijka gra teraz smutną melodię. Głosy się wyciszają, bo wiedzą, że są na przegranej pozycji. Ashton patrzy przed siebie pustym i mętnym wzrokiem. Jest mu wstyd i nie wie, jak się zachować. Nie wie, co powiedzieć.

Matt zna go na tyle dobrze, by wiedzieć to bez zbędnych tłumaczeń Ashtona. Mężczyzna przejmuje inicjatywę. - Gdzie przez cały ten czas byłeś? - pyta. O dziwo, w jego głosie nie ma oschłości czy wrogości. Jest zupełnie odwrotnie. Brzmi tak, jakby się martwił.

Wszyscy znają już tę historię. Wszyscy słyszeli przypowieść o synu marnotrawnym. Ashton widzi w nim swoje podobieństwo. On jednak jest o wiele gorszym człowiekiem. Mu nie da się pomóc, nawet jeśli zmusił się do tego, by wrócić i okazać skruchę. Nawet jeśli przyznał się do tego, że jest z nim źle.

- Luke pozwolił mi u siebie spać - odpowiada, nie podnosząc głowy. - U niego byłem przez cały tydzień. Nie martw się, nie spałem na ulicy i nie żebrałem o jedzenie. Aż tak się nie stoczyłem. - Przerywa na chwilę, by wziąć drżący oddech. Czuje na sobie spojrzenia mężczyzn, którzy go wychowali. Jest mu wstyd. - My... - W końcu udaje mu się zebrać w sobie i posyła ojcu zawstydzone spojrzenie. Jego oczu są podpuchnięte i mokre, wylewa się z nich ból. - Ja sam nie wiem, kiedy to się stało. I jak. Nie wiem, czemu do tego dopuściłem - zaczyna. Matt i Dallon są zdezorientowani. Nie wiedzą, o co mu chodzi. - On się we mnie zakochał. Tak myślę.

Przez chwilę nikt się nie odzywa. Wszystko cichnie. W-S-Z-Y-S-T-K-O. 

Dallon odchrząkuje nagle i unosi brew. Próbuje rozluźnić atmosferę. – Tak myślisz?

Ashton wzdryga się, gdy słyszy głos drugiego mężczyzny. Matt patrzy na swojego męża krytykującym wzrokiem, przez który ten wzrusza tylko ramionami i opiera się plecami o kanapie. Postanawia przesiedzieć tę rozmowę bez słowa. Rozumie, że i tak nic nie może zdziałać. Teraz to czas Ashtona i Matta. To ich chwila. Nikogo więcej. I Dallon to rozumie.

Matt przełyka głośno ślinę i wstaje z kanapy. Przykuca przy synu i kładzie na jego kolanie swoją ciepłą dłoń. Ten unosi wzrok z podłogi i patrzy na swojego ojca. Nagle zaczyna się siebie brzydzić. Dostrzega to, jak bardzo kocha go jego ojciec i przypomina sobie wszystkie obelgi, które skierował w jego kierunku. To wraca jak bumerang. Wszystkie brzydkie słowa wracają i w niego uderzają.

Ty obleśny pedale. Ohydna szumowino. Wstyd mi za ciebie. Wstyd mi, że muszę być tobą. 

Mężczyzna niepewnie obejmuje syna. Ashton czując bijący od ojca strach, zupełnie tak, jakby bał się swojego dziecka, rozpada się i obejmuje swojego tatę. Zaczyna łkać w jego koszulę i zaciska pięści na tyle jej materiału. Mamrocze ciche przeprosiny, chociaż wie, że to nie wystarczy.

Serce Matta się łamie. Chce pomóc swojemu synowi, dlatego zbiera się w sobie i stawia mu warunek. – Pomogę ci, Ashton – zaczyna, głaszcząc syna po plecach i z smutkiem patrząc na swojego męża, który bezradnie przygląda się odgrywającej się przed nim scenie. – Pomogę ci, jeśli zgodzisz się na zapisanie cię na terapię.

Młodzieniec spina się i minimalnie odsuwa się od ojca. Czy terapia mu pomoże? Czy on w ogóle zasługuje na szanse? Jest zbyt przestraszony, by zacząć protestować, dlatego po prostu z powrotemopada w objęcie ojca i zaciskając mocniej pięści, lekko kiwa głową. Mimo tego,że tak bardzo boi się tego, co powiedzą na to głosy z jego głowy, postanawiazawalczyć o siebie. Nie robi tego ze względu na siebie.

Robi to dla taty.    

my father's sins Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz