26 ,,I see things that nobody else sees"

570 62 21
                                    

Nie miałem zwyczajnej przyjaciółki - dostałem prawdziwy skarb. Dziewczynę, która wybaczyła mi wszystkie błędy, która zamiast krzyczeć i wyrzucić mnie z mieszkania, porwała mnie w ramiona. Nagle poczułem, że moja koszulka przesiąka jakimś płynem. Jej łzami.

- Juleka, nie płacz - powiedziałem uspokajająco. - Jeśli już musisz płakać, to nie rób tego z powodu takiego idioty jak ja.

- To ja jestem idiotką - wymamrotała, wycierając łzy.

- Nie, nie jesteś. A jeśli jesteś to bardzo uroczą idiotką.

Znów zobaczyłem jej uśmiech. I wiesz, nie mogłem sobie wymarzyć niczego piękniejszego.

Właśnie, że mogłeś, Nath, na przykład...

Mózgu, przestań.

- Wejdziesz? - spytała, chwytając mnie za rękę. Szybko pokiwałem głową. To było zabawne, ale bardziej...smutne. Trzymałem się jej kurczowo, trochę jak dziecko matki w centrum handlowym - tak bałem się, że ją zgubię, stracę z oczu. Że ona...odejdzie.

Jej dom wyglądał całkiem inaczej niż ostatnim razem. Wszystko było idealnie ułożone, a na meblach nie znajdowała się nawet odrobina kurzu.
Jakby ktoś zamknął mnie w domku dla lalek.

Ale wtedy nie wiedziałem, jak bardzo słuszne jest to spostrzeżenie.

Tym razem nie wystrój przywołał wspomnienia, lecz postać Juleki. Moment, w którym dowiedziałem się, że mnie kocha. ,,Żarty" Czarnego Kota (OGROMNY CUDZYSŁÓW OCZYWIŚCIE). I...ponownie ten sam, blondwłosy chłopak. Często z nosem w książce, kpiną w głosie, z nieśmiałym uśmiechem na twarzy (ale częściej bez uśmiechu, pozbawiony życia, zirytowany samym faktem, że taki ktoś jak ja żyje).

Trochę jak podczas naszego ostatniego spotkania.

A najbardziej pamiętałem plamy wosku na jego koszulce, niefortunny szkic, rozmowy na balkonie. Pamiętałem czuwanie, oglądanie gwiazd, wykrzyczenie światu wszystkich swoich emocji.

Chciałem, by to się nie wydarzyło.
A jednocześnie nie dałbym nikomu odebrać sobie tych wspomnień.

- Dlaczego tak długo ze mną nie rozmawiałeś?

- Ja... - Naprawdę, kiedy tu wszedłem, byłem gotów mówić o wszystkim, krzyczeć, dlaczego akurat on i dlaczego tak się to potoczyło. Teraz...nie mogłem. Nie potrafiłem przyznać się do porażki.

Porażki wychowawczej swoich rodziców.

- Tak?

- Chciałem się z tobą skontaktować, ale nie miałem czasu. Wiesz, mam tyle różnych zajęć, a jeszcze szkoła...

- Nath - przerwała mi. W jej oczach widziałem wyraźny smutek. Wyglądała tak, jakby to, co powiedziałem, bardzo ją dotknęło.  Po chwili miałem się dowiedzieć, co miała na myśli.

- Czy chociaż ty możesz nie udawać? - spytała prawie szeptem. - Praktycznie nie wychodzę z domu, nie mogę patrzeć na te uśmiechnięte twarze. Ludzie zachowują się, jakby nic się nie wydarzyło. Ich twarz ocieka bólem, który kryją pod tymi cholernymi maskami szczęścia. Dzieciaki chodzą do szkół, dorośli do pracy. Ale wewnętrznie każdy chce umrzeć, zapomnieć o tym, pozbyć się fragmentu swojego życia. Błagam...pomóż mi. Nie bądź taki jak wszyscy. Bo ja nie mogę...myślę, że nikt nie będzie mógł tego zamknąć, jeśli nie ,,załatwimy" tamtych spraw.

Ta dziewczyna była niezwykła, dokładnie ujęła w słowa wszystkie uczucia, o których ja mówić nie umiałem.

Juleka usiadła koło mnie i wyciągnęła rękę w moim kierunku. Nawet nie myślałem, szybko pochwyciłem jej dłoń. Miała racje. Jeśli chcieliśmy żyć dalej, musieliśmy to zakończyć.

//Miraculous// InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz