Część 4

23.9K 897 108
                                    

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

Od mojego „incydentu" na szkolnym boisku minęło siedem dni. Siedem długich dni, w których to dzień w dzień dostawałam niezliczoną ilość smsów i połączeń od Matt'a z zapytaniem, czy aby napewno wszystko ze mną w porządku i czy nie trzeba jednak jechać do szpitala na prześwietlenie. Nie czułam takiej potrzeby, ponieważ oprócz małego guza na czole nie odczuwałam skutków mojego zderzenia z piłką. Dlatego po wielu zapewnieniach, że naprawdę nie umieram i gorszy ból w życiu przeżyłam chłopak odpuścił. Nadal jednak był w pewien sposób przewrażliwiony, odnosząc się do mnie z ostrożnością jakbym była conajmniej porcelanową laleczką.

Upiłam łyk swojego pomarańczowego soku, siedząc na szkolnej stołówce otoczona Jo i Matt'em, którzy pochłonięci byli właśnie wyrażaniem swoich opinii o sadze Zmierzchu. Hipokryzja. W pewnym momencie mój wzrok trafił na wysokiego chłopaka wchodzącego do stołówki z torbą zawieszoną na ramieniu prawej ręki. Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu, po chwili dosiadając się do grupki jakiś chłopaków.

- Kim jest ten nowy chłopak Jo? - zwróciłam się do mojej przyjaciółki przerywając jej rozmowę z Matt'em, bo szczerze mówiąc miałam już dość tych cholernych wywodów na temat tego czy Edward jest dużo seksowniejszy od Jackob'a. Tak wiem, jestem okropna.

- Emmm... - chwilę zajęło jej wyłapanie o kogo mi chodzi, aż wreszcie na jej twarz wpłynęło zrozumienie i podekscytowanie w jednym. - To Jake Wibe. Jakiś koszykarz z New Jersey, ale podobno świetnie gra też w piłkę nożną.

- Jake Wibe - powtórzyłam cicho zamyślając się na chwilę. - Nawet niczego sobie.

- Niczego sobie?! - prawie wrzasnęła zwracając przy tym uwagę kilku uczniów siedzących obok Nas. - To mega ciacho. Ale niestety ma laskę  i jak Ci powiem jaką, to chyba zemdlejesz.

- Zaskocz mnie. - prychnęłam.

- Milly Fox - odparła z wyczuwalną odrazą, przenosząc swój wzrok z chłopaka na mnie.

No tak. Pierwszy chłopak, którego jeszcze nie znienawidziłam, spotyka się z najgorszą laską w liceum. Moje życie ssie.

Milly to typowa "blondyneczka''. Zielone oczy, włosy do pasa i 3kg tapety na mordzie. Zero naturalności. Typowa Candy Girl. Co drugi chłopak w szkole to jej były. Ciągle ma nowego, i każdego z nich traktuje jak swojego służącego. Choć to akurat dość sprytne.

Spojrzałam za siebie. Dwa stoliki za mną siedział Jake. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, na co uniosłam jedną brew, bo nie oszukujmy się to nie był dla mnie codzienny widok. Chwilę później na horyzoncie zauważyłam Molly, która zmierzała w jego kierunku z uśmiechem na ustach. Usiadła mu na kolanach, przytulając się do niego choć moim zdaniem, możnaby to spokojnie nazwać aktem porno, po czym zarzuciła swoimi blond doczepami i zachichotała typowym „rozpuszczonym" śmiechem. Przewróciłam oczami rozdrażniona sceną, która właśnie miała miejsce.

Reszta część dnia minęła mi zaskakująco szybko. Zaliczyłam sprawdzian z Historii, co było nie lada wyzwaniem bo szczerze nienawidziłam tego przedmiotu całą sobą. Miałam dobry humor, więc wracając ze szkoły wstąpiłam do kawiarenki nieopodal mojego domu, w której sprzedawali lody z gałki.

- Dzień dobry. Poproszę 2 gałki miętowych. - powiedziałam do Pani stojącej za ladą.
- Cztery złote. - odparła ciepło. Dałam jej pieniądze i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Niestety los miał dla mnie inny plan. W ostatniej chwili mocniej ściągnęłam lody w mojej dłoni, odsuwając ją od torsu chłopaka znajdującego się przede mną. Na całe szczęście nie ubrudzilam jego koszulki, a mój deser był cały.

- Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - podniosłam wzrok, zamierając. Przede mną stał ten sam chłopak ze stołówki. Chłopak, który jest koszykarzem i dobrze gra w piłkę nożną. Chłopak, który się do mnie uśmiechnął. Chłopak, który spotyka się z Molly PieprzMnie Fox.

Only MineWhere stories live. Discover now