Prolog

220 19 1
                                    


Siedziałam na górze, zakopana w łóżku pod kołdrą wraz z moim laptopem przed światem zewnętrznym. Zaczął się moment w którym łapałam się zawsze na mojej słabości. Szlochałam. Zawsze robiłam to-krzycząc. Była to kiedyś codzienność, co zawsze robiła, kiedy byłam sama-regularna czynność, której nie umiałam się wyzbyć. Och, widzę,że jesteś ciekawy. Chcesz wiedzieć dlaczego regularnie płaczę prawda? No powiem ci.

   Moja matka. Była,mówiąc w prost, psychiczna. W jednej chwili jest jak zwyczajna mama jak każda inna, a wystarczy jeden zły ruch a się zmienia nie do poznania. Dowiedziałam się o tym niejednokrotnie na własnej skórze, kiedy mam stosunkowo niskie wyniki z testu i przyszła do mojego pokoju jak wróciłam ze szkoły i zaczęła atakować mnie nożyczkami. I już nie była od tamtego czasu taka sama jak kiedyś. Ni nie było takie samo.

   Bałam się jej. Mojej własnej matki. Bałam się wracać do domu codziennie ze szkoły, w przypadku gdyby miała znaleźć coś o mnie negatywnego i stracić kontrolę. Kiedyś robiłam wszystko aby zostać na terenie szkoły po lekcjach,robiąc coś,w pewien sposób, aby pomóc nauczycielom, jak sortowanie dokumentów, układanie książek na pułkach w bibliotece czy pomoc w ustawieniu zadań domowych. Tak, podobała mi się praca domowa, w przeciwieństwie do większości moich rówieśników. To dawało mi pretekst aby zostać po szkole i to zrobić.

   Wszystko to co odczuwałam czyli strach i niepokój zaczął prowadzić do depresji. Nie wiedziałam co myśleć o sobie, lub o życiu w ogóle. Każdego dnia zmuszać będę się do obudzenia i powtarzać "Wszystko będzie dobrze". Ale nigdy nic nie zrobili. Jeśli już coś zrobili, to było coraz gorzej.

   W tym czasie zaczęłam myśleć, o moim ojcu. Kim on był? Gdzie on był? Dlaczego wyjechał? Moja mama opowiadała mi jak go poznała, ale to było zanim oszalała. W tamtej chwili powiedziałam mi: "To był jeden stolik nocny i można było nazwać go błędem! Gdybym miała wystarczająco dużo pieniędzy, to bym się ciebie pozbyła z chwilą w której się o tobie dowiedziałam!". I nie dostałam już więcej informacji na temat ojca.

-Ale pozwolę przyjść do siebie w obecnym czasie, dobrze?

   Wysłano mnie do domu opieki 3 dni po tym gdy moja mama próbowała mnie zabić. Wszyscy myśleli, że będzie lepiej dla mnie po tym wszystkim-że będę szczęśliwszą i zdrowszą nastolatką i że moje życie wróci do normy. Źle myśleli ponieważ niełatwo jest wrócić do normalnego życia po tym co się przeżyło.

   Mimo, że uciekłam od mojej psychicznie chorej matki, zaczęłam mieć halucynacje. Ciągle widzę ją w ciemnych zakamarkach mojego pokoju, kiedy wychodzę przez drzwi szkoły po zakończonych lekcjach, a nawet w snach, które szybko zmieniają się w koszmary. Była jedna rzecz, która mi pomogła.

   Nazywała się Mai. Była moją najlepszą przyjaciółką, jedyną osobą, która nie należała do policji, a wiedziała o mojej sytuacji. Zawsze mogłam się zwrócić do niej o pomoc, wypłakać jej się w ramię i to właśnie ona przyczyniła się do zmniejszenia czasu moich halucynacji. Była też moją jedyną przyjaciółką. Z jakiegoś powodu wszyscy unikają mnie. Niezależnie od tego, jak patrzyłam czy coś robiłam, nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego. Nawet przyjaciele Mai mnie nie lubili. Ale to nic nie szkodzi, ja do nich też jakoś szczególnie nie pałałam sympatią, nie byli oni rodzajem ludzi, którzy chętnie spędzają czas z ludźmi z poza swojej paczki. Często rozmawiali tylko o boysbandach, kosmetykach i modzie.Tak naprawdę nie było to coś na co zwracam szczególną uwagę.

   Był to weekend w niedzielę. Byłam w domu opieki, w moim pokoju, przeglądałam internet, słuchałam muzyki, grałam na gitarze. Nic specjalnego. To był dla mnie dzień jak każdy inny-nic nie robienia. Nie wychodziłam za często, a kiedy już to robiłam to po to aby odwiedzić Mai, zajrzeć do sklepu muzycznego, przejrzeć w sklepie gry video lub grać na napiwki, kiedy miałam mało pieniędzy. Resztę czasu spędzam hibernując się w swoim pokoju, oglądając anime lub spędzając niezdrową ilość czasu na mojej nowej stronie internetowej, która zdążyła mnie już uzależnić: Tumblr.

   Miałam zamiar zrobić sobie zrobić wycieczkę do księgarni, aby zakupić sobie nową mangę, idąc w stronę schodów usłyszałam jak mnie wołają z dołu. Na początku byłam zaskoczona, nigdy nikt do mnie nie dzwonił, aby zawołali mnie na dół, a nawet nie wiem o co chodzi. Unosząc brew,  zeszłam na dół, aby zobaczy, kto do mnie dzwoni i dlaczego teraz?

   Stałam na środku gabinetu dyrektora przygotowanego prze pracownika opieki, podczas gdy on przeglądał dokumenty które były wymieszane z niektórymi pikami innych dokumentów. Wciąż nie powiedział mi, co się dzieje, a ja zaczęłam być rozdrażniona i lekko zirytowana oraz znudzona czekaniem. Zazwyczaj ma wyniki pacjentów, ale tak samo hospitalizowanych którzy trafili do tego ośrodka i właśnie je teraz przeglądał. Odwrócił się w moją stronę z cienkim i kruchym folderem w dłoniach i małej kartce papieru, która wyglądała jak zwykła kartka.

-"Ach Noriko. Mam ważną wiadomość dla ciebie." -Zaczął, patrząc mi prosto w oczy z bardzo poważną miną. On też wyglądał ostrożnie, jakby nie był pewien, czy to, co miał zamiar mi powiedzieć było by właściwą rzeczą do zrobienia. -"Chodzi o to ... twój ojciec."

   Moja głowa była rozchwytywana od patrzenia na miejsce na dywanie. N początku nie byłam pewna, co powiedział, zajęło mi chwilę zanim ta wiadomość dotarła do mnie. Moje gardło nagle zaschło.

-C-co  ... co z nim? -Zapytałam wreszcie gdy byłam w stanie coś powiedzieć. Nie byłam zbyt pewna, czego się spodziewać-Dobrych wieści? Złych? Chciałam wreszcie wiedzieć co z nim? Zostawił mnie raz, ale nigdy nie spotkałam się z nim tak naprawdę nie mają prawa go oceniać.

   Podał mi małą kartę oraz plik. Otworzyłam ją i wyciągnęłam pierwszą kartkę. Miał wszystkie znane informacje o mnie spisane w historii akt- DOB,  nazwisko, wiek, płeć, wszystkie te rzeczy. Następnie, na samym dole strony był podpis. Ten nie należy do żadnego z pracowników opieki, wiedziałam o tym, bo zapamiętałam każdy rodzaj podpisu należący do pracowników tej placówki. Przeszedł przesłuchiwanie na podstawie swoich plików i podpisów. Złożyło się tak, że mamy podobny charakter pisma i wszystko się zgadza. Zapamiętałam wszystkie swoje podpisy na wszelki wypadek, że jakbym musiała je ponownie ukształtować.

   Tak czy inaczej. Czytałam podpis ostrożnie, nie bardzo wiedząc do kogo należał. Spojrzałam na pracownika opieki. Posłał mi miły uśmiech i skinął głową, od razu odpowiedział mi, do kogo należy ten podpis.

-"Twój ojciec przyszedł, akurat wtedy kiedy ciebie nie było. Podpisał wszystkie dokumenty twierdząc, że należą do niego."- Powiedział

-Gapiłam się na niego-"Ale ja ... nie rozumiem ... co ..."-Co to znaczy?

   Skinął na małą kartę którą też trzymałam. Patrząc na nią zobaczyłam, że numer telefonu został zapisany.

-"Zadzwoń do niego, będziesz mieszkać ze swoją nową rodziną mimo wszystko ... to znaczy, jeśli chcesz."

   I to było tak jak rozpoczęła się ta cała historia. Jeden mały telefon, a ja zaczęłam żyć z moją nową rodziną składającą się z macochy, ojca, siostry i krok po kroku 13-tu braci ...

***********************************************************************************************

Za jakiś czas powinien wyjść pierwszy rozdział. Prolog wyszedł mi dość długi bo chciałam opisać wam ze szczegółami życie bohaterki a niektóre fragmenty są dość zawiłe bo nie wiedziałam co napisać i zaczęłam się gubić. Ale mam nadzieję, że się jak na razie wam podoba. Z niecierpliwością czekam na komentarze jak podoba się wam to opowiadanie :D

Siostra numer dwa (Brothers Conflict)Kde žijí příběhy. Začni objevovat