W pokoju siedział Albus i przegląd magazyny, które wcześniej zostawił mu James w walizce. W milczeniu weszli Draco i Scorpius.
-Scorpius! -wyrwał się chłopak -Jak na przesłuchaniu? Wiemy kto wrzucił Scorpiusa do jeziora i kto go uratował?
Draco milczał. Był zażenowany sytuacją.
-Nie, Albusie -chłopak opadł bezwładnie na łóżko -To Scorpius poszedł do jeziora i pewnie przez przypadek wpadł.
-Jak to? -uniósł brwi -Przecież Scorpiusie ktoś cię tam wrzucił, tak jak ostatnio w łazience.
-W łazience? -szepnął prawie bezgłośnie Draco.
-To kto uratował Scorpiusa? -patrzył się na przyjaciela, który usiadł na swoim łożku i włożył dłoń do kieszeni.
-Tiffany -odparł Draco -Jestem rozczarowany twoim zachowaniem Scorpiusie. Nie podejrzewałem ciebie, że możesz zachowywać się tak nieodpowiedzialnie. Ja nigdy nie opuściłem Hogwartu -podniósł ton.
-W moim wieku planowałeś jak zabić Harry'ego Pottera -rzucił oschle Scorpius -Dzięki tato za wzór.
-Scorpiusie -wypuścił powietrze nosem -To były stare czasy. Wszyscy wiemy, że teraz ja i Potter utrzymujemy ze sobą kontakty zawodowe.
Scorpius nie czuł pierścionka w kieszeni. Zaczął przekładać dłonie z jednej do drugiej kieszeni.
-Czego ty szukasz? -zapytał spokojnie Draco.
-Pierścień! -Albus otworzył szeroko oczy, a na twarzy miał strach -Albusie, pani profesor i jej gabinet!
Albus spojrzał na rozkojarzonego Draco. Mężczyzna czekał na wyjaśnienia ze strony chłopców.
-Nie wyjaśniłeś ojcu? -podszedł do łóżka Scorpiusa i zaczął szukać pod nim.
-Tato, spotkamy się przy kolacji -nerwowo skierował się do Draco.
-Nie wiem czy będę do tego czasu -wstał z krzesła i podszedł do klęczącego Albusa -Pomóc wam chłopcy?
-Nie -krzyknęli chórkiem.
-Chcielibyśmy ci coś pokazać, ale nie w tej chwili -zaczął Scorpius.
-Chwilowo nie mamy co -Draco zmarszczył czoło na słowa Albusa.
-Ale jak to? -wstrzymał poszukiwania Scorpius.
-Jak to co? -zatrzymał się w drzwiach Draco.
-Nie będzie cię już na kolacji? Wracasz do domu? -Scorpius zrezygnowanie opuścił ręce na łóżko.
-Synu, sprawa z twoim opuszczeniem Hogwartu została wyjaśnienia. Pani profesor nie lubi, gdy rodzice plątają się po szkole -spuścił głowę -Szczególnie tacy jak ja.
-Ale ty jesteś absolwentem Hogwartu -podniósł ton.
-Scorpiusie, masz szesnaście lat. Nie potrzebujesz mnie w tej szkole. To odpowiednie miejsce dla ciebie -wyszedł z pokoju.
Cisza między chłopcami. Albus klęczy przed łóżkiem Scorpiusa z dłońmi na podłodze.
-Jak mu to pokażemy? -Albus spojrzał na przygnębionego przyjaciela.
-Musimy biec do gabinetu pani profesor -zeskoczył z łóżka -O ile ona go nie znalazła.
-A jeśli tak? -Albus wytrzepał kolana z szarego pyłu.
-Grzecznie jej go odbierzemy -na jego twarzy nie rysowało się żadne uczucie.
-Jak za starych czasów -uśmiechnął się szeroko Albus.
![](https://img.wattpad.com/cover/89824251-288-k737894.jpg)
CZYTASZ
Albus Potter i zaginiony klejnot
FanfictionRodzinne dziedzictwo od zawsze dawało Albusowi w kość. Jako syn Harry'ego Pottera, spostrzegany miał być jako najlepszy czarodziej Hogwartu. Kiedy przeszłość ojca wtrąca się w życie chłopaka, tylko on potrafi stawić temu czoło i uratować straconych...