Rozdział 3.

373 22 4
                                    

Ayuri biegła i biegła, aż w końcu grunt pod jej stopami zamienił się w twarde, poskrzypujące deski. Była na porcie, ale wciąż nie miała zamiaru zwolnić. Gdy była już na samym końcu, potknęła się o wystający róg deski. Myśląc, że wpadnie do wody zamknęła oczy, ale zamiast tego poczuła czyjąś rękę trzymającą ją za łokieć.

- Oj, panienko Ayuri. Musi panienka uważać! - dziewczyna odwróciła się ze strachem w oczach. Odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła, że osobą trzymając ją za łokieć był Jea-ha, a za pomostem stała reszta.

Yoon stał jak wryty nie mogąc wydusić z siebie słowa. Chciał podbiegnąć i ją przytulić, ale wiedział, że jeśli to zrobi teraz Ayuri dowie się o jego miłości, więc zacisnął pięści i stał w miejscu. To jedyne co teraz przychodziło mu do głowy.

- Nic Ci nie jest, Ayuri? Masz czerwone oczy... - powiedziała Yona zobaczywszy czerwoną, opuchniętą twarz dziewczyny.

- N-Nie... Po prostu... Trochę za dużo emocji - oznajmiła wykrzywiając twarz w dziwny uśmiech.

- Płakała... - wyszeptał Yoon.

- Może pójdziesz z nami do gospody? Spokojnie się pomieścimy... - zaoferowała Yona.

- Nie trzeba, naprawdę... Muszę wracać do ojca, do Sensui - powiedziała patrząc kolejno, na każdego.

- N-Nie! - powiedział jasnowłosy wychylając rękę w stronę Ayuri. Po chwili zorientował się, że powiedział coś co go pogrążyło... Ale to były pierwsza słowa jakie przyszły mu na myśl.

Wszystkie oczy skierowane były na Yoona, który ponownie wyglądał jak burak. Zaczął wyduszać z siebie przypadkowe litery. Ayuri także się zarumieniła i złapała za nos by zakryć rumieniec i aby nie wyglądało to podejrzanie.

- Muszę iść... Ojciec czeka. Cześć! - przecisnęła się przez grupkę i pomachała im.

- Jak tam w podbojach, Yoon? - spytał Hak.

- Zamknij się... - powiedział spokojnie, ale na twarzy wciąż miał niewielki rumieniec.

***

Zapanowała noc. Yona i jej przyjaciele już spali. Prócz... Nie, to nie był Yoon, to Hak.
Powoli przemierzał korytarze, jak się okazało, chodząc w kółko. Jedynym oświetleniem było tylko blade i słabe światło księżyca, które co chwila zakrywały pojedyncze chmury. Chodził bez celu, a towarzyszące mu dźwięki to były skrzypiące deski, chrapanie gości i szum wody oraz liści. W ręku trzymał swoją włócznię na "wszelki wypadek". Swoją drogą, nosił ją zawsze przy sobie, nawet gdy spał leżała obok niego.
Chodzenie w kółko zakończyło się przez bardzo dziwny, ale zachęcający dla Haka, ciemny korytarz z zasłoniętymi oknami. Chłopak wszedł do pomieszczania. Cisza. Spodziewał się jakiś krzyków, trzasków, ataku... Nic. Dosłownie NIC. Tylko okna i prosty korytarz. Zasłony lekko powiewały na wietrze wpuszczając co jakiś czas strużki światła. NIC więcej.
Hak powoli przechodził przez pomieszczenie, w którym nawet podłogi nie skrzypiały mimo tego, że wszędzie, w innych pomieszczeniach tak było. Ta cisza nie dawała mu spokoju, więc zacisną pięści i szedł dalej za swoimi przeczuciami. Nagle usłyszał okropny trzask. Teraz się przekonał, że jego przeczucia go nie mylą. Podbiegł do drzwi, zza których usłyszał dźwięk.

- ...Cholera! Bierz to albo zapłacisz życiem! - krzyknęła dziewczyna ubrana w brązowe, luźne spodnie kawałek za kolana (?), za długą koszulkę w jaśniejszym odcieniu brązu, trochę bardziej ściśniętą w pasie i długich rękawach, twarz zasłoniętą jakimś szalikiem, a swoje blond włosy miała spięte w luźnego kucyka czerwoną wstęgą. W ręku trzymała nóż, który przytrzymywała przy gardle Tensoo przyciskając mężczyznę do ściany.

Ostatnia gwiazda na niebie - Akatsuki no Yona [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now