Rozdział 1. - Gdy nauczycielka języka polskiego zmienia twoje życie.

85 18 22
                                    

      23:32, 5 grudnia. Siedziałam na kanapie, opatulona ciepłym kocykiem i z gorącym kubkiem kakao w ręce. W tle leciała piosenkę ,,Last Christmas'' i kołysała mnie do snu, lecz trwałam w swoim postanowieniu, że nie zasnę. Przede mną stała oświetlona choinka i mimo że był dopiero początek grudnia, ona była już cała udekorowana wraz z majestatyczną gwiazdą na czubku.

      Nazywam się Margaret Smith i w tym roku, 6 grudnia, spełnię jedno ze swoich marzeń i udowodnię, że to ja miałam rację.

      Rywalki, Szklany Tron, Igrzyska Śmierci, Percy Jackson, Dary Anioła... Setki nazw książek przelatywały mi przez głowę, a ja próbowałam się zdecydować na jedną z nich. Może rzeczywiście Percy, w końcu zawsze chciałam znaleźć się w Obozie Herosów. A może jednak Dary Anioła? Och, jak miło by było zwiedzić Instytut w Nowym Jorku, ale tym razem fizycznie, a nie psychicznie. No chyba że Szklany Tron, w końcu zawsze uważałam Celaenę za osobę, z którą mogłabym pogadać o mnóstwie rzeczy. 

      Tyle propozycji, tyle wyborów. Czułam się podekscytowana i niepewna jednocześnie. Podobno taka sytuacja pojawia się tylko jeden raz w życiu. O ile w ogóle się pojawi.

      Nie, oczywiście, że się pojawi, uspokoiłam się w myślach. Wszystko będzie dobrze. Te zapewnienia uniosły mnie na duchu, ale nutka niepokoju nadal została.

      Nagle usłyszałam ciche kroki na schodach. Kubek z kakao postawiłam na parapet i instynktownie zamknęłam oczy, udając, że śpię. Nie chciałam znowu wdawać się w bezsensowne rozmowy z osobami z mojej rodziny. 

- Maggie - usłyszałam głos mojej siostry. Nie odpowiedziałam. - Maggie, śpisz?

      Poczułam delikatny dotyk palców na moim czole i czułam na sobie zmartwiony wzrok Lily. Ona uważała to za brednie, sądziła, że straciłam rozum, jednak ja wiedziałam swoje.

- Chyba zasnęła - tym razem to był głos mojej mamy. Dało się w nim słychać nutkę zwycięstwa i dumy, na co prawie zgrzytnęłam zębami. - Zostawmy ten prezent i chodźmy.

      Mimo że tego nie widziałam, wyobrażałam sobie, jak Lily kiwa głową.

- Dobrze - stwierdziła. - Mamo... Czy ja też taka byłam?

      Wytężyłam słuch. Taka... czyli jaka? Zaciekawiłam się, ale czułam, że ta rozmowa długo zostanie mi w pamięci jako jedna z tych źle wspominanych.

      Moja mama westchnęła, po czym powiedziała:

- Ty, Lily, kochanie... Nie, wydaje mi się, że... Chociaż może jednak... Wiesz, jaka jest Margaret. Ona ma własny świat. Nie wiem, jak jej wytłumaczyć, że ta historyjka opowiedziana przez jej nauczycielkę polskiego jest zwykłą bajeczką.

      Zdrętwiałam. Wiedziałam od początku, że oni w to nie wierzą, ale gdy to usłyszałam, trochę posmutniałam. Jednak to tylko bardziej przekonało mnie do swojej racji, a moja determinacja zrobiła się jeszcze większa.

      Na chwilę zapadła cisza, przerywana tylko trzaskami dobiegającymi z kominka i moim spokojnym oddechem, mimo że w środku cała się gotowałam.

- Idźmy już spać. - To był głos Lily. - To znaczy... Zostawmy ten prezent i już chodźmy.

      Cichy szelest, a potem kroki na schodach upewniły mnie, że już odeszły. Powoli otworzyłam oko i natychmiast spojrzałam na zegarek - 23.42. Uch. Spokojnie, jeszcze osiemnaście minut.

      Bezszelestnie wstałam z kanapy i odtrąciłam od siebie koc, po czym podeszłam do pięknie ustrojonej choinki. Mój wzrok od razu padł na jedyny prezent znajdujący się pod nią - owinięty zielonym materiałem z czerwoną wstążką, połyskującą w blasku lampek. Zagryzłam wargę. Zastanawiałam się, czy otworzyć prezent teraz, czy poczekać do rana, jednak ciekawość wygrała z rozumem. Najciszej jak się dało, poszłam do kuchni po nożyczki, po czym otworzyłam podarunek. Na karteczce, która była do niego przyczepiona, widniał napis: ,,Dla Margaret - Od Świętego Mikołaja. PS Przepraszam, że nie mogłem Cię wziąć tam gdzie chciałaś, ale w tym roku było to niemożliwe". Czułam, jak policzki mi się czerwienią. Wcale nie wierzyłam w Świętego Mikołaja. Ja po prostu... Wierzyłam w magię i w to, co opowiedziała całej mojej klasie nauczycielka polskiego. Byłam pewna, że nie kłamała. No bo po co?

Opowieść Margaret Smith - Świat MagiiWhere stories live. Discover now