Rozdział 2. - A wszystko przez cukier puder!

33 8 8
                                    

      Obudziłam się wcześnie rano z mętlikiem w głowie. Na początku sobie niczego nie przypominałam, ale potem wspomnienia uderzyły we mnie z zdwojoną siłą. Na myśl o porażce z ostatniej nocy, o ile można to tak nazwać, prawie się rozpłakałam. To było dla mnie trudniejsze niż sądziłam. Kiedyś, gdy patrzyłam przez okno, widziałam świat pełen możliwości i szczęścia, a teraz czułam się jak w klatce zamkniętej na kłódkę, do której nie miałam kluczyka. Chciałam się pozbierać, ale jak to zrobić, kiedy okazuje się, że twoich marzeń nie da się spełnić? 

Czułam pustkę. Czułam, jakby ktoś odebrał mi mój cały sens życia. Dopiero po wielu latach zrozumiałam, że życie opiera się na marzeniach i wierzeniu, że one kiedyś się spełnią.

Wstałam, odrzuciłam kołdrę i spróbowałam się uśmiechnąć, co mi chyba nie wyszło za dobrze. Z optymizmem podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Miałam dużo ciuchów, mimo że nie byłam jakąś wielką fanką zakupów. W końcu zdecydowałam się na gruby, czerwony sweter i dżinsy. Patrząc w lustro, stwierdziłam, że wyglądam bardzo świątecznie, chociaż ta myśl wcale nie poprawiła mojego nastroju.

Zdecydowanym krokiem zeszłam na dół, do kuchni, w której czekała już moja rodzicielka. Jej widok przypomniał mi rozmowę, którą odbyła razem z Lily, ale szybko zajęłam myśli czymś innym. Nie chciałam po sobie poznać, że to mnie zabolało.

- Dzień dobry - przywitałam się z uśmiechem, przygotowując sobie herbatę. Moja mama sączyła już kawę, poczytując gazetę. Nic nie odpowiedziała. Zmarszczyłam brwi. Czyżby się nie wyspała? Nawet jakby nie miała spokojnego snu tamtej nocy, ona zawsze była wesoła i pogodna. Nie skomentowałam tego, jednak dalej próbowałam nawiązać rozmowę. - Co u Ciebie?

Minęła chwila nim podniosła na mnie wzrok. Odstawiła swój napój oraz gazetę i założyła ręce na piersi. Zamknęła oczy i, wzdychając, pokazała mi krzesło. 

O mało się nie roześmiałam. Czułam się jak małe dziecko, które narozrabiało, a teraz jego matka musi je pouczyć, co zrobiło nie tak. Co jak co, ale żeby wskazywać mi krzesło w moim własnym domu? Prawie powiedziałam coś, czego był mogła później żałować, ale w porę się opamiętałam i zajęłam wyznaczone miejsce.

- Coś... nie tak? - spytałam niepewnie, spoglądając na nią z ukosa. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi.

- Tak. Można tak powiedzieć. - W końcu otworzyła oczy. Nie było w nich łez, ani rozbawienia, niczego, czego bym się spodziewała w tamtej chwili zobaczyć. Było w nich rozczarowanie i... Smutek?

- Powiedz mi... Ile ty masz lat? - spytała się, jakby widziała mnie pierwszy raz w życiu. Te pytanie tak zbiło mnie z tropu, że przez dobre parę minut po prostu siedziałam z otwartą buzią, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam w co grała moja mama, ale postanowiłam wziąć udział w jej zabawie.

- Szesnaście - powiedziałam, czekając na jej reakcję.

- To powiedz mi... Dlaczego dalej wierzysz w bajki? - Popatrzyła mi prosto w oczy, oczekując odpowiedzi. W tej chwili wszystko zrozumiałam. W dalszym ciągu chodziło jej o opowieść pani Tamary. Nie umiała się pogodzić, że wczoraj rzeczywiście czekałam, oczekując cudu. Nie umiała, po prostu w to nie wierzyła. Wtedy myślałam, że robi mi na złość, ale teraz wiem, że chciała mi otworzyć oczy na prawdziwy świat, który, według niej, był bardziej potrzebny niż mój, ten lepszy, fikcyjny.

- Słyszałaś mnie w nocy? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Jak płakałaś po północy, gdy sobie uświadomiłaś, że nie jesteś w tym wyśnionym świecie, w którym chciałaś być? - Jej słowa były jak sztylety, które trafiały prosto w moje serce. Bolało, tak bolało. - Tak. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Opowieść Margaret Smith - Świat MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz