ROZDZIAŁ X

307 28 8
                                    

Część pierwsza

Dobrze, że my - krwiożercy - jesteśmy bardzo wytrzymali na zadane nam rany, szczerze mówiąc by nas zabić trzeba zadać ranę prosto w serce, więc taka kulka w brzuch nie powinna mi nic zrobić. No właśnie, nie powinna, a rana powinna się już goić, problem w tym że się nie goi, a ja się w ciąż wykrwawiam. Co gorsza - nie mogę użyć swoich mocy, a te przeklęte zombie się zbliża.

- Co się dzieję, do cholery! - krzyknęłam.

- Co jest, Shiro? - zapytał Haru, zmieniając magazynek swojego pistoletu.

- Nie mogę kontrolować swojej krwi!

Haru zmartwionym wzrokiem spojrzał na mnie, wyszukując w moim ciele odpowiedzi na zaistniały problem. Po pewnym czasie skupił swój wzrok na moich dużych bransoletach.

- To przez te kajdany - powiedział - w jakiś sposób blokują twoją moc!

- Cha cha cha! - rozbrzmiał śmiech Luki, który zdążył opuścić już pomieszczenie. Widocznie obserwuje nas za pomocą jakiejś ukrytej kamery. Jego śmiech w takim razie słychać z jakiś głośników - mają w sobie wyciąg z turkusowego Kwiatu Harystii. Jako że jesteś Chinokawa, skutecznie blokują twoje moce.

- Zarąbiście.

Osunęłam się na kolana. Nigdy nie wiedziałam jak to jest NAPRAWDĘ się wykrwawiać. W dodatku za nic nie mogę zdjąć tych kajdan.

- Haru - wymamrotałam - pomóż mi!

- Nie widzisz dziewczyno, że jestem trochę zajęty! - powiedział półkrzykiem Haru. Rzeczywiście. Czarnowłosy chłopak był zajęty strzelaniem w regenerujących się ciągle zombiaków. Jego pociski nie robią im żadnej krzywdy, jedynie je spowalniają. I tak cud, że wciąż żyjemy, bo - co podejrzane - nie użyły jak dotąd jeszcze swych mocy. Były obrzydliwe. Były to chodzące gnijące ciała przypominające ciała ludzkie. Ich skóra była sina, lub pleśniowo zielona, ale nie było czuć odrażającego smrodu charakterystycznego dla tych kolorów. Na głowach gdzieniegdzie wystawały pęczki włosów. Oczy, które patrzyły na nas ospałym wzrokiem, nabrały żółtego odcienia w białkach, nie mówiąc już o ich paskudnych zębach, a raczej znacznych po nich pozostałościach.

Zaczynam tracić przytomność. Te kreatury się zbliżają, a te cholerne bransolety nie chcą się odczepić ode mnie. Oparłam się o ścianę. Nie mam już sił by walczyć z nimi, ciemno mi się robi przed oczami. I pomyśleć, że to już koniec. Tyle przeszłam, i mam skończyć w takim miejscu jak to. Kto w takim razie uratuje Nick'a? Kto pokona Lukę i jego ojca? Czy moje starania poszły na marne? Teraz gdy odnalazłam swoje moce? Gdy poznałam Haru?.... Nie, to ostatnie do jakiś wyjątkowych wyczynów nie należy, cofam to. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, resztką sił wyostrzyłam wzrok.

- Nie sądziłem, że zostanę do tego zmuszony w tym świecie. Wybacz Shiro... - usłyszałam Haru nim straciłam zupełnie przytomność.

Część druga

- To okrutne pozbawiać ją przytomności, no wiesz jak możesz Haru - usłyszałem uradowany głos mojego przyrodniego brata.

- Zamknij się, z łaski swojej! - krzyknąłem.

- Co ty kombinujesz, Haru, co? - usłyszałem o wiele spokojniejszy jego głos.

KrwiożercyWhere stories live. Discover now