Rozdział 25 "Nasza przyjaźń jest najważniejsza"

1.1K 90 6
                                    

Dla Kasi.

 Czasami najmniejsze rzeczy zajmują najwięcej miejsca w naszym sercu

' Kubuś Puchatek

AYLA  

Po zajęciach  siedziałam w pokoju razem z Lonnie. Czytałam książkę. Zazwyczaj o tej porze byłam gdzieś z Carlosem, ale od wczoraj nie mogę do niego podejść nawet na krok. Lonnie mnie pilnowała, abym nie uciekła do niego. Podobno ma na mnie zły wpływ. To nie jest prawda. To ja zmieniłam jego, a nie on mnie. Ludzie są dziwni. Ciężko ich zrozumieć. Kiedy chciałam go złapać na korytarzu, Audrey nie dała mi do niego podejść. Czuła się jak Jake i Danica. Było mi przykro z powodu z ich powodu. Ojciec Jake'a potraktował ich niesprawiedliwie. Nie znał Danici. Kierował się tylko tym, że jest córką Kapitana Haka. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co oni teraz czują. Nikt nie wie co czują. Oni naprawdę się kochają. Chciałabym, żeby jego ojciec to zauważył i przestał żyć tym, że jest córką Kapitana Haka. Westchnęłam. Miałam nadzieję, że kiedy moja mama się dowie, że spotykam się z Carlosem nie zabroni mi się z nim spotykać, ale będzie cieszyła się moim szczęściem. Ciekawe jak zareaguje na to, że nie przyjaźnię się już z Melissą. Bardzo ją lubiła. Może chociaż doradzi mi co mam zrobić. Boli mnie, że się pokłóciłyśmy i nie wiem co mam zrobić żeby odzyskać jej przyjaźń. 

- Ayla! - usłyszałam znajomy głos. Do pokoju wbiegła Allie. - Twoja mama przyjechała - dodała z wielkim uśmiechem na twarzy. Myślałam że pęknę ze szczęścia. Wszystkie moje myśli odpłynęły nagle na bok. Zamknęłam książkę i wybiegłam z pokoju najszybciej jak to możliwe. Tak strasznie nie mogłam się tego doczekać! W końcu zobaczę mamę. Wybiegłam przed akademię. Stała tam i wyglądała cudownie jak zawsze. Włosy miała spięte w warkocz i długą niebieską sukienkę. Była razem z cicocią Anną i wujkiem Kristoffem.

- Mama! - krzyknęłam. Spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. Pogłaskała mnie po głowie - Tak strasznie się cieszę, że w końcu jesteś. Tęskniłam - westchnęłam.

- Ciebie też miło widzieć córeczko. - odpowiedziała przyglądając mi się. Naprawdę się cieszyła. 

  -To wspaniale że jesteście tu wszyscy.  - powiedziała ściskając wujka i ciocię. Automatycznie humor mi się poprawił kiedy ich zobaczyłam. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Pojawi się Król razem z Benem. 

 -Witaj Elso. Piękna jak zawsze-odparł ojciec Bena.Moja mama się uśmiechnęła.

- Miło tu znów być i bardzo dziękujemy za zaproszenie na twoją koronację Książę - zwróciła się do Bena.

- Nie mogło was zabraknąć w tak ważnym dniu - powiedział Książę z uśmiechem. - Mam nadzieję, że będzie wam się tu podobać. Zaprowadzę was do komnaty. - dodał. Służba zabrała bagaże, a my poszliśmy za Benem do zamku. Przeszliśmy po marmurowych schodach na drugie piętro. Zamek był bardzo bogato urządzony. Na ścianach wisiało mnóstwo zdjęć i obrazów. Wysokie sklepienia, a dominował kolor biały i złoty. Weszliśmy przez duże drzwi do pokoju gdzie będzie mieszkać moja rodzina.

- Gdybyście czegoś potrzebowali to mówcie. Nasz dom to też wasz dom - powiedział Ben i wyszedł zamykając drzwi. Usiadłam na krześle obok łóżka. Moja mama usiadła na łóżku.

- Co tam u ciebie? Jak sobie radzisz? - zapytała z uśmiechem.

- Jak zawsze świetnie. Słyszałaś o tym, że Ben sprowadził tutaj dzieci Potępionych? - wypaliłam. Pomyślała chwilę. 

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniWhere stories live. Discover now