III.

292 26 5
                                    

*najlepsza piosenka ever 😂😂😂

Mimo, że dziewczyna już trochę wypiła i powinna czuć się pewniej,  całe życie z niej uszło, kiedy zobaczyła,  że Daniel także jest ubrany w normalne, pasujące na imprezę ubrania.  Ona wyglądała,  jakby szła na spotkanie z prezesem,  pewnie wszyscy się z niej śmiali.  Summer teraz nie miała nawet odwagi podejść i zagadać,  więc szybko uciekła do łazienki, tam, gdzie on jej nie znajdzie.  To smutne, że zawsze muszą pojawić się jakieś przeciwności losu.  Wymrugała łzy zawstydzenia i napisała do Wint, żeby przyszła.  Po niedługim czasie blondynka już była przy niej i wysłuchiwała całej historii. 
- I nawet nie spróbowałaś do niego podejść? - Zdziwiła się. 
- Nie było sensu, tylko bym się ośmieszyła. Co ja teraz zrobię Winter?  - Westchnęła.
- Jesteś taka głupia,  Summer.  Ile razy mam ci powtarzać,  że ubranie to nie wszystko.  Poza tym, wyglądasz naprawdę dobrze,  nie wiem dlaczego tak przeżywasz.  - Brunetka wiedziała,  że popada przez tego chłopaka w jakąś paranoję, mimo tego zmroziła przyjaciółkę wzrokiem. Tamta przewróciła oczami. - Ale skoro masz umrzeć to jest jeszcze jedna opcja.  Zamienimy się ubraniami. 

- A teraz idź z dumnie uniesioną głową i uwodzicielskim uśmiechem i przeleć Sharmana.
- Winter! 
- No co? Jak Cię zobaczy na pewno rzuci się w Twoje ramiona.  - To prawda, że Sum wyglądała o niebo lepiej niż teraz.  W ciuchach koleżanki i lepszym makijażu pasującym do stroju wyszła z łazienki robiąc to, co kazała jej Wint.  Triumfując. 

Ujrzała go w tłumie ze szklanką w dłoni, samotnego ze znudzoną, a może smutną miną.  Rozczuliła się na ten widok, ale chciała pozostać nieugięta.  Podeszła do niego i uśmiechnęła się ze szczerością.  Chłopak niezbyt ucieszył się na towarzystwo Summer,  ale to jej nie zraziło. 
- Cześć,  Dan. 
- Nie mów tak na mnie. 
- Dlaczego?  Mnie się podoba. 
- Ale mnie nie.  - Warknął. 
- Czemu każda nasza rozmowa musi kończyć się tak nieprzyjemnie? Chcę się tylko zapoznać. 
- Zdaję się, że Ty znasz mnie już lepiej niż własną kieszeń.  - Mruknął mierząc ją ciekawskim wzrokiem. 
- Tak, to prawda,  że moja kieszeń to dno najgłębsze i jeszcze nie odkryłam,  co mieści się na samym jego końcu.  - Uśmiechnęła się zadziornie,  a on z tą samą kamienną miną opróżnił szklankę z alkoholem. 
- No dalej, Dan. Jesteś na imprezie, masz się dobrze bawić.  - Przekonywała go. 
- Z tobą nie będę się dobrze bawić.  - Odciął się.
- Nie masz wyboru, z nikim innym na tej imprezie nie masz szans się dobrze bawić.  - Chłopak rozejrzał się uważnie.  Wszyscy byli zajęci sobą i nie zwracali na niego uwagi, nawet gospodarz,  który gdzieś zniknął. 
- Zawsze mogę sobie stąd pójść. 
- Zawsze możesz dobrze się bawić ze mną. - Blondyn westchnął. 
- Ok, ale to tylko jeden taniec.  - Zaznaczył. 
- Nie prosiłam o taniec, ale skoro proponujesz.  - Powiedziała łapiąc go za nadgarstek i ciągnąc w stronę parkietu.  Kilka par szalenie tańczyło w rytm muzyki. Dziewczyna odwróciła się do niego z delikatnym uśmiechem Johanny Mason.
- Wszyscy będą się gapić, jesteśmy prawie sami na tym parkiecie.  - Narzekał. 
- Prawie robi różnicę,  kochanie. Ale skoro tak bardzo Ci to przeszkadza... DJ! ZAPUŚĆ JAKĄŚ MUZYKĘ DO KTÓREJ BĘDĄ TAŃCZYĆ WSZYSCY!  Mam dość już tych smętów.  - Młody chłopak w okularach spojrzał na nią wściekle i zignorował jej prośbę.
- Ile razy mam powtarzać?  ZMIEŃ TĄ MUZYKĘ!  - Brunetka przybrała nieco groźniejszy ton i całość zapewnie brzmiała i wyglądała śmiesznie.  Trudno, ważne,  że poskutkowało i DJ włączył jakąś energiczną piosenkę.  Zanim ludzie zaczęli tańczyć Summer z uśmiechem kiwała się do rytmu i obserwowała stojącego,  jak słup Sharmana.  Położyła dłonie na jego biodrach i zmusiła go do ruchów nimi, na co blondyn zawstydził się i zacisnął zęby.  Zdecydowanie nie podobała mu się ta pewność siebie dziewczyny. 
- Zdejmij ręce z moich bioder. 
- Więc tańcz.  - Odparła,  a on rzeczywiście zaczął tańczyć.  Oboje poruszali się w szybkim tempie,  co wyglądało nieco chaotycznie zanim Daniel objął Summer w pasie. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech zadowolenia i delikatne rumieńce.  Po chwili skakania i ocierania się przypadkiem o siebie Dan rozluźnił się,  a ludzie zaczęli grupami wchodzić na parkiet.  A co mi szkodzi, pomyślał chłopak.  To tylko jeden mały wyjątek.  Tańczyli szczerząc się do siebie i choć Sum wiedziała,  że po tym będzie tak, jak dawniej cieszyła się, że mogła chociaż posmakować tego zakazanego owocu.  Dosłownie prawie całe zaludnienie znalazło się teraz obok nich i śmiejąc się tańczyło.  Dla niektórych nie było już miejsca na środku,  więc szaleli na stołach,  kanapach, gdziekolwiek się dało.  Dziewczyna pomyślała,  że współczuję rodzicom Sean'a dopóki nie przypomniała sobie, że przecież on mieszka sam. A jego nie było jej szkoda. Było tak dużo tańczących,  że wszyscy musieli się cisnąć na tym "parkiecie",  co znaczyło,  że Daniel znalazł się niewyobrażalnie blisko brunetki. Poczuła,  jak wypełnia ją fala gorąca,  a puls zaczyna przyspieszać. Później DJ włączył jakieś ruskie disco polo,  a publiczność oszalała.  Wszyscy wraz z nimi skakali,  darli mordy i starali się śpiewać z wokalistą. Nikt nie brał tego na poważnie, taniec był bardzo chwiejny, każdy śmiesznie wyginał się na różne strony. Summer wygłupiała się podskakując w rytm muzyki.  Wyła,  jak do księżyca,  gdy leciał kultowy moment w piosence.  Sharman śmiał się,  ona także.  Przez łzy w oczach nic praktycznie nie widziała,  bała się, że od śmiechu zacznie boleć ją brzuch.  A tego by nie chciała.  Musi wykorzystać ten wyjątkowy moment,  jak najlepiej i jak najdłużej. Przetańczyli do końca piosenkę,  a następnie oddalili się od tłumu ludzi w celu odpoczynku.  Chłopak nalał im po szklance wody i opróżnił wszystko za pierwszym razem. Śmiała się z niego, jak pił, a jej śmiech był zaraźliwy,  więc Daniel prawie udławił się płynem.
- Z czego się śmiejesz?  - Parsknął, a ona pomyślała,  że dla jego uśmiechu mogłaby wykonać syzyfową pracę. 
- Z tego, jak podczas przełykania twoje jabłko Adama zaczęło się śmiesznie poruszać. - Zakryła usta dłońmi,  bo to było bardziej dziewczyńskie. Udali się do najbliższego stolika i znów zaczęli się śmiać z niczego.  Nie rozmawiali,  po prostu chichotali obserwując tańczących ludzi i wymyślali przemyślenia do ich min.
- Ten gościu,  co udaje, że tańczy ze znajomymi ma typową minę "co ja tu kurwa robię?".
- Widzisz tych dwóch na końcu,  co tak marnie siedzą? - Summer wskazała na nich palcem.  Chuj, że nie wypada. - Jeden na sto procent myśli "jaki jest sens życia?".
- A drugi? 
- Drugi?  Hmmm "ale mnie ciśnie". Tak, to zdecydowanie to. - Blondyn wybuchnął śmiechem, a jego klatka piersiowa śmiesznie się trzęsła. Chwilę jeszcze cieszyła się jego towarzystwem dopóki do domu nie wbili jego kumple i zaczęli go nawoływać. Brunetce mina zrzedła,  gdy spojrzeli w ich stronę. Popatrzyli na siebie z Dan'em. Na jego twarzy wyraźnie było widać zmieszanie,  ale i wytłumaczenie.  Nic z tym nie zrobiła,  on też. Posłał jej ostatnie spojrzenie i wstał bez słowa ruszając ku chłopakom.  Patrzyła jeszcze,  jak wychodzi z domu Sean'a, nawet się nie odwrócił.  Czując pozostawioną przez niego pustkę i dłoń Winter na swoim ramieniu pomyślała,  że była to najlepsza i najgorsza noc w jej życiu. 

I don't like you,  ok? - Daniel Sharman Where stories live. Discover now