XII.

223 19 4
                                    

- Tylko pamiętaj, nie spieprz czegoś. - Mówiła Winter zaplatając warkocza swojej przyjaciółce.
- Jesteś pewna, że wygląda, jak ten z bajki?
- Tak, Boże.
- No co? To nie moja wina, że mam świra na punkcie Krainy Lodu.
- Jesteś gorsza niż te wszystkie dzieci ubrane od stóp do głów w ciuchy z Elsą.
- Też Cię kocham. - Nastała chwila ciszy, którą to Summer postanowiła przerwać. - Wiesz, że o dziwo wcale się nie stresuję?
- Nie wierzę ci.
- Masz rację, stresuję się. - Blondynka parsknęła śmiechem.
- Gotowe. - Brunetka wstała.
- I jak wyglądam? - Uśmiechnęła się sztucznie, a Wint zrobiła wymiotującą minę. Obie się zaśmiały i spojrzały na zegar. - Całe szczęście, że mamy jeszcze trochę czasu. Możemy porozmawiać.
- Wiesz, myślę, że spędzę te piętnaście minut na uspokajaniu Cię, ewentualnie reanimowaniu. - Sum posłała jej spojrzenie "nie pogarszaj sprawy" i z powrotem usiadła.
- A ty kiedy spotykasz się z Gabrielem?
- Dopiero o 20. - Brunetka wytrzeszczyła oczy. - Gab zaczyna życie w nocy, no wiesz. - Summer pokiwała głową ze znaczącym uśmieszkiem. Przyjaciółka rzuciła w nią poduszką i stwierdziła, ale że dawno nie podrywały pikseli, więc włączyła grę Słodki Flirt. Summer od razu do niej dołączyła.

- Stres? - Spytała Winter.
- Troszkę. - Mruknęła dziewczyna idąc w stronę miejsca, w którym miała spotkać się z Danielem. Przyjaciółka odprowadzała ją, żeby dodać otuchy i śmiałości, poza tym miała jeszcze dużo czasu do spotkania ze swym wybrankiem serca (sorry, za dużo Słodkiego Flirtu). Zza rogu po drugiej stronie ulicy wyszedł chłopak. Zdawało się, że ich nie zauważył.
- O Boże. - Było to jedynym, co Sum mogła w tej chwili wypowiedzieć. Z jednej strony była przerażona, z drugiej zafascynowana wyglądem Sharmana.
- Zostawiam Cię tu. - Oznajmiła cicho Wint, a brunetka odwróciła się od niej.
- Oby atmosfera na twojej randce była mniej napięta niż na mojej na pewno będzie.
- Nie mów hop zanim nie przeskoczysz. Niech Moc będzie z tobą. - Sum odpowiedziała jej tym samym i przeszła przez pasy. Daniel stał i czekał na nią. Uśmiechnęła się nieśmiało do niego.
- Cześć.
- Cześć. - No dalej, mów coś, błagała w myślach dziewczyna i modliła się o to, aby blondyn miał więcej w sobie odwagi niż ona.
- Więc jesteś pewna, że chcesz iść do wesołego miasteczka?
- Oczywiście. Już mówiłam, że lepszego wyboru nie mogliśmy dokonać. - Kącik ust chłopaka uniósł się w górę, gdy przekroczyła bramę Luna Parku.
- Na co wpierw chcesz iść? - Spytał, a ona wzruszyła ramionami.
- A ty?
- Byłem pierwszy. - Summer przewróciła oczami.
- Nie wiem, może coś w miarę spokojnego na rozgrzewkę. Na przykład autka?
- Autka twoim zdaniem są spokojne? - Zaśmiał się. - Ale proszę bardzo. Pójdziemy na autka. - Gdy stanęli przy kasie Sharman wyciągnął portfel.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru płacić za mnie. Mam swoje pieniądze. - Upewniła się od razu brunetka. Nigdy nie przepadała za tego typu stereotypami. Na szczęście jej towarzysz tylko wzruszył ramionami i gdy nadeszła ich kolej pozwolił dziewczynie zapłacić za swój bilet. Wybrali pierwsze lepsze auto i weszli do niego.
- Robimy później zamianę. - Oznajmiła Danielowi, który zasiadł sobie niczym król na miejscu kierowcy.
- Wiesz, myślę, że wybrałaś dobrą atrakcję na początek. Wjeżdżanie autem w innych ludzi na pewno przełamie lody i poczujemy się w swoim towarzystwie swobodniej. - Summer parsknęła śmiechem. Gra się zaczęła. Inne auta już ruszyły. Oni dalej stali.
- No co ty robisz? Jedź! - Ponagliła chłopaka.
- Poczekaj, mam na to sposób.
- Na co?! Jedź do cholery, tracimy czas! - Dan nie posłuchał jej i jeszcze przez chwilę stał. Wyczuł odpowiedni moment i wjechał w trzy auta na raz.
- Ale combo! - Krzyknął uradowany, gdy autka odbiły się od nich. Sum pokiwała z uznaniem głową.
- No, powiem ci, że całkiem nieźle to rozegrałeś. Ale teraz moja kolej. - Wrócili do miejsca startu i zamienili się miejscami.
- Tylko wiesz, jedź tak, żebyśmy nie musieli płacić odszkodowania. - Kane spojrzała na niego z politowaniem. Gdy pojawiło się zielone światełko samochody znów wyskoczyły z prędkością światła. Oczywiście na czele z Summer. Pędziła zbijając po drodze wszystko i wszystkich. Skręcała, przyspieszała, zwalniała,
wjeżdżała w ludzi z ogromną siłą i dalej jechała. Sharman patrzył z przerażeniem na brunetkę. Ta dziewczyna skrywała w sobie diabła.

Kiedy czas się już skończył oboje wyskoczyli z automatu, jak dwie błyskawice. Żeby nikt ich nie opieprzył przypadkiem. Zdyszani zatrzymali się przy ławce. Summer ze śmiechu nie mogła złapać oddechu.
- Chcesz coś teraz zjeść?
- No coś ty! Teraz idziemy na najbardziej ekstremalną kolejkę! - W odpowiedzi Daniel uśmiechnął się i powiedział "jak chcesz". Kupili bilety i wsiedli do wagonu. Podczas jazdy nie obyło się bez śmiechów, chichów i pisków. Końcówka była najgorsza, bo żadne z nich nie miało siły się już trzymać, a przy pętli było to konieczne. Na szczęście wyszli z kolejki cali i zdrowi.
- Teraz zdecydowanie chcę coś zjeść. Mam dosyć ekstremalnych kolejek na dziś. - Wysapała zmęczona dziewczyna, a Dan pociągnął ją za rękę w stronę budki z watą cukrową. Sum oczywiście zamówiła różową, chłopak niebieską.
- Zdajesz sobie sprawę, że później będziemy cali kolorowi? - Spytała go, a on powiedział, że właśnie o to chodzi. Rzeczywiście po zjedzeniu słodkiej waty palce Summer kleiły się gorzej niż po superglue, była pewna, że na twarzy - wokół ust - jest usmarowana różową watą. Sharman wcale nie wyglądał lepiej. Palce, usta i nos miał niebieskie, ale wydawało się, że zbytnio się tym nie przejmował.
- To jest odpowiednia pora na....
- SELFIE! - Dokończyła przeciągle Summer i wyszczerzyła zęby do aparatu chłopaka.
- Zawsze chciałem móc się tak oblizywać, jak Scooby Doo. - Brunetka wytrzeszczyła oczy.
- Oooooo tak! - Po czym wyciągnęła język i próbowała sięgnąć nim jak najdalej. Daniel zaraz do niej dołączył. Skończyło się na tym, że z bolącymi językami wycierali twarz mokrymi chusteczkami, które dziewczyna nosi w torebce. Krążyli tak po miasteczku, co chwila korzystając z automatu, w którym uderzasz pięścią w worek. Daniel uzyskał całkiem niezły wynik.
- Daj mi to, zaraz pokażę ci klasę! - Sum ustawiła się odpowiednio i zacisnęła pięści. Blondyn stał z boku z założonymi rękoma. Po chwili skupienia jego przyjaciółka (bo chyba przeszli już na etap przyjaciół) z całej siły uderzyła w worek.
- Wow! Całkiem nieźle, jak na tak drobną dziewczynę. Prawie mnie pobiłaś. - Zaskoczył się, a ona wykonała "taniec" zwycięstwa.
- Mówiłam, że w tym ciele kryje się prawdziwa siła! - Napięła aktorsko mięśnie, a Sharman tylko poczochrał ją po głowie za co dostał plaskacza w ramię. Wykorzystali resztę czasu na rozmowy o rzeczach ich interesujących.
- Co byś chciał robić w życiu?
- Szczerze? Myślę, że lubię aktorstwo. - Naprawdę? Mój Boże, chciałabym zobaczyć Cię w jakimś filmie. - Summer z trudem powstrzymywała wzrastający w niej fangirl.
- A ty?
- Prawdopodobnie skończę czyszcząc kible. - Mruknęła, a chłopak wybuchnął śmiechem. - A tak naprawdę to nie wiem. Niby jestem humanistką, ale nie chcę zostać nauczycielem.
- Możesz pisać książki, wiersze.
- Ale to nie jest stała praca. Piszesz tylko wtedy, gdy masz pomysł i tylko wtedy zarabiasz. To straszne, że już teraz w tak młodym wieku muszę wybierać, czym będę się zajmować w życiu. I od tego zależy moja cała przyszłość..
- Niekoniecznie..
- Ale w większości przypadkach. No trudno, jakoś sobie poradzę. - Wzruszyła ramionami, a on objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Był to przyjacielski gest, lecz Kane jako zaawansowana fangirl prawie dostała palpitacji serca będąc tak blisko swojego crusha.
- Myślisz, że powinniśmy się już zbierać? Jutro w końcu jest jeszcze szkoła. - Spytał cicho blondyn.
- Tak, rzeczywiście. Pewnie mam coś jeszcze do odrobienia. - Odpowiedziała równie cicho, ponieważ pomiędzy nimi zrobiło się jakoś niezręcznie. Odsunęła się i z delikatnym uśmiechem powiedziała, że może iść sama. Wyszli z Luna Parku i Sum nie do końca wiedziała, co teraz ma zrobić.
- Ktoś po ciebie przyjedzie? - Zapytał. Ona tylko pokręciła głową.
- Spoko, wrócę na pieszo.
- Myślisz, że Ci na to pozwolę? Pfff, chyba sobie jaja robisz. Zamawiam taksówkę. - Dziewczyna chciała zaprzeczyć, lecz ten jednym ruchem ręki oznajmił, że temat jest skończony. Uparty, jak osioł, pomyślała Summer. Dokładnie tak, jak ona.

I don't like you,  ok? - Daniel Sharman Where stories live. Discover now