15.11.2016
Na widok Rena mam ochotę rozpłakać się z radości. Po rozmowie z Harrym czułem się jak chodząca śmierć i potrzebowałem na nowo coś poczuć.
"Louis, nie mam siły, daj mi-" Ren odwraca głowę, gdy staję na palcach do pocałunku. "Jestem zmęczony, okay?"
To się nie zdarzało często, Ren rzadko faktycznie mnie odpychał pod pretekstem, że jest zbyt zmęczony. Drapię się nerwowo po nosie i przytakuję na zgodę, odwracając spojrzenie.
"Wszystko w porządku?" pyta.
Wchodzi do kuchni, ja powoli za nim, i wyjmuje z lodówki colę, którą od razu styka z ustami.
"Um. Tak. Jak w pracy?"
"Dobrze, załatwiam sprawy... biznesowe." potakuję, ponieważ, tak czy siak nie wiem, co to dokładnie znaczy. "Przydłużyło się nam dzisiaj trochę, wiem. Jakoś wszystkiego się nazbierało, rozumiesz."
Znowu potakuję.
"Idę się przespać, kochanie." uśmiecha się, a kiedy mnie mija, uderza mocno mój pośladek. "Kocham!"
"Też."
Tak na nowo pozostałem ze swoimi myślami. Usiadłem przy stole i schowałem twarz w złożonych rękach. Dlaczego Harry tak bardzo komplikuje sprawy? Nie chcę, żeby czuł się źle w moim towarzystwie, jakby był niewystarczający czy co gorsza ograniczony przez nadzieję. Czemu nigdy nie mogłem po prostu poczuć tego samego, co on?
Bo próbowałem, prawda? Czy nie?
***
21:34
Do Harry:
Przepraszam, jeśli kiedykolwiek czułeś się ze mną źle przez to co czułeś.
21:50
Od Harry:
W porządku
21:51
Do Harry:
Jesteś dla mnie zbyt ważny, żeby cie stracić
"Z kim piszesz, skarbie?" Ren owija mnie od tyłu ramionami i nachyla się, żeby ucałować mnie za uchem. Skupia swój wzrok na ekranie iPhone'a. "Jesteś dla mnie zbyt ważny, żeby cię stracić? Co?" zastyga, zaprzestając pieszczoty. "Co to jest, Louis?"
"Piszę z Harrym." mówię obojętnie. "Pokłóciliśmy się i próbuję to jakoś ratować."
"To kochane." przyznaje, wracając do całowania i zniżania się pocałunkami w dół. "Ty dla mnie też jesteś ważny. Najważniejszy, skarbie."
"Mhm."
"Mam ochotę wypieprzyć cię tak mocno, żebyś przez cały tydzień pamiętał moje słowa."
Zaczyna ciężko dyszeć i dotykać mojego penisa przez majtki. Wiedziałem, do czego to zmierza, ma typowe oznaki sygnalizujące ostry seks. Nigdy nie mam odwagi mu powiedzieć, że nie mam ochoty, ponieważ boję się, że się obrazi.
"Może chciałbyś, żebym to ja był na górze-"
"Nie, Lou, tylko ja na górze" ściąga ze mnie majtki, pozostawiając bluzkę z rękawami trzy czwarte wciąż na mnie. "zawsze ja mam nad tobą kontrolę, tak?"
"Tak."
Nasz stosunek nigdy nie jest intymny. Raczej pośpieszny, niechlujny byle dojść i położyć się już spać. Nie narzekałem, Ren nie lubił inaczej, więc to tolerowałem.
Wszedł we mnie po krótkim przygotowaniu i nie czekając, aż się przystosuję, zaczął poruszać się krótko i mocno. Zagryzłem nadgarstek i odchyliłem głowę, żeby nie widział, jak kurewsko mnie boli.
"Jesteś taki dobry, tak, tak, Louis, ty moja mała dziwko." unosi bardziej moje nogi, a ja kwilę w rękę, zaciskając oczy przed łzami. Znowu przyspiesza. "Tak bardzo tego chcesz. Lubisz mnie w środku, właśnie tak, kiedy rozpycham cię-" schyla się, opuszczając moje nogi i tuli do mojej klatki piersiowej. Staram się jedną ręką go objąć i nie skupiać się na nieprzyjemnym odczuciu wypływającej spermy z mojej dziurki. Nie doszedłem jeszcze, ale Ren jest na tyle nieprzytomny, że nawet nie zauważa.
Zasypia w takiej pozycji jakiej skończył, wbijając swój łokieć w moje żebra.
16.11.2016
"Wytłumacz mi jeszcze jeden raz" zaczyna powoli Harry. "dlaczego to ja jestem z tobą w cukierni i wybieram z tobą smak tortu weselnego na ślub, którego nie biorę z tobą?"
"Ren dostał nowe zlecenie z rana i poprosił, żebym sam wybrał tort, ponieważ mi ufa." szepczę, otwierając przed nim drzwi cukierni.
"Kochany narzeczony." mamrocze zgryźliwie.
"Robi wszystko, żeby nas godnie utrzymać, więc, tak, Harry, jest kochany."
Niech on mi tylko nie przypomina na każdym kroku o tym co czuje, bo zwariuję.
"Państwo Tomlinson?"
Kobieta o szerokim uśmiechu, ubrana w różowy fartuszek wyciąga w moją stronę rękę.
"Miło mi was gościć, degustacja już na was czeka. Na stole wystawione są wszystkie możliwe ciasta, kremy, dżemy, marmolady, dodatki, czekolady i masy cukrowe, gdyby była potrzeba możecie dobrać sobie własną kompozycję."
Stół jest przepełniony wszystkim czym wymieniła, a blat za nami pięknie ustawionymi w rzędzie tortami pokrojonymi już na równe trójkąciki.
"Gdy zdecydujecie już, proszę dać mi znać, będę na sklepie."
"Dobrze." mówi Harry, odwzajemniając uśmiech. "Zadbam o to, żeby mój narzeczony nie zjadł tutaj pani wszystkiego!"
"Oh!" chichocze. "Myślę, że nie byłby w stanie, nawet gdyby chciał!"
"Pani nie zna mojego narzeczonego, przysięgam, mógłby zjeść wszystko. A musi przecież dbać o linię przed ślubem, prawda?"
"PanieTomlinson, niech mu pan nie odmawia." mówi słodko z ciągłym uśmiechem. Nagle odwraca swoją głowę na dźwięk dzwonków. "Ktoś przyszedł, muszę lecieć."
CZYTASZ
I'm screaming 'I don't want you' but you know that I do
FanfictionHarry kocha się w swoim przyjacielu od lat i szatyn dobrze o tym wie. Louis jest w wieloletnim związku z innym facetem, ale nigdy nie wyobrażał sobie na jego miejscu Stylesa. Cóż, dopóki Harry nie znajduje sobie chłopaka, który jest bardzo podobny z...