Rozdział #43

6.3K 259 29
                                    

Narcyza od razu rozpoznała skutki starcia umysłów. Niejednokrotnie staczała takie pojedynki z Bellatrix, gdy były dziećmi. Pospiesznie posłała Zgredka po eliksiry wzmacniające dla Harry'ego.

- Co się stało? – spytała Ginny, gdy tylko Harry usiadł. Miała całe mnóstwo innych pytań, podobnie jak wszyscy zgromadzeni w pokoju. Cissy ubiegła jego odpowiedź:

- Jest po prostu wyczerpany, Ginny. Wejście do cudzego umysłu może być bardzo obciążające dla twojej magii, a psychiczna walka zwiększa to dziesięciokrotnie. Musiał zaczerpnąć zbyt głęboko z magicznego rdzenia i teraz musi go ponownie naładować. Powinien odpocząć, ale za dobrze znam tego łobuziaka, żeby mieć na to nadzieję. W związku z tym będzie musiał brać eliksiry i nie będzie się skarżył nawet słowem. Zrozumiano? – ostatnie pytanie skierowała do Harry'ego. Wskazała na niego palcem, żeby podkreślić, że to nie podlega negocjacjom i kontynuowała: - Kogo właściwie pojmałeś i na kogo wpadłeś w umyśle? – spytała, choć na drugie pytanie niemal na pewno znała odpowiedź.

- Myślę, że wiesz już na kogo wpadłem, ciociu Cissy – odparł Harry, który wreszcie odwrócił się od Sashy, choć z jego miny wciąż nie sposób było czegokolwiek wyczytać. Narcyza ze zrozumieniem pokiwała głową. Spojrzała znacząco na Lily. Oczy jej przyjaciółki rozszerzyły się, a twarz pobladła, gdy zrozumiała. – To kogo złapałem może chwilowo poczekać, bo mamy ważniejsze rzeczy do omówienia – kontynuował, biorąc Ginny za rękę. Ich palce się splotły. Oboje dawali sobie nawzajem siłę. Potem popatrzył na Emmę. Uśmiechnął się i mrugnął do niej. – Dobrze wyglądasz, mała siostrzyczko.

- Przymknij się, palancie – odgryzła się Emma, ale cała się rozpromieniła, czując jego miłość i bezwarunkową akceptację. Lily żartobliwie pogłaskała go po głowie, tak jak czyniła to, kiedy był mały. Harry zawsze wiedział jak rozproszyć napiętą atmosferę, o ile oczywiście sam jej nie wywoływał.

Zgredek powrócił z całą tacą eliksirów. Harry popatrzył na nie ponuro. Kochał swoją ciocię Cissy, ale w przeciwieństwie do jego mamy nie posiadała daru warzenia eliksirów, które smakowałyby inaczej niż szczyny trolli. Stanowcze spojrzenie wszystkich kobiet obecnych w pokoju uzmysłowiło mu, że nie wymiga się od ich wypicia. Emma zachichotała, gdy wymamrotał coś o zbyt dużym stężeniu estrogenu w okolicy. Kiedy łykał jeden eliksir za drugim, Daphne odciągnęła Ginny na bok na szybką pogawędkę.

- Weź się w garść. Naznaczył ciebie, a nie ją – wyszeptała Daphne do swojej wyprowadzonej z równowagi przyjaciółki.

- Jest mój. Nie będę się dzieliła – syknęła Ginny i posłała Sashy złowieszcze spojrzenie. Daphne złapała ją za głowę i odwróciła ku sobie.

- Ufasz Harry'emu? Tak czy nie? – spytała prosto z mostu Hellcat. Ramiona Ginny opadły i wzięła głęboki wdech.

- Tak, ale czemu mi nie powiedział?

- Nie ma ale. Naprawdę chcesz być jedną z tych dziewczyn? Przynajmniej kilkanaście panienek w tygodniu próbuje zaciągnąć Harry'ego do skrytki na miotły. Ma przylatywać do ciebie na skargę za każdym razem?

- To trochę inna sytuacja.

- Naprawdę? Jasne, mają wspólną historię i jasne, jest ostra jak żyletka.

- Kurczę, dobrze że mi przypomniałaś – wtrąciła się sarkastycznie Ginny, ale przyjaciółka to zignorowała.

- Chodzi mi o to, że to nie jest dla niego łatwe – ciągnęła Daphne, dotykając znaku na szyi Ginny. – Jest ich Obrońcą, ze wszystkimi obowiązkami i przywilejami, które z tego wynikają. Mimo wszystko to ciebie pragnie. Musisz sprawić, żeby Desory i Lily zobaczyły czemu wybrał ciebie – zakończyła z lekkim uśmiechem. Ginny przez chwilę myślała nad tym, co usłyszała, po czym skinęła głową i obie kobiety podeszły do Harry'ego. Tonks stała nad nim z różdżką i upewniała się, że wziął wszystkie eliksiry.

Harry Potter i Powrót HuncwotówWhere stories live. Discover now