Rozdział 6

920 85 10
                                    

Obudził się dużo wcześniej niż Yoongi. Był wyspany i szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Spojrzał na śpiącego obok chłopaka i uśmiechnął się szeroko. Nadal przytulali się w tej samej pozycji, w jakiej zasnęli, tylko tym razem czarnowłosy miał zamknięte oczy i lekko otwarte usta. Oddychał spokojnie. Wyglądał tak niewinnie, jakby był tylko dzieckiem, które już od dawna potrzebowało zasłużonego snu. Taehyung chciał go za wszelką cenę bronić przed przeciwnościami tego świata, żeby jak najczęściej widzieć błogość na jego bladej twarzy. 

Wstał ostrożnie, uważając, żeby nie obudzić drugiego. Postanowił wziąć szybki prysznic i zabrać się za przygotowanie śniadania, ale przed tym wyciągnął z szafy świeżą koszulkę i ulubiony ręcznik w rysunkowe kaczki. Położył je w schludnym stosiku na szafce nocnej razem z czystymi bokserkami. Sam czyste ubrania zostawił już w łazience, dlatego nie musiał budzić chłopaka dodatkowym hałasem. Wykąpał się bez przeciągania, po czym zaczął przygotowywać ciasto na naleśniki. Nie był wirtuozem kuchni, jednak to danie było jednym z niewielu, którego nigdy nie spieprzył. Założył różowy fartuszek na nagą klatkę piersiową i wyciągnął potrzebne składniki, jednocześnie nasłuchując jakiś sygnałów na to, że Yoongi się obudził i potrzebuje pomocy. Zanim zdążył rozpalić gaz do rozgrzania patelni usłyszał trzask, dochodzący z sypialni i puścił się biegiem przez korytarz. Po drodze zdążył tylko zedrzeć z siebie przeszkadzający materiał i wyrzucił go pod drzwi do łazienki. Wpadł do pokoju i znalazł chłopaka klęczącego przy boku łóżka, jeden z łokci wspierał na miękkim materacu. Płakał. Jego ręce trzęsły się niekontrolowanie, a on sam miał problemy z oddychaniem.

- Hyung! - krzyknął, rzucając się na podłogę, żeby go objąć. Przytulił go do siebie, uspakajając go i kołysząc na boki w stałym rytmie, żeby zatrzymać niekontrolowane drgawki targające drobnym chłopakiem. - Jest dobrze, Yoongi. Nic się nie dzieje. Nie masz się czego bać. - Brunet wtulił się w jego klatkę, niespokojnie powstrzymując ciche westchnięcia. Skulił się, dopasowując swoje ciało do postury wyższego, po czym wciągnął gwałtownie powietrze w płuca i zamknął nadal zaspane oczy. Tae podniósł go z ziemi i przeniósł na łóżko. Był bardzo przestraszony. Wyglądało na to, że obudził się z okropnego koszmaru, od którego chciał jak najszybciej uciec. Zachowywał się podobnie, jak po przebudzeniu w szpitalu i aktor podejrzewał, że chodziło o to samo.

- Przepraszam... - Starszy załkał cicho, wycierając łzy chudymi palcami. Wtulił się bardziej w kochanka, kładąc dłonie na brzuchu, w miejscu, w którym powinno znajdować się dziecko w tym miesiącu. - Ja...

- Nic się nie stało. Nie płacz, spokojnie. - Powtarzał bez przerwy Tae. Otwartą dłonią gładził jego plecy przez koszulkę, kołysząc przy tym spokojnie kolanami. Po kilku minutach przestał słyszeć cichy płacz, a jedynym, co docierało do jego uszu, był coraz wolniejszy oddech. 

- Próbowałem... Próbowałem usunąć ciążę. To nic nie dało, byłem zbyt słaby na zabieg, psychologowie nie chcieli mi wydać opinii... Nie było mnie stać na prywatną operację, a ojciec... - Przerwał, znowu wycierając mokre policzki. Tym razem nie targały nim niekontrolowane emocje, a jedynie dwie duże stróżki łez spływały po zaczerwienionej twarzy chłopaka. - Później jednak chciałem cię znaleźć... Chciałem, żeby dziecko się urodziło, ale... Namjoon pokazał mi ciebie w telewizji, nie wiedziałem, co robić... Przepraszam.

Taehyung zatrzymał swoją rękę. Przez jego głowę przelewały się miliony myśli. Zawsze myślał o tym, jak bardzo tęskni i o tym, że to potwornie go boli, a nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, co przeszedł drugi. Ciąża, zwłaszcza nieplanowana i z nieznajomym facetem to nie jest łatwa sytuacja. Nienawidził siebie za ignorancję, jaką wykazał się w tamtej chwili. Jedynym, co mógł zrobić, to kajać się i przepraszać, choć sam wiedział, że nie zasługiwał na wybaczenie. Spojrzał w dół, prosto w czarne oczy drobnego chłopaka na swoich kolanach. Czuł wreszcie szczerość, na którą czekał tak długo. Nie przerwali tego intymnego, lecz nieerotycznego kontaktu przez długi czas, dopóki szatyn nie pochylił się do przodu i nie złączył ich ust w czułym pocałunku. 

Całowali się coraz bardziej namiętnie, nie zmieniając wygodnej pozycji. Brakowało tam seksualnego napięcia, jednak między sobą czuli nieznane dotąd uczucie, którego nie potrafili nazwać w żaden sposób. To właśnie ono uspakajało umysły ich obu, przyspieszając w tej samej chwili ich puls. Yoongi nie był już zaspany. Był opanowany i zupełnie inny, niż przed chwilą. Zupełnie, jakby zapomniał o poprzednich wydarzeniach. Wtulił się w klatkę Tae. Chcieli powiedzieć sobie dużo, ale nie potrafili przekazać nic słowami. Młodszy ostrożnie pocałował ostatni raz czoło bruneta, po czym wstał i zaniósł go do łazienki. Po drodze wzięli ze sobą ubrania na zmianę, czekające na szafce nocnej. 

Zostawił go i wrócił do kuchni, żeby dokończyć robienie śniadania. Nie zajmował się już zakładaniem porzuconego fartucha, tylko od razu rozpalił gaz. Nadal nasłuchiwał, czy nic niepokojącego nie dzieje się Yoongiemu, jednak słyszał szum wody zza drewnianych drzwi. Zaczął więc nucić piosenkę, którą ostatnio słyszał w radiu i zajął się smażeniem małych, grubych naleśników w kształcie serduszek. Nawet nie słyszał, kiedy brunet wszedł do kuchni wolnym, cichym krokiem i usiadł na stole dokładnie za jego plecami. Z czarnych kosmyków gdzieniegdzie spływała jeszcze woda, mocząc przy tym zbyt duży t-shirt, który zasłaniał go aż do połowy ud. Uroczo i beztrosko machał nogami w powietrzu, nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Nie czuł potrzeby w przeszkadzaniu przy przygotowywaniu jedzenia, zwłaszcza, że robił się coraz bardziej głodny. 

Taehyung skończył zaledwie kilka minut później i tym samym przestał nucić jakąś chwytliwą piosenkę damskiego zespołu. Odwrócił się powoli z zamiarem zawołania starszego na śniadanie, jednak zobaczył go siedzącego na przeciwko z szerokim uśmiechem. Zaśmiał się na ten widok i podszedł bliżej, odruchowo obejmując go w talii. Wcisnął się pomiędzy jego posiniaczone kolana, żeby ukraść długi, aż nadto namiętny pocałunek. Jego dłoń wędrowała coraz wyżej po delikatnej nodze, podwijając koszulkę i ukazując bladą skórę, w której zdążył już się zakochać. Wkrótce odsłonił również wypukły brzuch, nadal lekko wilgotny od kremu na rozstępy. Yoongi okazał się być okropną marudą, jeśli chodzi o wygląd oraz warunki kąpieli. Zażyczył sobie kilka rodzajów balsamów i płynów, a później jeszcze kolorowe bomby wodne i peeling. Oczywiście oprócz tego wspomniany krem i emulsję do masażu, po której Taehyung wpadł na wspaniałomyślny pomysł rozmasowania jego spiętych ramion. Kupili to wszystko w drodze powrotnej ze szpitala.

Przerwał pocałunek, żeby pocałować też swoje dziecko przez napiętą skórę brzucha i usłyszał cudowny dźwięk, jakim był szczęśliwy śmiech starszego. Uśmiechnął się do siebie. Dla właśnie takich chwil warto było żyć. Nie żałował tego, że znalazł tak cudowną, delikatną osobę, która w jeden wieczór stała się dla niego całym światem. 

-----

//it's so fluffy i'm gonna die! 

Let me run | TaegiWhere stories live. Discover now