Kocyk. [24.12.16]

830 97 22
                                    

Paring: Otayuri.

Donośne kichnięcie rozniosło się po pokoju, zwracając uwagę Otabeka na Jurija. Blondyn siedział na kanapie z padem w ręku i grał w jakąś grę, niezbyt przejmując się czymkolwiek.

- Jurij, jesteś chory, czy nie? - Padło pytanie z ust bruneta, który aktualnie krzątał się po małej kuchni połączonej z salonem. W odpowiedzi usłyszał tylko prychnięcie, a następnie kolejne kichnięcie.

- Czyli jednak tak? - Odłożywszy trzymany w rękach talerz oparł się o ścianę i wbił wzrok w drobnego chłopaka. Ten jednak spiorunował go wzrokiem i wrócił do grania. 
Brunet tylko zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia, by po chwili wrócić z puszystym, białym kocem. Usiadł obok zielonookiego i ich materiałem, po czym chwycił za drugiego pada. Poirytowany Rosjanin zerknął na niego, jednak zaraz potem jego twarz rozpromieniła się, a na ustach pojawił się śliczny uśmiech.

***
No więc... To koniec. Ostatni one shot (który miał być drabble)... Nie wyszedł mi, wiem. Ale to teraz nie ważne.

Chciałam podziękować wszystkim, którzy czytali tą książkę. Nabiliście (na dzień 26.12.16) dwa tysiące dwieście siedemnaście wyświetleń, co jest dla mnie niewyobrażalną liczbą i mimo, że to niby wcale tak dużo nie jest, ja dalej w to nie wierzę. Oprócz tego, mamy czterysta trzydzieści cztery głosy. To dla mnie taki lekki szok, przez co nie mogę przyjąć tego do świadomości. No i te wszystkie komentarze, za które również jestem strasznie wdzięczna.
Naprawdę dziękuję, wszystkim. I tym, którzy tylko spamowali gwiazdkami i tym, którzy odważyli się komentować.

Nah, trudno się rozstawać z tą książką, ale cóż... Kiedyś trzeba.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić was na inne moje prace i zdradzić, że to nie koniec yoi na moim profilu.

Do zobaczenia w innych książkach!
~Susan_Night

P.S. Mówiłam już, że umiejętność logicznego wypowiadania się jest u mnie na zerowym poziomie?

Please, skate on ice with me || Kalendarz AdwentowyWhere stories live. Discover now