2

59 10 0
                                    

-Proszę wszystkich o uwagę! - powiedział przez megafon kierownik obozu - Każdy odbiera swój bagaż, podchodzi do pani Kinley, od której dowie się, w którym domku będzie mieszkał, a następnie pójdzie się wypakować.

Kilka minut później stałam w kolejce po klucz do domku. W myslach modliłam się, aby przydzielono mi kogoś normalnego. Chciałabym spędzić ten miesiąc w miarę możliwości w miłej atmosferze.
W końcu nadeszła moja kolej.

-Melody Whitefire. - przedstawiłam się kobiecie. Znalazła mnie wzrokiem na liście, po czym niezbyt przyjemnym tonem ogłosiła:

-Mieszkasz w domku numer osiemnaście, Twoja współlokatorka zabrała kluczyk, możesz już iść.

Ruszyłam wolnym krokiem we wskazanym mi kierunku. Chciałam juz wrócić do domu. Miałam żal do rodziców za to. Nie powinni mnie do niczego zmuszać.
Chwilę później zauważyłam na jednym z budynków numer jedenaście, co oznaczało, że mój domek jest gdzieś blisko. piętnaście, szesnaście, siedemnaście, o jest. osiemnaście!

Stałam chwilę przed drzwiami nie wiedząc czy zapukać czy wejść od razu. Postawiłam na tą drugą opcję. Powoli nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Zobaczyłam nieduży przedpokój. Ruszyłam dalej, na kanapie siedziała blondynka. Gdy usłyszała, że weszłam od razu wstała i podeszła do mnie.

-Hej, jestem Megan. - powiedziała uśmiechając się lekko.

-Melody - rzekłam, odpowiadając tym samym. Chwilę mi się przyglądała.

-Mamy tu dwa pokoje dwuosobowe. Z tego co słyszałam będziemy dzieliły domek z Kate i Lucy. To straszne suki. Więc tak pomyślałam, może chcesz mieszkać ze mną? - posłała mi nieśmiały uśmiech.

-Tak, bardzo chętnie. Chodź oprowadzisz mnie. - powiedziałam do dziewczyny i ruszyłam w kierunku pierwszych drzwi.

Jak się okazało była to łazienka, niewielka z prysznicem, pralką, wielkim lustrem, dwoma umywalkami i szafką pod każda z nich.

Następnym pomieszczeniem była kuchnia. Znajdował się w niej stół i krzesła dla czterech osób, szafki, lodówka i wyspa kuchenna.

Następnie dwa były pokoje. Wybrałyśmy dla siebie ten większy. Z obu było wyjście na wspólny balkon. W każdym pokoju znajdowały się dwa łóżka, wielka szafa, biurko, dwa obracane krzesła i mały stolik.

Został jeszcze mały salon z telewizorem, dużą kanapą i dwoma fotelami.

Jak na domek letniskowy był on bardzo dobrze wyposażony. Ciekawe ile rodzice zapłacili za ten wyjazd, bo mam wrażenie, że jest to o wiele więcej niż powiedzieli.

Po wypakowaniu swoich rzeczy siedziałam z Megan w salonie i rozmawiałyśmy o sobie.
W pewnym momencie usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi do domku.

-To pewnie te tapeciary, jak ja ich nie cierpie. - powiedziała dziewczyna. Jednak stojąca w drzwiach postać nie przypominała w żaden sposób dziewczyny.

hi, it's me || calum hoodWhere stories live. Discover now