|| Rozdział 4||

1.3K 95 20
                                    

Abigail

- O nie, ty zostajesz tutaj - powiedział Daryl, a ja zmierzyłam go wściekłym wzrokiem.

- Jadę i koniec ! Nie chce stracić też ciebie! - krzyknęłam, a Daryl kiwnął głową na nie po czym mnie przytulił. Odsunął się i spojrzał na mnie.

- Okej. Uważaj tam na siebie. - Odparłam.

- Zawsze. - powiedział po czym wszedł do ciężarówki. Ten nowy pożegnał się z rodziną i odszedł.

- Kurwa... - szepnęłam i usiadłam za kamperem. Dużo ludzi coś do mnie mówiło, ale nie słuchałam ich. Siedziałam tam przez dłuższy czas. Podwinęłam rękaw białej koszulki i wpatrywałam się w tatuaż. Po  chwili usłyszałam kroki.

- Hej. Jestem Carl. Nie mieliśmy okazji się poznać. - powiedział, a ja dopiero teraz spojrzałam na niego.  Okazało się, że to brunet, który do mnie machał,a zarazem syn Rick'a.  Nie odezwałam się, a on usiadł koło mnie.

- Rozumiem ,że się wściekasz na mojego tatę, ale to nie znaczy ,że musisz na mnie. - odparł, a ja się zaśmiałam. 

- Serio ? - zapytałam, a on zrobił dziwną minę. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na głowie kapelusz, który wcześniej nosił Rick. 

- Abigail. - prychnęłam i spojrzałam w przeciwną stronę. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. 

- Umiesz strzelać z broni nie ? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową na tak. 

- A mogłabyś mnie nauczyć? 

- Czemu nie poprosisz o to kogoś starszego? - nie odpowiedział tylko patrzył na mnie uśmiechnięty. 

- No dobra. - westchnęłam wywracając oczami. - Idź im powiedz i weź jakąś broń zaraz do ciebie dołączę. - odparłam, a  chłopak wstał i poszedł do jakiegoś gościa o czarnym kolorze włosów. Przez dłuższy czas gadali o czymś. 

- Abigail! - Krzyknął mężczyzna, a ja niechętnie podeszłam do niego. 

- Jestem Shane. - odparł podając mi rękę. Odwzajemniłam gest i założyłam ręce na biodra. 

- Gdzie nauczyłaś się strzelać? - zapytał. 

- Wraz z ojcem i braćmi chodziliśmy na polowania. Tam się nauczyłam. - odparłam oschle. Shane chwilę się zastanawiał po czym podał mi dwa Glocki. Jeden z tłumikiem i pudełko amunicji. 

- Nie oddalajcie się zbytnio. - odparł, a ja poszłam po kuszę. 

- Abi łap! - odwróciłam się i ujrzałam Amy, która po chwili rzuciła mi jabłko. Bardzo dobrze się z nią dogadywałam. 

- Dzięki! - krzyknęłam, a chłopak podszedł do mnie. 

- Idziemy? - zapytał, a ja ruszyłam w stronę lasu. Przez długi czas szukaliśmy miejsca do ćwiczeń. Stanęłam przy wielkim kamieniu. Położyłam na niego kuszę, broń i jabłko. 

- Okej zacznijmy od czegoś prostego. - powiedziałam i podałam chłopakowi broń z tłumikiem. 

- Najpierw musisz przeładować i odbezpieczyć broń. - powiedziałam i pokazałam mu jak to się robi. 

- Okej co dalej? - zapytał trzymając broń ku ziemi. 

- Wyceluj w drzewo i strzel do niego. - chłopak wyprostował łokcie i chciał nacisnąć na spust. 

- Nigdy nie strzelaj na wyprostowanych łokciach. - powiedziałam o on dziwnie na mnie spojrzał. 

- Czyli jak mam stać? - zapytał. Wzięłam do ręki broń i pokazałam mu jaką ma przybrać pozę, a on nadal miał wyprostowane łokcie. Podeszłam do niego i ustawiłam mu ręce we właściwy sposób. Chłopak uśmiechnął się i wystrzelił. 

- Całkiem okej jak na pierwszy raz, ale... - lrzerwał mi odgłos warczenia. - Cholera. - powiedziałam i zauważyłam, że trup idzie w naszą stronę. 

- Carl zastrzel go. - chłopak nacisnął na spust, a pocisk przebił brzuch trupa. 

- W głowę ! - krzyknęłam i oddaliłam się od sztywnego. 

- Próbuję! - powiedział brunet i strzelił parę razy, ale nie trafił. 

- Kurwa.- powiedziałam i wycelowałam kuszą w zimnego. Po chwili trup padł na ziemię. 

- Co to kurwa było?! - wykrzyczałam, a chłopak podbiegł do mnie. 

- Nic Ci nie jest? - zapytał przestraszony. 

- Nie. - odparłam oschle i wzięłam jabłko do ręki po czym stanęłam przy drzewie. Położyłam owoc na głowie. Tą technikę zawsze stosował mój tata. 

- Co ty robisz? - zapytał. 

- Strzel w jabłko.

- Co? Nie! Przecież widziałaś jak daremnie strzelam. 

- Chcesz mnie zastrzelić?

- Nie! W życiu! - krzyknął. 

- A więc weź do ręki pistolet i strzel w jabłko. - odparłam już trochę spokojniej. Chłopak wziął do ręki broń. 

- Abigail to...

- Abi. - przerwałam.

- Abi to zły pomysł. - westchnęłam. 

- Będę tu tak długo stać aż nie strzelisz w to jabłko. - Carl stanął i wycelował we mnie. Chwilę się zawahał. 

- Skup się Carl. - powiedziałam, a on strzelił. Nabój przebił owoc na wylot. 

- A nie mówiłam? - odparłam dumnie i zabrałam kuszę do ręki. 

- Dziękuję. -powiedział i chciał mnie przytulić, ale wyminęłam go. 

- Nie ma sprawy....

******************************************************************** *
4 Rozdział za nami ! Mam nadzieję ,że się podobał !Gwiazdki mile widziane ! A komentarze bardzo chciałabym widzieć  ! <3

#MrsGrimes

✔ || Just Hold On || The Walking DeadWhere stories live. Discover now