|| Rozdział 63 ||

341 32 3
                                    

Josephine

- Kurwa no nie wierzę - krzyknęłam gdy na drodze przed nami pojawiła się horda.

- Co teraz?

- Musimy wracać, nie przejedziemy - czy my zawsze musimy mieć tego jebanego pecha.  

- Paliwo się kończy.

- Więc wrócimy na piechotę - wyszłam z auta i zaczęłam iść drogą w kierunku z którego przyjechaliśmy.

- idźmy lasem, będzie bezpieczniej - stwierdził Daryl i wszedł do lasu. Ruszyłam za nim, ale ktoś nagle zakrył mi usta i przyłożył  nóż do gardła.

- Milcz, bo od razu cię zabije - powiedział męski głos, a ja pokiwałam głową. Facet zaczął się wycofywać, a ja zostałam zmuszona także to robić. Kiedy po chwili zwolnił uścisk, wyrwałam się i przyłożyłam pistolet do jego głowy.  Wystrzeliłam, a jego ciało upadło na ziemię. zabrałam jego nóż oraz pistolet, a koło mnie stanął Daryl.

- Co tu się stało? 

- Nic takiego, ale patrz - powiedziałam wskazując na czoło mężczyzny. Miał tam literę ,,W".

- Był sam?

- Ta...

- Powinniśmy ruszać, zaraz mogą przyjść jego koledzy - znów ruszyliśmy, ale tym razem równym krokiem. Czyżby to znów były jakieś chore dupki? Wręcz skacze z radości na myśl o tym. Przeszliśmy pewien kawałek, a z krzaków wyleciał kamień. W obawie, że to człowiek z literą  "W" na czole, wymierzyliśmy w tamtym kierunku. Po chwili wyszedł z nich rudy człowiek.

- Jo? Daryl? Co wy tu robicie? - zapytał Abraham, a my opuściliśmy broń.

- Szukamy was. Co się stało, widzieliśmy wrak autobusu?

- To wszystko przez tego ciotę Eugena - ciekawe co odwalił nasz kochany naukowiec - Skurwiel nie zna na to leku i rozpierdolił nam autobus.

  Ale kutas. Autobus to rzadki i potrzebny pojazd, a ten gnojek go tak po prostu rozpierdolił? Co do tego że nie zna leku, to nie jestem tym faktem jakoś bardzo zaskoczona.

- Widać że jesteś wkurwiony...

- Wkurwiony? Mam ochotę go rozpierdolić, ale reszta mi na to nie pozwala - w sumie to się nie dziwie.

- Będziesz miał jeszcze okazję - stwierdził Daryl, a rudy ręką pokazał że mamy za nim iść.

- Zaprowadzę was do reszty.

- Właśnie, co z nimi?

- Wszyscy żyją, więc chyba dobrze.

- Dobrze dla wszystkich, tylko nie dla Eugena - powiedziałam, a moi towarzysze się zaśmiali...

  Hej! Mam nadzieję że rozdział sie podobał  :) Cześć
#MrsRhee

✔ || Just Hold On || The Walking DeadWhere stories live. Discover now