W tym momencie jakby był to coraz większy krok do normalności, bo ludzie zaczęli odżywać.
Po wykonaniu zadania znów pojawił się nasz kochany kucyk pony. Powiedział nam, żebyśmy stąd sobie poszły, i szukały coś na targu świńskich wnętrzności. Podpowiedział nam też że podpowiedź znajdziemy w muzyce.
Poszłyśmy, słuchałyśmy muzyki, ale nic nam nie przychodziło do głowy. Na zmianę leciały fragmenty piosenek " ty jesteś ruda da napewno ruda da..." i "przez twe oczy twe oczy zielone oszalałem".
Po chwili ujrzałam siedzącą na ławce zielonooką rudawłosą.Ale jej oczy nie miały źrenic, a jedynie tęczówki. Miała też długie rude włosy. Gdy powiedziałam to Esteli to szybko ogarnęłyśmy że chyba musimy wygrzebać oczy tej babce.
Wydawało się to dziwne, bo w poprzednim zadaniu musiałyśmy się pożywić oczami kota, a teraz wygrzebać koraliki z oczu jakiejś babki. A wszystko utrudniało to że świat odżył. Jak niby miałyśmy to zrobić? Powiedzieć "hej, musimy wygrzebać ci oczy okej?". Wiadomo że się nie zgodzi. Ale zostały nam tylko 42h i 15 koralików...
Po paru minutach z moją koleżaneczką rozpracowałyśmy plan. A więc przebrałam Estele za faceta, nic trudnego. Miała ona jeansy, więc dałam jej tylko koszulkę którą znalazłyśmy przy toy toyu, czaplę z daszkiem miała, więc tylko spiełyśmy włosy, zmazałyśmy make-up, i ogórek w gacie.
Esti jako jedna z bardzo nielicznych dziewczyn przechodziła gwałtowną mutację, i jej głos był bardzo męski. A ona sama w sobie wyglądała jak bardzo przystojny mężczyzna. A więc przyszedł czas zarywać.
Podeszła do naszej rudej, poflirtowali z 10 min, i Estela zaczęła całować, po czym nie było już problemu żeby zwabić - jak się okazało Marlisę - w krzaki, w których czekałam ja z taśmą izolacyjną i elastycznym drutem kupionym w pobliskim sklepie, oraz tabletkami "usypiającymi" kupionymi u miejscowego dealera.
Kiedy moje gołąbki wleciały w krzaki rozpoczęłyśmy akcję. Babochłop wcisnął w gąbke Marlisy tabletkę, utrzymałyśmy ją nieruchomo przez chwilę, i zasnęła. Potem spętałyśmy drutami na wypadek nagłego wybudzenia. Następnym krokiem było wydłubanie oczu, a właściwie koralików. Jak już pozbyłyśmy rudaskę paczałek, zakleiłyśmy je taśmą izolacyjną żeby nie straszyła na ulicy.
Zostało 40h i 13 korali.