Rozdział 2

3.2K 173 68
                                    

Hej! To znowu ja wasza kochana pisarka! 😀
Na razie mam czas (czyt.leże na łóżku nic nie robiąc.😂) więc robię standardowo kopiuj-wklej.
Życzę miłego czytania!

*******************************************

-Mistrzu!- Krzyknął przystojny młodzieniec, wypadając przez drzwi z rozłożonymi rękami, ale potknął się na progu i wylądował rozłożony na posadzce.

-Auć.- Skrzywił się Harry i zachichotał, podchodząc do zbierającego się z ziemi chłopaka. Miał długie, proste zielone włosy z grzywką, jasną cerę i intensywnie fioletowe tęczówki o pionowych źrenicach.- Dawno się nie widzieliśmy Travis, co u ciebie?- Zapytał swobodnie.

-Co u mnie? Co u mnie?!- Wykrzyknął zielonowłosy, szlochając.- Mistrzu! Nie widzieliśmy się ponad pięćdziesiąt lat! Czy ty w ogóle masz jakiekolwiek pojęcie, jak ja się martwiłem?! Dlaczego się do mnie nie odezwałeś? A jeżeli nie miałeś czasu, to mogłeś przecież napisać list!- Płakał, tuląc Pottera jak dopiero co odzyskanego, pluszowego misia.

-Hey, spokojnie Vis.- Szepnął brunet, głaszcząc zielonowłosego delikatnie po głowie.- Przecież już wróciłem, prawda? Nie musisz się martwić.

-Ale… ale…- Podciągnął nosem, zerkając na niego zaczerwienionymi oczyma.

-Chodź, to wszystko ci opowiem.- Zaproponował, prowadząc go do salonu znajdującego się naprzeciwko jadalni. Usiedli na kanapie przed kominkiem w którym buchnęły płomienie.- Po mojej śmierci w 1942 odrodziłem się dopiero piętnaście lat temu a wspomnienia wróciły dzisiaj o północy, czyli tak jak zwykle, w dniu moich piętnastych urodzin.

-Och… rozumiem… przepraszam, nie powinienem był tak na ciebie najeżdżać Mistrzu… ja…

-Miałeś mówić do mnie po imieniu.- Zauważył ze spokojem chłopak.

-Którym?- Zaśmiał się wymuszenie, ale zaraz spoważniał.- Wybacz, odzwyczaiłem się przez ten czas.- Westchnął z delikatnym uśmiechem.- Co masz zamiar teraz zrobić? W końcu jesteś Harrym Potterem…

-Na razie jestem nim tylko po części, ale po części jestem również sobą, tak samo jak było to za każdym innym razem.- Odpowiedział.- Moja moc jeszcze wraca…, ach, czy moje imię ma teraz jakiekolwiek znaczenie?

-Nie, nie ma, oczywiście, że nie tylko…

-Travisie.- Przerwał mu z lekkim uśmiechem.- Ni myślałeś chyba, że was wszystkich zostawię ponieważ teraz mam nowych przyjaciół, prawda?

-Um…- Zielonowłosy spuścił wzrok, rumieniąc się. Harry westchnął.

-O niezwykle niskim poziomie inteligencji jest z ciebie człowiek, wiesz?- Rzekł profesorskim tonem a Harvey spojrzał na niego z urazą.- Idiota.- Dodał, patrząc na niego ciepło.- To oczywiste, że nigdy bym was nie zostawił. Po tylu latach?- Uniósł brew w pytającym geście.- Nie żartuj sobie ze mnie. Tak właściwie, to chciałem cię prosić byś sprowadził wszystkich do posiadłości. Zrobisz to dla mnie?

-Oczywiście!- Przytaknął energicznie.- Dla ciebie wszystko, mistrzu…- Urwał, gdy chłopak posłał mu z pozoru spokojne spojrzenie w którym kryło się coś niebezpiecznego.- Harry. Ale co z Tomem?

-Został opętany.- Odpowiedział Potter.- I chociaż każdego demona można wyegzorcyzmować z tym nie pójdzie nam tak łatwo, jest częścią księgi chaosu.

-Niemożliwe..

-A jednak.- Brunet uśmiechnął się ponuro.- Ale nie martw się. Mogę oddzielić ciało Toma od ciała demona które on sam sobie stworzył w zeszłym roku szkolnym na cmentarzu. Nie będzie to dla mnie problemem. Zniszczenie samego demona może już bardziej…, ale tym zajmiemy się później.- Zdecydował, wstając.- Będziemy mieli trochę czasu nim odzyska siły po rytuale.

MerlinWhere stories live. Discover now