Rozdział 4

2.8K 163 29
                                    

Uwaga! W tym rozdziale jest 18+! Czytasz na własne ryzyko! Jeśli nie lubisz Yaoi nie czytaj!

*******************************************

-Kto…?- Wyrwało się Charliemu. Chłopak stał w bezruchu, wpatrując się w nieznajomego. Normalnie nikt oprócz niego nie wchodził do tej jaskini. Było to zbyt niebezpieczne. Rogogon tolerował tylko jego obecność. Dlatego zdziwił się, kiedy smok nie wykonał żadnego gwałtownego ruchu, słysząc obcy głos.

Wpatrywał się chwilę w pięknego chłopaka, stojącego przy barierce. Nagle, zawiał wiatr, unosząc grzywkę nieznajomego i ukazując bliznę. Bliznę w kształcie błyskawicy. I Charlie już widział kto przed nim stoi, ale nie mógł w to uwierzyć. Widział zdjęcia. W gazetach oraz te, które przysłał mu Ron.

-Harry Potter.- Wyszeptał. Tyle, że Złoty Chłopiec powinien wyglądać zupełnie inaczej. Nie nosił okularów a jego włosy były o wiele za długie.- Prawda?- Zapytał jeszcze, by się upewnić, czy na pewno nic mu się nie przewidziało.

-Tak, to ja.- Przytaknął ze spokojem Harry i zaczął powoli schodzić po kamiennych stopniach.

-Nie powinieneś tutaj podchodzić!- Ostrzegł go Weasley, stając pomiędzy chłopakiem a smokiem.- On nie lubi obcych…, toleruje tylko mnie więc lepiej nie podchodź, bo jeszcze coś ci zrobi.

-Tylko ciebie?- Mruknął.- Dlaczego tak jest?

-Ja, n-nie wiem.

-A chciałbyś się dowiedzieć?- Szepnął kuszącym głosem. Intensywnie zielone jak Avada tęczówki spotkały się z niesamowicie Lazurowymi, głębokimi jak morze. Charlie wpatrywał się w oczy chłopaka jak zahipnotyzowany i nie wiedział, że Harry robi dokładnie to samo. Nim młody poskramiacz smoków się zorientował nastolatek stał tuż przed nim. Wyciągnął rękę i delikatnie przejechał opuszkami palców po policzku starszego chłopaka. Weasley zadrżał pod tym dotykiem a jego ciało zalała fala gorąca. Delikatnie ujął rękę Harrego w obie swoje dłonie, przytulając policzek do chłodnego dotyku.

-Dlaczego tak jest?- Spytał szeptem, przymykając oczy.- Czuje się, jakbym znał cię od dawna…

-Bo mnie znasz.- Wyszeptał w odpowiedzi Potter, wspinając się na palce.- Tylko przypomnij to sobie.- I przycisnął swoje wargi do warg Charliego, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.

******************************************

Dwie osoby pędziły na koniach przez las. Jedna jechała na białym a druga dosiadała smoliście czarnego rumaka.

-Spróbuj mnie dogonić, Luke!- Wykrzyknął młodzieniec, popędzając swoją klacz o śnieżnobiałym futrze. Miał kręcone złote blond włosy, brzoskwiniową cerę i jasnozielone oczy. Śmiejąc się pognał do przodu. Towarzyszący mu brunet tylko uśmiechnął się lekko, widząc oddalające się plecy towarzysza.

-To jak Vanessa, pokażemy dzieciakowi kto tutaj rządzi?- Wyszeptał głębokim głosem. Koń był jak najbardziej chętny do poparcia pomysłu swojego jeźdźca. Stanął dęba a gdy tylko jego przednie kopyta na powrót dotknęły podłoża puścił się galopem przed siebie w szaleńczym pędzie. Długie czarne włosy jeźdźca rozwiał wiatr. Z łatwością wyprzedził blondyna.

-Hey, to nie fair!- Wykrzyknął tamten, jeszcze przyśpieszając. Nie chciał przegrać wyścigu, który sam zainicjował.- Zaczarowałeś go?!

-Nie potrzebuje magii by wygrać w wyścigu konnym z tobą!- Zaśmiał się.

-To się jeszcze okaże! Heya!- Popędził konia. Dwóch młodych ludzi ścigało się na swoich klaczach, klucząc pomiędzy drzewami. Białej nawet na chwilę nie udało się wyprzedzić czarnej, mającej niewątpliwie lepszego jeźdźca. Zatrzymali się dopiero przed ogromnym, kamiennym klifem.

MerlinWhere stories live. Discover now