« Rozdział 5 « Test

378 56 10
                                    

Wilcze Kocię wspinał się wspólnie z Dreszczowym Kocięciem na sam szczyt powalonego pnia, chcąc pokazać siłę swoich łap podczas wspinaczki. Burzowe Kocię, by popisać się przed leżącymi nieopodal uczniami, wepchnął się na górę szybciej od Wilka, spowalniając go przy tym. Żaden z nich nie skomentował tego nieczystego zagrania, choć czysta furia rozgrzewała sierść Wilka i sprawiała, że miał ochotę rozszarpać uszy kompana ze żłobka. Nie mógł się już doczekać początku treningów, nie spędzałby wtedy z nim tyle czasu, co obecnie.

Świetlista Skóra siedziała oparta grzbietem o glinianą ścianę Obozu tuż obok wejścia do swojej nory. Wschodzące słońce ogrzewało przyjemnie jeden bok jej ciała. Niewyobrażalnie rzadko miała okazję zrelaksować się z samego rana, przestać zadręczać się myślami: "A co jeśli teraz jakiś kot umiera w moim legowisku?". Postanowiła więc w całości wykorzystać wyjątkową okazję. Odurzona pragnieniem ciepła nie spostrzegła nawet podążającej w jej kierunku Białej Łapy. Uczennica okazała się jeszcze bardziej oddana medycznym obowiązkom niż jako kociak. Minęło zaledwie kilka wschodów słońca, które Biała Łapa spędziła jako pełnoprawny uczeń medyka, a zdążyła już dokonać kilku niewielkich cudów - znalazła więcej kocimiętki w miejscu, w którym Świetlista Skóra nawet nie pomyślałaby szukać, przekonała Rybią Stopę, medyka Klanu Ognia, na wymianę: lawenda za korzeń łopianu dla Klanu Ostrokrzewu. Patrol Ostrego Pazura napadły szczury nieopodal Młynu, a zarośla na terenie klanu nie zrodziły wystarczająco dużo leczącego infekcje łopianu. Świetlista Skóra wiedziała, że Biała Łapa jest utalentowanym kotem, na dodatek zawsze opanowanym i rozważnym, ale nie spodziewała się aż takich sukcesów!

Uczennica podeszła zdyszana do medyczki i położyła przed jej łapami kilka pędów gwiazdnicy.

- Nie jest równie mocna co kocimiętka, ale na zielony kaszel Przejrzystego Oka potrzeba chyba wszystkich roślin tego świata - miauknęła uczennica. W jej głosie nie słychać było zmartwienia, niemniej jednak troszczyła się o wojowniczkę bardziej niż jej mentor czy ktokolwiek inny. Zależało jej najwidoczniej nie tylko na kotce, a rownież na swoim przyjacielu i ocaleniu go przed bolesną utratą ukochanej osoby.

- Podaj jej kilka liści, ale nie przesadź z dawką. Wcześniej dałyśmy jej sporo kocimiętki - poleciła Białej Łapie, a ta szybko zniknęła w norze.

Świetlista Skóra westchnęła zmęczona. Wkrótce jej siły się wyczerpią. Zaczynała żałować, że czekała z wybraniem sobie ucznia tak długo. Z drugiej jednak strony Biała Łapa to idealny materiał na medyka, wątpliwe byłoby nawet znalezienie kogoś lepszego. Teraz jednak coś ważniejszego chodziło po głowie Świetlistej Skórze i nie mogła zignorować swojej drugiej misji. Znała bowiem doskonale plany Lśniącej Gwiazdy dotyczące czekających na uczniowską ceremonię kociaków. Nie mogła pozwolić, by zamysły liderki się spełniły.

Poczekała, aż Spadające Pióro zorganizuje patrole i odejdzie od Lśniącej Gwiazdy. Szary wojownik nie śpieszył się, ale Świetlista Skóra również miała czas. Przynajmniej pół dnia. Musiała działać jednak wystarczająco szybko, by zdążyć przekonać liderkę do swojego pomysłu do czasu jutrzejszej wieczornej ceremonii.

Spadające Pióro zniknął w ciernistym tunelu prowadzącym do lasu, pobudzając zmysły Świetlistej Skóry do działania. Swoim opuszczeniem Obozu dał jej prawo wpływania na decyzje innych. Toteż medyczka wstała po chwili i podeszła do wygrzewającej się pod Wysoką Górą liderki. Położyła się u jej boku, nie mówiąc nic. Przecież to są rzeczy, które siostry powinny wspólnie robić, prawda? Spędzanie razem wolnego czasu zacieśniało więzy... podobno.

- Jak Biała Łapa sobie radzi? - spytała Lśniąca Gwiazda niechętnie. Ociągała się z zadaniem pytania i medyczka wyczuwała bez problemów jej lekką niechęć. Rozbawiły ją również te starania stworzenia pozorów zwyczajnej rozmowy. Po krótkim namyśle Świetlista Skóra zdecydowała się na niezdradzającą niczego odpowiedź:

Wojownicy: Wizje nieba || Tom IWhere stories live. Discover now