« Rozdział 34 « Królestwo w ogniu

138 13 7
                                    

Od autorki: Kwarantanna może dla niektórych jest czymś niezwykle wstrętnym i podchodziłam do tego w podobny sposób, ale stwierdziłam, że złoszczenie się i narzekanie zupełnie nie ma sensu. Strata czasu być nieszczęśliwym, jeśli nie jesteśmy w stanie zmienić narzuconych na nas nieszczęść. Trzeba jednak pamiętać, że zło zawsze skrywa cenne dobro. Czym jest dobro podczas kwarantanny? CZAS. Nieskończone jego pokłady. Jestem wdzięczna za ilość wolnego czasu, ponieważ jestem w stanie skupić się na pisaniu i nie martwię się o porzucenie opowiadania. A Wy macie mnóstwo czasu na czytanie! A więc, miłego czytania!


Wilcza Pieśń, niemiłosiernie zmęczony nocnym czuwaniem, wsłuchiwał się w świergot ptaków latających nad Obozem. Zwykle uwielbiał relaks przy akompaniamencie ich śpiewu, tym razem jednak pragnął udusić wszystkie ćwierkające stworzenia, ponieważ potrzebował zregenerować siły poprzez zapadnięcie w głęboki sen. Machnął ogonem niezadowolony i uniósł głowę. 

Legowisko wojowników było praktycznie puste, poza leżącymi za Wilkiem Dreszczowym Spadkiem i Burzowym Lotem. Kocur nie był pewien, jakim cudem Cicha Dusza zdołała udać się na południowy patrol, gdy on ledwo zdołał się rozejrzeć zanim głowa poleciała z powrotem na jego łapy. Spróbował owinąć się ogonem, lecz niewiele to pomogło, gdy hałas buzującego Obozu nie pozwalał mu zasnąć. Ostatecznie syknął ze zdenerwowaniem i wyszedł z legowiska, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Wyglądasz jak szalony lis - zaśmiał się Śpiewające Drzewo, podchodząc do kocura. - Widzę, że miałeś nieprzespaną noc, ale niestety Spadająca Gwiazda wyznaczył cię na popołudniowy patrol łowiecki.

- Świetnie - Wilk udał uśmiech, umierając wewnątrz. Spostrzegł klanowiczów gromadzących się pod Wysoką Górą. Wskazał nosem na zgromadzenie. - O co chodzi?

- Rozeszła się po Obozie nowina, że Spadająca Gwiazda zamierza dać Białej Łapie jej pełne imię. 

- W końcu! - dodała przechodząca obok Płomienne Futerko, matka kotki. - Powinna była zostać pełnym medykiem dużo wcześniej. Przecież sobie wspaniale radziła od kiedy pamiętam.

- Musiała się czymś wykazać i zrobiła to, lecząc Mrówkową Nogę - przypomniał Śpiewające Drzewo. Płomienne Futerko pomaszerowała ku Wysokiej Górze, dumnie wypinając pierś. Wojownik prychnął za nią ze śmiechu, po czym dodał. - Matki. Wolałyby denerwować klanowiczów niż przyznać, że ich dzieci nie są wyjątkowe.

Wilcza Pieśń nie kontynuował rozmowy, czując drżące pod swoim ciężarem łapy. Postanowił, że cokolwiek się stanie, po ceremonii Białej Łapy musi zmusić się do snu. Nie powinien iść na patrol łowiecki dzień po swojej ceremonii i nie być w stanie złapać żadnej zwierzyny z powodu opadających powiek czy też strudzonych nóg.

Wilk obudził śpiących przyjaciół, informując ich o zbliżającym się zebraniu. Podeszli wspólnie do reszty Klanu, siadając z brzegu, aby mieć dobry widok na ceremonię ich przyjaciółki i siostry. Biała Łapa czekała pod Wysoką Górą, a tuż obok niej siedziała Świetlista Skóra. Spadająca Gwiazda siedział nieopodal, bez konieczności zwoływania zebrania, bo cały Klan sam się zorganizował. Lider rozpoczął przemowę:

- Sprzyja nam szczęście! Dziś przyszła pora powitać Białą Łapę jako pełnego medyka Klanu Ostrokrzewu! - krzyknął Spadająca Gwiazda, doskakując do uczennicy. - Świetlista Skóra zapewniła mnie, że spisałaś się fantastycznie, zajmując się Mrówkową Nogą. Stwierdziła, że jesteś gotowa zająć rolę pełnego medyka. Zawsze zachowujesz zimną krew w trudnych sytuacjach. Cenimy twoją niezwykłą dokładność. Od dzisiaj będziesz znana jako Biała Maska.

Klanowicze zawołali jej nowe imię. Gdy gratulacje ucichły, Wilk usłyszał wojowników szepczących między sobą o tym, jak szybko Klan Ostrokrzewu przemienił swoich uczniów na wojowników lub pełnego medyka i według nich w Klanie brakowało nowych kociąt. Wilcza Pieśń stwierdził, że te zmartwienia są bezpodstawne, ponieważ w żłobku czekały trzy gotowe do działania młode koty. Póki co nie było potrzeby przejmować się powiększaniem Klanu, gdy ilość jego członków była zadowalająca.

Wojownicy: Wizje nieba || Tom IWhere stories live. Discover now