#4 Koneko została ciotką

736 61 0
                                    

Od wydarzenia w ogrodzie minęło z kilka dni. Znów z Kyoyą jesteśmy przyjaciółmi, lecz nie okazujemy tego przy kimś. Dni nigdy jeszcze nie były monotonne w gronie żigolaków. Zawsze inne i dziwne, z nimi się nie za nudzę. Najlepiej dogadałam się z Haruhi i Honeyem, oprócz Ootoriego. Z innymi też się dobrze dogaduję, ale wolę przebywać w tamtym towarzystwie. Poznałam ich też menadżerkę. Mogę powiedzieć, że otaku do kwadratu, wszystko miesza w realnym świecie z grami.

Szłam korytarzem przebrana za Oguriego, nie zwracając uwagi na grupkę dziewczyn podążających za mną. Tak, miałam swój własny fanklub. Na każdej przerwie zaczepiały mnie, lub jak nie mogły mnie znaleźć pytały się każdego po kolei. Przewodniczącą tej organizacji jest Watashi Tsuki, białowłosa uczennica z pierwszego roku o oczach koloru brązu przeplatającego się z szkarłatem. Jest ode mnie o głowę mniejsza. Przeprowadziła się tu nie dawno, jakoś z kilka dni temu.

Z podążającego za mną fanklubu wybiegła Tsuki, która teraz szła obok mnie. Grupa za nami rozeszła się, gdy zobaczyły, że Watashi chwyciła mnie pod ramię. Nie miałam jej tego za złe. Przyzwyczaiłam się do tego. Przy pierwszej lepszej okazji Tsuki przyklejała się do mnie i nie opuszczała, aż nie zadzwoni dzwonek na lekcję.
Właściwie... Jak to się stało, że ona się do mnie klei i mam własny fanklub?

Parę dni wcześniej:

Trwały lekcje, a ja miałam wolna godzinę, wiec poszłam do klubu hostów po mój laptop. Byłoby to dziwne, gdyby Koneko Shōri weszła do trzeciej sali muzycznej sama, wiec przebrałam się za chłopaka.

Podczas przechadzki do klubu, spotkałam na korytarzu śnieżnowłosą dziewczynę w mundurku naszego liceum, w rękach trzymała dokumenty zmiany szkoły. Patrzyła się w kartkę z planem lekcji nie zważając na nic uwagi. Powoli stąpała po ziemi włączać nogę za nogą. Czasami przystawała i rozglądała się po drzwiach sal.

Nigdy jej tu nie widziałam - pomyślałam nad szkarłatnooką.

Podeszłam ostrożnie do dziewczyny. Dotknęłam jej ramienia, a ta odwróciła się w moja stronę. Ze strachu upuściła papiery trzymane w rękach. Pomogłam jej podnieść dokumenty.

- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć - podałam jej dokumenty - Nazywam się Oguri Koneko - uśmiechnęła się do niej ślicznie, ale nie przesłodzono. Na jej twarzy wykwitły urocze rumieńce.

- N...nic się nie stało - opuściła wzrok na swoje buty cała czerwona - W-Watashi Tsuki. M-miło mi - wydukała prawie niezrozumiale - Do której klasy chodzisz, Oguri-san? - wróciła jej pewność siebie.

- Jestem w klasie 2-3 - odparłam - Pomóc ci w czymś? - posłałam firmowy uśmiech.

- Przydałaby się - odebrała ode mnie dokumenty, które trzymałam i przestudiowałam szybko wzrokiem - Wiesz gdzie ma lekcje klasa 1-2? - zapytała.

- Oczywiście, chodź za mną, lecz najpierw pójdziemy do mojego klubu, bo muszę coś z niego wziąć - przytaknęła i poszliśmy w stronę sali muzycznej. Przystanęliśmy przed drzwiami Clubu Host.

- Trzecia sala muzyczna? - zapytała się - Należysz do kółka muzycznego? - w jej oczach można było wykryć zaciekawienie - Lubię chłopców, których obdarowano anielskim głosem.

- Nie. Tutaj po prostu przebywamy i mamy spotkania - rozmyłam jej nadzieje - Pójdę tylko po jedną rzecz - otworzyłam drzwi i weszłam do klubu. W sali nie było ani żywej duszy. Podeszłam do stołu gdzie leżała moja torba z laptopem w środku, lecz na wszelki wypadek sprawdziłam jej zawartość. Lepiej dmuchać na zimne.

Chwyciłam torbę i poszłam w stronę drzwi, z których przyszłam. Wyszłam na korytarz, a tam pod ścianą na klęczkach siedziała Watashi z wielkim bananem na twarzy. Opierała się o ścianę rozmarzona i wpatrywała się w dal z iskierkami w oczach. Podeszłam do niej i ukucnęłam obok dotykając ją delikatnie w ramię, tak jakby była z kruchej porcelany.

- Ej... Watashi-san. Nic ci nie jest? - spytałam lekko z troską.

- Nie, dziękuję -uśmiechnęła się słodko do mnie, a na jej licach można było dostrzec malinowy rumieńce - Mów do mnie po prostu Tsuki - poprosiła niewinnie.

- Um. Dobrze, jeśli ty będziesz się zwracać do mnie także po imieniu - popatrzyłam na nią tajemniczym wzrokiem, takim który omamia dziewczęta urokiem. Pokiwała głową i w ciszy odprowadziłam ją pod klasę 1-2. Przy całej drodze kątem oka przypatrywała się mojej osobie. Gdy byliśmy na miejscu podziękowała mi cicho. Poszłam w swoją stronę, a ta jeszcze stała rozglądając się za mną, później weszła do sali przepraszając za spóźnienie.

Kilka dni później (nie teraźniejszość):

- Cześć, Koneko-senpai - powiedziała brązowo-czerwonooka dziewczyna podchodząc do mnie. Właśnie byłam na ławce w ogrodzie.

-Dzień dobry, Tsuki-san - odpowiedziałam miłym uśmiechem - Coś chciałaś? - zapytałam, aby się ode mnie odczepiła. Zamknęłam laptop, na którym przed chwilą pisałam emalia do ojca, w którym przedstawiłam projekt stworzony przeze mnie.

- Nic nadzwyczajnego - popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem - Po prostu - zmieszała się - chciałabym wiedzieć na czym polega klub, w którym jesteś - pokierowała swój wzrok w bok, a na jej twarzy znów wykwitł zawstydzający kolor, co zdarzał się nader często.

- Możesz kiedyś przyjść i zobaczysz sama. Pewnie jedna z dziewczyn napotkanych powie ci, kiedy jest otwarty klub żigolaków - uśmiechnęłam się - Przepraszam, ale muszę coś dokończyć - otworzyłam elektryczne urządzenie i wklikałam hasło.

- Rozumiem. Do zobaczenia, Koneko-senpai - pomachała mi i odeszła.

Teraźniejszość:

- Co cie znów sprowadza, Tsuki-san? - zapytałam.

- Chciałam ci dotrzymać towarzystwa - uśmiechnęła się.

- To miłe, ale ja i ty musimy się uczyć, więc każdy musi mieć odpoczynek, my lady. Nie możesz ciągle mi dotrzymywać towarzystwa, bo obróci się to przeciwko tobie - popatrzyłam na nią znacząco.

- Ale ja chcę być z tobą - popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.

- Każda dziewczyna tego pragnie, ale ja też muszę mieć przestrzeń osobistą. Rozumiesz, prawda? - popatrzyłam na nią i przystanęłam. Pokręciła zbulwersowana głową na nie, westchnęłam ciężko - Na przykład... Kiedy jest ci smutno i nikogo nie chcesz widzieć, to druga osoba musi to uszanować. A ja muszę coś pilnie zrobić, więc cię przepraszam - odkleiłam ją od siebie i poszłam w stronę trzeciej sali muzycznej. Ona jeszcze coś mruknęła w stylu: Kiedyś mnie pokochasz.

Czy ona jest chora umysłowo? - przeleciało mi przez głowę.

Weszłam do Clubu Host. Siedzieli tam wszyscy członkowie klubu.

- Dzień dobry wszystkim - powiedziałam i usiadłam na kanapie obok Kyoyi, który pisał coś w zeszycie. Usłyszałam w odpowiedzi entuzjastyczne powitanie.

- Koneko! - wykrzyknął Tamaki - Wiem kim jesteś w rodzinie!* - popatrzyłam na niego z znakiem zapytania wypisanym na twarzy - Jesteś siostrą bliźniaczką Kyoyi, czyli ciotką - podszedł do mnie z iskierkami w oczach chwytając moje ręce, już się do takich zachowań przyzwyczaiłam - Jesteś naprawdę podobna do Kyoyi z charakteru - moje usta zacisnęłam w wąska linie, a oczy przymrużyłam. Chłopak w okularach obok mnie zaśmiał się na mój widok.

- Słyszysz, cioteczko? - zapytał z wrednym uśmieszkiem.

- Aż nad to - moje wargi wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu - moja siostro bliźniaczko, która została matką. Jak tam twoje dzieci? Dobrze je wychowujesz? - zaśmiałam się wrednie.

Prychnął, ale odpowiedział:

-Tak, bardzo dobrze, ale ojciec za bardzo opiekuje się córką - uśmiechnął się, na co ja też powtórzyłam ten gest.

~*~

* Każdy w Clubie Host ma swój przydział w rodzinie:
-Suoh Tamaki- ojciec
-Ootori Kyoya - matka
-Hitachiin Hikaru i Kaoru - synowie
-Haninozuka Mitsukuni i Morinozuka Takashi - sąsiedzi
-Fujioka Haruhi - córka

Kyoya Ootori - Host ||ZAKOŃCZONE||Where stories live. Discover now