#11 Special

445 44 1
                                    

Okey... Nikt nie poddał mi pomysłów, więc sama coś stworzę... Przyszłość naszej parki, oczywiście nie będzie to ślub to, co to nie, byłoby to zbyt oklepane, więc wymyśliłam, że będzie to scenka z ich życia codziennego.

I tak o to się narodził ten rozdział!

Miłego czytania!~

|3 os. l.poj.|

— Kochanie, jak myślisz, co z nich wyrośnie? — spytała się brązowowłosa kobieta w średnim wieku z uśmiechem.

— Na pewno coś niesamowitego, mamusiu! — odparła mała dziewczynka o czarnych włosach splecionych w dwa warkocze, przyglądając się kiełkowi wyrastającego z ziemi. Była bardzo uśmiechnięta, bo rzadko kiedy mogła spędzić czas z własną rodzicielką lub drugim rodzice, iż ci mieli naprawdę mało czasu dla swych dzieci — Mamo? — dziewczynka spojrzała na kobietę, a ta zwróciła wzrok na młodą rozmówczynię.

— Tak, skarbie?

— Gdzie tatuś i braciszek? — mam uśmiechnęła się lekko, a w jej oczach można było dostrzec drobne iskierki. Kobieta bardzo ją kochała, jak resztę swojej rodziny.

— Obróć się. — nakazała, a dziecko wykonało polecenie — Widzisz? Tatuś i Yuji razem grają w piłkę. Chcesz dołączyć? — zaproponowała, a córeczka ochoczo skinęła głową. Matka wstała z klęczek i chwyciła młodszą za rękę, razem poszły w ich stronę.

— Tato, Yuji-chan! Możemy zagrać z wami? — zapytała dziewczynka z uśmiechem.

— Nie przerywaj, baka! — wykrzyknął Yuji do swojej siostry — Tata teraz ze mną gra! — skrzyżował ręce na piersi i przybrał stanowczą pozę w lekkim rozkroku, przy tym się pochylając, aby być na równej wysokości oczu dziewczynki.

— Yuji, przeproś siostrę. — zagrzmiał stanowczy głos ojca — Ma takie samo prawo, co ty grać w piłkę. — czarnowłosy mężczyzna w okularach podał młodszemu piłkę — Zagrajcie na chwilę razem, za chwilę do was dołączymy. — okularnik poczochrał Yujiego po włosach, kiedy skończył odszedł trochę dalej z młodszą siostrą obok, która chciała go chwycić za wolną dłoń.

— Mei! Przestań mnie próbować dotknąć, baka! — Yuji zaczął biegnąć z piłką pod pachą przed Mei.

— Ale braciszku, kiedy cię dotykam to się tak uroczo rumienisz!~ — Mei pobiegła za brązowowłosym chłopcem, a rodzice dzieci w tym czasie westchnęli, przyglądając się nieudanej próbie pościgu.

— Koneko, przed chwilą dzwonił Tamaki z poinformowaniem, że jutro wraz z Haruhi do nas zawitają. — powiedział Kyoya.

— To świetnie. Dzieci się pewnie ucieszą, że wujek i ciocia przyjeżdżają. — Koneko uśmiechnęła się do mężczyzny.

— Masz rację, ale wolałbym spędzić ten czas trochę w inny sposób. — przyciągnął kobietę jedną ręką do siebie, na co ta zachichotała.

— W jaki sposób, co? — uśmiechnęła się szerzej, co u Kyoyi wywołał ten sam efekt.

— No nie wiem... — wymruczał czarnowłosy w szyję ukochanej, co wywołało u niej przyjemne dreszcze, pocałował tamto miejsce — Może najpierw poszlibyśmy do łazienki, nalali gorącej wody... — z każdym słowem schodził pocałunkami niżej — ...pozbyli ciuszków... — dwoma palcami odchylił rąbek koszulki w dół — ...a potem... — mężczyzna wyprostował się i pocałował z czułością brunetkę, ta przejechała palcami po jego włosach, ciągnąc lekko za końcówki, a drugą dłonią głaskała plecy mężczyzny.

Oni zajmowali się sobą, a w tym czasie dzieci, które przyglądały się wszystkiemu zza krzaka z różami.

— Chodź, Mei. Pójdziemy poszukać skarbu! — powiedział chłopiec z uśmiechem, ciągnąc za rękę dziewczynkę.

— Jakiego skarbu, Yuji-chan? — spytała ciekawie Mei.

— Skarbu rodu Ootori, oczywiście, baka! Przecież tata musiał gdzieś go zakopać, bo taką sumę trzeba dobrze schować! — uśmiechnął się szeroko do dziewczynki.

— Racja, Yuji-chan!~ — odwzajemniła uśmiech i dalej szli, dopóki kiedy Mei się zatrzymała, uświadamiając coś sobie, chłopiec wykonał ten sam ruch, patrząc na nią z niecierpliwością — Yuji-chan, ty trzymasz mnie za rękę!~ — wykrzyknęła uradowana, a Yuji stał się czerwony na twarzy, szybko puszczając dłoń Mei i wycierając o swoją koszulkę.

— Jeszcze się od ciebie czymś zarażę, baka! — syknął z obrzydzeniem.

— Ej! To było niemiłe, Yuji! Ale wiem, że tak naprawdę to udajesz!~ — powiedziała i poszła przed siebie dumnym krokiem. Chłopak poczerwieniał po same koniuszki uszu.

— Baka! Wcale nie udaję! Nie lubię cię! — wymachiwał za nią pięścią, ale później ją dogonił.

— Ja też cię lubię, Yuji-chan!~ — odwróciła głowę w jego stronę z wielkim uśmiechem, na co chłopak zawstydzony odwrócił twarz, aby nie zobaczyła jego lekkiego uśmiechu.

Proszę, krótki, bo krótki. Nie podoba mi się to fanfiction, ale nie chce mi się tego poprawiać, więc niech zostanie takie jakie jest. Od razu mówię, że robiłam to na bieżąco i nie miało to jakiejkolwiek konkretnej fabuły. Chciałam, jak najszybciej skączyć to, co zaczęłam, a mam jeszcze dużo książek do skończenia i do tego dochodzą nowe pomysły. Mamy wakacje, więc to nie będzie kłopot, oczywiście jeśli moi rodzice nie wymyślą sobie czegoś, co by zagrażało mojemu planu.

Zapraszam jeszcze na moje scenariusze z chłopakami z Kuroko no Basket!

Trudno mi się żegna z tą książką i jej czytelnikami. T~T Choć nie podoba mi się ta książka, to i tak było to dzieło, które wytwarzały trybiki w moim mózgu. Żal mi tego... Było kiepskie... Mogłam bardziej się postarać...

Pozdrawiam i dziękuję, że dotrwaliście do końca tej książki.~

~HinataHoshi

Kyoya Ootori - Host ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz