10.Zraniony

1.7K 150 57
                                    

Marinette

Już prawie zdjęli mi moje miraculum, gdy nagle usłyszałam dźwięk uderzenia metalu o beton. To był Czarny Kot! Odepchnął Zmysłowicę i jej sługi, ale nie odezwał się ani słowem co do niego nie podobne. Więc odezwałam się jako pierwsza.

-Cześć Kocie cieszę się że Cię widzę. Dziękuję za uratowanie mi skóry. - uśmiechnęłam się do niego.

-Łał ty dziękujesz. Cóż za niespodzianka! - odpowiedział z sarkazmem w głosie. Co się z nim dzieje? Spóźnia się na akcję, czego nigdy nigdy nie robił, a często był nawet pierwszy, nie odzywa się, a jak już się odzywa to... Dogaduje.

-Kocie co z... - Nie skończyłam bo wysunął w moją stronę kicikij, który mnie odepchnął.

-Ej! Co ty wyprawiasz?!

-Nie ma za co. - odwarknął po czym poszedł walczyć ze Zmysłowicą. Dopiero teraz się zorientowałam że ona tu dalej jest. Brawo ja! Chwila... Skoro ona tu jest... I jeszcze jej nie pokonaliśmy... To pewnie ona do mnie strzeliła! I kot mnie uratował! Arghhh! Głupia ja!

-I co będziesz tam tak stała czy może łaskawie ruszysz tyłek i mi pomożesz?! - krzyknął kot, który unikał jej pocisków. No tak. Cały czas stałam. Użyłam mojej mocy.

-Szczęśliwy Traf! - krzyknęłam po czym do moich rąk wpadło... Lasso. Nie zdziwiłam się. Byłam przyzwyczajona do otrzymywania dziwnych rzeczy w Szczęśliwym Trafie. Teraz do mnie dotarło. Aby używać laski, Zmysłowica musiała używać ręki. Ruszając nią w lewo i w prawo strzeliła pociskami.

Użyłam lassa, aby związać jej ręce, a jojo wyrwałam jej laskę, którą dalej trzymała w ręku. Złamałam ją i wyleciała z nie Akuma. Otworzyłam moje jojo.

-Koniec twoich rządów precz Akumo. Pora wypędzić złe moce! - krzyknęłam - Mam cię! - Znów otworzyłam jojo i powiedziałam:
- Pa pa miły motylku! -Podrzuciłam do góry lasso krzycząc "Niezwykła Biedronka!". Wszystko wróciła do normy. Kot już odchodził.

-Kocie! Kocie zaczekaj! - nie posłuchał, tylko zaczął jeszcze szybciej biec. Rzuciłam swoje jojo i chwyciłam nim kota w pasie. Miałam nadzieję że to nie przeze mnie się tak zachowuje. Że ma inne problemy, które uda mi się załagodzić...

Adrien

Po skończonej akcji chciałem jak najszybciej odejść. Jednak Biedronka zaczęła krzyczeć żebym się zatrzymał. O mało tego nie zrobiłem. Ale udało się. Przyspieszyłem. Nagle coś złapało mnie w pasie. Było to jojo Biedronki.

-Kocie czekaj. - powiedziała. Miała taki uroczy głos... Nie! Co ty wygadujesz! Nie! Nie! Ona cię zraniła! Pamiętaj!

-Czego? - odezwałem się najbardziej oschłym tonem na jaki mnie było stać

-Kocie jeśli coś się dzieje możesz mi powiedzieć... Co jest...? Coś się stało?

-Nie no, co ty! Nic się nie stało, po prostu złamałaś mi serce, to przecież nic takiego! - Prychnąłem ironicznie. -Najpierw mnie całujesz, a potem co? Mówisz że to nic dla Ciebie nie znaczyło!

-Nie powiedziałam tak Kocie... Powiedziałam że kocham kogoś innego...

-To to samo! - czułem jak łzy napływają mi do oczu. Nie mogłem ich powstrzymać. - Tylko ujęte w inne słowa. Jak mogłaś..? Jak? Myślałem że coś dla ciebie znaczę. Że dla kogokolwiek coś znaczę. Ale najwyraźniej się pomyliłem. Nawet dla jednej  najbliższych mi osób nic a nic nie znaczę. Nic. Nic, kompletnie nic! Rozumiesz?! I wiesz co utrzymuje mnie przy życiu? Paryż. To że muszę go chronić. Nie mogę go zawieść. Od teraz będę pojawiał się tylko na akcjach. Nie na patrolach. Nie. Tylko na akcjach. I jak tylko pokonamy akumę, będę znikał. A jak kiedykolwiek pokonamy Władcę Ciem to... Widzisz Wieżę Eiffla? - pokazałem w jej kierunku. - Skoczę z niej. Skończę ze sobą i więcej mnie nie zobaczysz. - tym zakończyłem swoją wypowiedź. Widziałem że cierpiała. Po tym co mi zrobiła, nie obchodziło mnie to. Zwinęła jojo. Odszedłem. Wróciłem do domu i do swojej poprzedniej czynności. Do gapienia się w sufit.

Marinette

Po odejściu kota stałam tam jeszcze z minutę do czasu, aż moje kolczyki zaczęły pikać. I analizowałam. Analizowałam co tu się właśnie stało. Co właśnie mi powiedział Kot. Zraniłam go. Bardzo. Nie miał nikogo wcześniej. To ja go utrzymywałam przy życiu... I Paryż... Czyli gdyby nie został bohaterem to... To by się zbił? Zostawiłam Kota tylko dlatego bo uważałam że nie mogę się poddać. Bo byłam wredną głupią egoistką. Wróciłam do domu. Przemieniłam się.

-Tikki... - jęknęłam. - Co ja najlepszego narobiłam...

-Chciałam ci to powiedzieć, ale nie mi nie dałaś. Marinette musisz to jakoś odkręcić.

-Ale jak!? Kot nie chce mnie znać. On został przeze mnie... Zraniony. - Do oczu zaczęły mi napływać łzy. - Zraniłam go Tikki. I muszę to naprawić. Muszę!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Poprawione 👮

Elo jak tam nju rozdział? Mam nadzieję że ok ^^ Jak dotarłeś do tego momentu to polecam dodać to do jakiejś listy lektur (jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś/aś xD) A tak wgl to taka śmiszna (błąc celowy) historia mi są przytrafiła XD Może zrobię z niej One-shota...? XD Ok w skrócie:
"Dziewczyny na to nie lecą"
Na lekcji matematyki i angielskiego chłopcy mega mnie wkurzyli. Chodiła do 1 gimnazjum, a w tym samym budynku mamy liceum. Skończyam lekcje. Zeszłam do szatni. No oczywiście szatnia zamknięta. Czekaliśmy na panią i akurat kiedy my skończyliśmy.lekcje kilka innych klas starszych z gimby skończyło lekcje (liceum ma osobne szatnie). Mój kolega kopnął w zamknęła od szatni drzwi na co ja nje wytrzymałam i powiedziałam:
-Przestań się popisywać, bo dziewczyny na to nje lecą.
Powiedziałam to tak głośno że wszystkie klasy to usłyszały. Wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy pani otworzyła szatnię to jak ja do niej wchodziłamto ten kolega do którego tak powiedziałam już n niej wychodził xD Jak umierał buty jaś dziewczyna przyszła do (naszej klasy) szatni i się spytała, która to powiedziała i ja takie "ja" a ona mi pogratulowała, stwierdziła że jestem królową ciężej riposty i że mnie pozdrawia XD I wyszła xDDD I dalej mam z tego bekę xD
Koniec

Gwiazdka? Komentarz? Będę wdzięczna ^^

Dla Ciebie Wszystko  || Miraculum √Where stories live. Discover now