2. List od rodziców

986 42 19
                                    

Nasi absolwenci otrzymali specjalne dormitorium, które wygląda identycznie, jak normalne pokoje dla domów. Oczywiście dziewczęta i chłopcy otrzymali osobne sypialnie. Noc minęła szybko i przyjemnie. Niestety wieczorem chłopcy nie mogli zasnąć, bo musieli wysłuchiwać płaczu załamanej Astorii, którą bezskutecznie próbowały pocieszyć koleżanki.

- Jak ja tam zaraz pójdę, to dopiero będzie miała powód do płaczu! - krzyknął zdenerwowany Ron, który był zmęczony całym dniem.

- Jakby nie miała za kim płakać! - zawołał równie zirytowany Neville.

- No ale ile można ryczeć za jednym chłopakiem?! - dało się słyszeć Harry'ego.

- Dziewczyno, przecież on nie umarł! - roześmiał się George.

W końcu dziewczęta musiały usłyszeć krzyki kolegów i poszły spać. Rano Ron obudził wszystkich z wrzaskiem. Okazało się, że chłopakowi śnił się jego dom. Rodzice mówili mu, że muszą się na jakiś czas wyprowadzić, bo jest tu niebezpiecznie. Nie chcieli jednak powiedzieć dlaczego. Śniło mu się również, że profesor McGonagall ogłosiła przybycie jakiegoś szaleńca do Hogwartu, który ma dziwne zamiary. Należało wobec tego uważać na wszystko i na wszystkich, bo nigdy nie wiadomo, w którym z nich się on kryje. Jednak Ron rzadko wierzył w prawdziwość swoich snów, tym bardziej, jeśli były straszne. W końcu ośmioro czarodziejów udało się na śniadanie.

- Nigdy jedzenie mi tak nie smakowało! - zawołał George, gdy nagle pod jego nos przyleciała sowa. Zostawiła mu pewien list. To samo przydarzyło się Ronowi i Ginny.

- Co to jest? - spytała Hermiona.

- To list od naszych rodziców. - odrzekł Ron. - Czego mogą teraz chcieć?

- Może to przeczytasz? - odparł Neville.

- Dobra, uwaga, czytam.

Kochany Ronie,

list o tej samej treści otrzymało Twoje rodzeństwo. Wiemy, że niżej nic nie ma, ale będziesz wiedział, co zrobić. Przeczytajcie ten list u siebie w dormitorium, niech nie widzą tego wszyscy.

Twoi Rodzice

- O co chodzi? - spytała zdziwiona Hermiona.

- Nie mam pojęcia. - odrzekł przerażony Ron. - Geroge, Ginny, wiecie o co tu chodzi?

- A skąd ja mam to wiedzieć? - odparli chórem.

- Dziwnie to wygląda. - powiedział Harry. - Jak wrócimy do pokoju, to zobaczymy o co w tym chodzi.

Istotnie, zaraz po zakończeniu śniadania cała ósemka pobiegła do dormitorium i usiadła przy stole.

- Aperacjum! - zawołał Ron i to samo zrobili Ginny z George'em. Na liście pojawiła się brakująca treść. Dziewczyna zabrała się do głośnego czytania.

Pewnie zastanawiacie się, o co w tym wszystkim chodzi. Rzecz w tym, że w naszym domu od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy. Nocą słyszymy różne nieprzyjemne dźwięki, a za dnia wydaje nam się, jakby co chwilę ktoś pukał do drzwi. Dodatkowo z tej małej dziury w podłodze - wiesz, pod stołem w salonie, często wieje wiatr. Domyślamy się, że w piwnicy zawsze coś wieje, ale aż tak często? Gdybyście mieli trochę czasu, np. w czasie ferii, może podjechalibyście do nas? Oczywiście nie tylko dlatego - będzie nam niezmiernie miło, jeśli wraz z Harrym i Hermioną nas odwiedzicie. Gdy namyślicie się, to odpiszcie przez sowę.

Serdeczne całusy,

Wasi Rodzice

Przez chwilę trwała głucha cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy odzyskał głos Ron.

- Czyli ten sen był proroczy! - zawołał. - Tej nocy śniło mi się, jak w naszym domu dzieje się coś dziwnego. Myślałem, że to bzdura, bo moje sny rzadko bywają prawdziwe, ale to prawda!

- Tylko o co tu chodzi?! - spytał George.

- Nie wiem. - odparła Ginny. - Ale w czasie ferii będzie trzeba pojechać do domu. Czy chcecie wcześniej?

- Wcześniej nie będzie czasu, bo pierwszo- i drugoroczniaki już chciały od nas dodatkowych lekcji! - powiedział Neville. - Będzie trzeba pogadać o tym z profesor McGonagall.

- Teraz nie o tym! - rzekł Harry. - Jedziecie sami czy nas zabieracie?

- Sami napisali, że możemy przyjechać z tobą i Hermioną. - stwierdził Ron.

- A może też byście chcieli? - Ginny zwróciła się do Neville'a, Luny i Astorii. - Rodzice na pewno się zgodzą.

- Ja z wielką chęcią. - powiedział Neville nie zastanawiając się. - Nie chcę kolejnych ferii spędzać z babcią. Trochę mnie to nudzi.

- Ja również, ale muszę spytać rodziców. - rzekła Luna, która bardzo lubi zagadki różnych pomieszczeń.

- Przykro mi, ale raczej nie będę mogła. - stęknęła Astoria. - Pojechałabym, ale po tym wszystkim raczej bym się tam nie przydała. Muszę się komuś wyżalić.

- No dobra, to możesz już chyba odpisać. - stwierdziła Hermiona.

- Zrobię to, gdy Luna potwierdzi, że może jechać. - zadecydował Ron.

- Wiecie, że za pół godziny mamy prowadzić lekcję zaklęć z drugorocznymi? - zawołał Harry.

- Naprawdę? Kto konkretnie i z kim? - zdziwiła się Luna.

- Ja z Hermioną zaczynamy z Gryfonami i Krukonami. - odparł Harry. - Pomagamy Flitwickowi.

- Jak miło będzie zobaczyć młodszych następców! - ucieszyła się Hermiona.

* * *

- Accio książka! - Pamela White, jedna z Gryfonek rzuciła zaklęcie na wybraną książkę.

- Bardzo dobrze, Pamelo! - pochwaliła ją Hermiona. Przedmiot niemal od razu przyleciał do dziewczynki.

- Nie, Willy, źle to robisz. - delikatnie skarcił Harry chłopca. - Nie możesz się bać. Spróbuj jakby krzyknąć na wybrany obiekt. Jakbyś chciał mu rozkazać!

- Accio miska! - Willy Goole zrobił tak, jak mu radził Harry. Udało się!

- Dziękuję, panie Potter, jest pan wielki! - podziękował chłopiec.

- Nie mów na mnie "panie Potter". Jestem Harry. - I wyciągnął rękę do ucznia. Dwudziestojednolatek istotnie za tym nie przepadał.

- Wy będziecie moimi następcami. - uśmiechnął się profesor Flitwick. - Ja sam jeden wśród ponad sześćdziesięciu uczniów nie daję sobie z nimi rady.

- Dla nas to sama przyjemność. - przyznała Hermiona. - Szczególnie, gdy uczniowie są tacy uzdolnieni.

Lekcja potoczyła się bardzo szybko. Po zajęciach Harry, Ron i Hermiona udali się na obiad. Uśmiali się co niemiara. W międzyczasie Ron odpowiedział na list od państwa Weasley'ów. Napisał, że przyjadą jeszcze przed feriami i będą im towarzyszyć Harry, Hermiona i Neville. Luna niestety nie mogła się zjawić, bo jej rodzice już się umówili na wizytę u dziadków. Nikt nie wiedział, że będąc podczas lekcji zaklęć zza okna ktoś ich obserwował.



Stara Tajemnica Nory ✔Where stories live. Discover now