Rozdział 1

362 44 3
                                    

 Wykorzystuję moment, w którym na siebie patrzymy i lustruję chłopaka wzrokiem. Jest blondynem jak ja ale jest dość wysoki. Pomimo niskiej temperatury nie ma ani szalika ani czapki i siedzi tylko w rozpiętej kurtce. Marszczę czoło i spoglądam na jego dłonie w kieszeniach. Nikła to ochrona przed zimnem.  

Kręcę głową zastanawiając się dlaczego on mi się tak przygląda i wstaję. To nie tak, że ja przyglądałem mu się tak samo. Wcale. Blondyn wstaje zaraz po mnie. Mierzę go wzrokiem i odchodzę, idę w stronę mieszkania. Chłopak idzie za mną nawet gdy przyśpieszam krok. Jest nieustępliwy, a ja zaczynam się bać. Przełykam głośno ślinę i skręcam w jedną z bocznych alejek mając nadzieję, że nie będzie ślepa i jakoś go zgubię.

Śmieję się pod nosem. Oczywiście, że uliczka jest ślepa. Brawo Isak, karcę się w myślach i powoli odwracam się na pięcie. Oświetla nas tylko słabe światło latarni miejskiej. Stoimy kilka metrów od siebie, a ja czuję jakieś dziwne napięcie. 

-Czego ode mnie chcesz? -pytam szorstko i patrzę na niego, staram się nie pokazywać żadnych emocji.

On uśmiecha się, a ja już zupełnie nie wiem o co mu chodzi. Podchodzi krok bliżej. 

-Nic ci nie zrobię, nie bój się -mówi spokojnym tonem i przygląda się mojej reakcji. Nie odpowiadam mu, co miałbym odpowiedzieć?

-Myślę, że mamy podobny problem. Mogę się domyślać dlaczego tu jesteś przecież powodów może być tysiące ale czuję, że to nas łączy. 

Patrzę na niego i biorę głęboki oddech. Kim on jest, żeby mówić takie rzeczy? Przecież się nie znamy.

-Chcę ci tylko pomóc. Siedzenie tutaj samemu nic ci nie pomoże. Jeśli nie uznasz mnie za psychopatę to z chęcią pomogę ci uporać się z twoim problemem. Mogę ci potowarzyszyć w nocnej eksploracji Oslo -blondyn śmieje się pod nosem, a ja patrzę na niego zmieszany. 

Robi kolejny krok w przód, a ja odruchowo cofam się kilka. 

-Jeśli jednak się zdecydujesz, będę czekał na ciebie. Znajdziesz mnie bez problemu. -wzrusza ramionami. Kompletnie zgłupiałem. Chcę już wracać do mieszkania i udawać, że nigdzie nie wyszedłem. Chłopak odwraca się i odchodzi powoli. 

-A przy okazji jestem Even -rzuca na odchodne i zaraz znika za rogiem. Stoję w alejce jeszcze chwilę, muszę to przetworzyć. Kręcę głową i z jeszcze większym mętlikiem wracam do domu. 

Jeśli chciał mi jakoś pomóc to zupełnie mu się nie udało, bo resztę nocy spędzam na myśleniu o tym dziwnym zdarzeniu. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka, obiecuję, że dalej będzie się więcej działo. 

Możecie zostawić coś po sobie, byłoby mi bardzo miło 🙊

Sleepless in OsloKde žijí příběhy. Začni objevovat