7

2.1K 113 19
                                    


      Valeria naprawdę nie miała pojęcia, że ta sprawa przybierze taki obrót. Zwłaszcza, że Esme zgodziła się na ich wariacki plan. Ba! Mało tego! Sama zaproponowała im podobną rzecz! I dlatego Valeria siedziała teraz jak na szpilkach w salonie, czekając aż jej przyjaciółki zejdą na dół. Jacka oczywiście cała ta sytuacja nawet nie poruszyła. Narzekał tylko na Sonię, która zabrała go na zakupy w roli tragarza. Z kolei Han... Han popijał herbatę i wpatrywał się w okno. I miał całkiem spokojny wyraz twarzy. To upewniło Valerię w tym, że powinna się uspokoić i wziąć w garść.

-Pani i panowie!-rozległ się głos Sonii od strony schodów. Valeria podniosła wzrok na przyjaciółkę. Panna Forbes była ubrana tak jak zwykle, czyli w kolorową suknię w zdecydowanym odcieniu fioletu, oraz kapelusz z piórami.-Oto panna Esme Milano! Panna Esme przyjechała z Włoch-gdy Sonia mówiła, Esmeralda zeszła po schodach. Valerii na moment odebrało mowę. Esme miała na sobie blado różową suknię z mnóstwem koronek i falbanek. Włosy miała pokręcone i ułożone w misternego koka, a we włosach miała wpiętą spinkę z różowym diamentem.

-Pięknie...-szepnęła Valeria.

-Dziękuję, dziękuję-Sonia skłoniła się teatralnie.-A teraz wybaczcie, ale ja muszę już jechać!-i wybiegła z domu.

-Esme... Wyglądasz prześlicznie!-wykrzyknął Jack ze zwyczajną dla siebie swobodą. Podszedł do Esmeraldy i wyciągnął w jej kierunku dłoń.Ta ujęła ją z niewzruszonym wyrazem twarzy.

-Dziękuję, panu-odezwała się grzecznie.

-Cóż... wybacz, że cię w to wciągamy-powiedział Han. Jednak wcale nie był skruszony. Ani Jack, ani Sonia. Uważali, że to dobra zabawa. I zapewne Valeria by ich poparła, gdyby nie chodziło o Esme.

-Nie musisz przepraszać-Esme powstrzymała go lekkim gestem.-Odebrałam odpowiednie wykształcenie, więc nie musicie się martwić, że zrobię coś niestosownego-wyjaśniła.

-Nie jesteś cyganką-oznajmiła Valeria, nie wiedząc skąd u niej wzięła się taka myśl. Ale była pewna, że ma rację.

-Owszem, Val. Nie jestem-potaknęła.-Wychowałam się na... angielskim dworze.

-Nie wiem co na to odpowiedzieć, więc może będę milczał...-mruknął zbity z tropu Jack. Ale wkrótce odzyskał dawny humor i zaczął flirtować z Esme, jednak ta zbywała jego amory grzecznymi, acz chłodnymi uśmiechami.

-Mój brat jest niepoprawny-skomentowała jego zachowanie Valeria, na co Han zaśmiał się cicho, gdy siedzieli w loży,a Jack nadal próbował poderwać Esmeraldę. Wszyscy się na nich gapili.Valeria dobrze wiedziała co teraz myślą. Że Esme to kolejna kochanka Jacka. Albo, że jest ich krewną. Ewentualnie jakąś zagraniczną hrabiną.

-Znasz Jacka-powiedział Han. Ich rozmowa dotycząca Jacka przebiegała przez następne piętnaście minut na podobnym schematem.

-Val-odezwała się Esme.-Co myślisz o tym by zaszokować tych ludzi?-zapytała. Valeria musiała zrobić jakąś szczególną minę, bo Esme zachichotała.

-Czy to był pomysł Jacka?-zmarszczyła brwi. Esme potaknęła.

-Valerio, no nie bądź taka!-powiedział Jack, pochylając się.-Przecież to będzie tylko niewinny pocałunek!-dziewczyna nie wytrzymała. Wzięła wachlarz i walnęła brata w głowę. Dzięki Bogu nikt tego nie zauważył.Ani nie usłyszał jak Jack krzyczy. Akurat wtedy na scenie pojawiła się śpiewaczka. Któraś z koleżanek Sonii. Jack siedział z nietęgą minę, naburmuszony do końca występu i nie zaproponował już niczego głupiego.Głupiego zdaniem Valerii i Hana. Za to Jack uważał swoje pomysły za zabawne. Podobnie było z Esmeraldą.

Czarownica i Bestia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz