_8_

2K 115 1
                                    

[Normalna perspektywa]
Przez kilka tygodni przychodził do ciebie Draco. Opowiadał ci o waszym życiu. Wzlotach i upadkach. O szkole i o nauce. O waszych przyjaciołach. O wszystkim. Pomimo, że go nie pamiętałaś, czułaś, że jest on ci bliski. Tego dnia leżałaś i przypomniałaś sobie, co opowiadał ci blondyn. Zasnęłaś. Śniło ci się to wszystko, o czym miałaś okazję słuchać przez ostatnie tygodnie.
Po przebudzeniu się, doznałaś szoku. Pamiętałaś już wszystko. Chciałaś pobiec do Draco, by mu o wszystkim powiedzieć.
Kiedy biegłaś korytarzem, zobaczyłaś coś, od czego w zabrakło ci powietrza. Draco i Victoria właśnie się całowali. Na środku korytarza, przy całej szkole. Podbiegłaś do nich i szybko rozdzieliłaś.
-Ty dupku! Mówiłeś, że się zmieniłeś, a ja ci uwierzyłam... - w oczach miałaś łzy, a głos ci się łamał - zaufałam ci a ty mnie zdradziłeś. I to z nią! Jak mogłeś?
Wybuchłaś płaczem. Uciekłaś gdzieś, gdzie mogłaś pomyśleć. Na błonia.
Płakałaś dość długo. Nie wiedziałaś jak on mógł cię tak zranić. Byłaś wściekła na siebie. A jeszcze bardziej na niego.
Siedziałaś pod drzewem i myślałaś o tym wszystkim, kiedy usłyszałaś kroki. Odwróciwszy się zobaczyłaś przed sobą znaną sylwetkę.
-Czego tu chcesz, Victoria? - powiedziałaś z wyczuwalnym bólem, ale i gniewem.
-Twój Dracuś nieźle całuje - uśmiechnęła się złośliwie.
-On nie jest mój - warknęłaś - zmusiłaś go, prawda?
Nie wierzyłaś, że Draco robił to pod przymusem. Ale w głębi duszy miałaś taką nadzieję.
-Brawo! - zaśmiała się.
-Jak?
-Imperio wystarczy. Teraz ja odbiję ci faceta.
-O co ci chodzi? Nie rozumiesz, że on cię po prostu nie kochał? Nie miałam z tym nic wspólnego!
-Kłamiesz!
Wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie, ale zdążyłaś je odbić. Zaczęła się walka. Vicki używała zaklęć niewybaczalnych. Bałaś się jak cholera, ale nie dałaś tego po sobie poznać.
-Sectumsempra! - krzyknęłaś
Dziewczyna upadła i zaczęła krwawić.
-Daj mi święty spokój, rozumiesz? - krzyknęłaś i uciekłaś
Biegłaś ile sił w nogach. Dotarłaś do wieży astronomicznej. Postanowiłaś tam zostać. Myślałaś o tym, co powiedziała ci Victoria. A co jeśli ona naprawdę użyła na Draco Imperiusa? Nie wiedziałaś co o tym wszystkim myśleć. Usłyszałaś kroki i przyśpieszony oddech. Odwróciłaś się. Stał tam zdyszany Draco.
-Wszędzie cię szukałem. Możemy porozmawiać? Ja chcę ci to wszystko wyjaśnić.
-Niech ci będzie.
-No więc szedłem właśnie do ciebie, kiedy zatrzymała mnie Victoria. Zapytałem się jej jak może się tak po prostu do mnie odzywać, po tym wszystkim co ci zrobiła. Usłyszałem kroki. Zobaczyłem, że to ty. Chciałem do ciebie podejść, ale ona mnie zatrzymała. Wyciągnęła rożdżkę. Dalej nic nie pamiętałem, ale dowiedziałem się od osób, które wtedy tam były, że się całowaliśmy. Nie mogłem w to uwierzyć. Wszędzie cię szukałem. Chciałem ci to wyjaśnić. Proszę, wybacz mi... - uklęknął na jedno kolano i złapał Cię za ręce.
-Wybaczam. Rzuciła na ciebie Imperio.
-Skąd...
-Rozmawiałam z nią. Przyznała się - przerwałaś mu.
-Co? Kiedy z nią rozmawiałaś?
-To nieistotne. Wiesz, ja...chyba już pójdę.
-Zaczekaj.
Złapał cię za rękę i przyciągnął do siebie. Pocałował cię tak, jak jeszcze nigdy tego nie robił.
-Kocham cię...

×××
Spałaś właśnie w swoim dormitorium, kiedy usłyszałaś pukanie w okno. To była twoja sowa. Trzymała list. Pomimo później pory postanowiłaś go przeczytać.

Zemszczę się. Uważaj, jestem bliżej niż myślisz.
~V
Szczerze mówiąc, nie przejmowałaś się tym listem. Nie bałaś się jej. Odwróciłaś się, by wrócić do łóżka, jednak to, co, a raczej kogo zobaczyłaś...
-Mówiłam, jestem bliżej niż myślisz - uśmiechnęła się złośliwie.
-Czego chcesz?
-Wyjaśniłam ci wszystko w liście - nie przestawała się uśmiechać czym doprowadzała cię do szału.
-No i co takiego mi zrobisz? - zapytałaś.
-Zabiję cię! - krzyknęła.
-Myślisz, że jesteś zabawna?
-Jakim cudem ty się nie boisz? - spytała wściekła.
-Mam się bać ciebie? O, proszę cię.
Wyciągnęła nóż. Twoja różdżka była za daleko, nie dosięgnęłabyś jej.
-Nadal się nie boisz? - pytała zadowolona.
Nic nie odpowiedziałaś. Patrzyłaś niewzruszona prosto w jej oczy. Ona robiła to samo, tyle, że w tym momencie wyglądała jak kiedyś. Patrzyła na ciebie tak jak wtedy, gdy jeszcze się przyjaźniłyście. Rzuciła nóż na podłogę.
-Przepraszam... - powiedziała załamana.
Nie wierzyłaś swoim uszom. Czy ona sobie żartuje? Najpierw próbuje cię zabić a teraz cię przeprasza? Ewidentnie coś planowała.
-Przepraszasz? Ty siebie słyszysz?
Dziewczyna wstała i powoli do ciebie podeszła.
-Tak. Przepraszam, że nie zabiłam cię wcześniej! - krzyknęła.
Podeszła do ciebie jeszcze bliżej z wcześniej podniesionym przez nią nożem.
-Nie zrobisz tego - powiedziałaś.
-Ch...chcesz się przekonać? - zapytała zbita z tropu twoim stwierdzeniem.
-Z tobą naprawdę jest coś nie tak.
Rozwścieczona dziewczyna podeszła do ciebie i miała ugodzić cię nożem, kiedy drzwi twojego pokoju się otworzyły. Obie spojrzałyście w tamtą stronę. Stał tam Draco. Na całe szczęście.
-Och, patrz, twój książe przyszedł Cię uratować - zaśmiała się z pogardą.
-Zostaw ją! - krzyknął blondyn.
Ty stałaś z nożem przyłożonym przez Vicki do szyi i patrzyłaś na chłopaka przestraszonym wzrokiem.
-Bo co mi zrobisz?
-Nie chcesz tego wiedzieć - uśmiechnął się wrednie, nie dając po sobie poznać jak bardzo się teraz o ciebie boi.
Dziewczyna odsunęła się od ciebie i szła w stronę Malfoya unosząc nóż tak, jakby chciała go nim zabić.
-Expelliarmus! - krzyknęłaś, a Victoria poleciała na drugi koniec pokoju.
Nagle pojawił się ktoś ubrany w czarną pelerynę. Nie mieliście pojęcia, kto to był. Podszedł do blondynki mijając was przy tym. Wybiegliście razem z Draco na korytarz słysząc głos tajemniczej postaci dochodzący z dormitorium.
-Avada Kedavra!
Serce podeszło ci do gardła. Deportowaliście się razem do gabinetu Dumbledora. Opowiedzieliście mu wszystko, co tam się działo. On wytłumaczył wam, że ta zamaskowana postać to Śmierciożerca, który miał za zadanie cię bronić.
-Panie dyrektorze, ale czemu Śmierciożerca? Czy nie mógł to być auror albo członek Zakonu Feniksa?
-Nie będę wnikać skąd wiesz o Zakonie, ale powiem ci, dlaczego nie mógł to być żaden z nich. Twoi rodzice byli Śmierciożercami. Tamta postać to był Yaxley - dawny przyjaciel twojej rodziny. Twoi rodzice wiedzieli, że Voldemort prędzej czy później ich zabije, więc postanowili zapewnić ci ochronę jeszcze przed swoją śmiercią...

Hi, DracoWhere stories live. Discover now