1.13

1.7K 114 8
                                    

Chodziłam zdenerwowana jak po trzynastu kawach. Conajmniej. Isak jęczał z bólu, bo Noora próbowała odkazić mu rany. Nie wyglądał najlepiej. Miał rozciętą wargę i rozwalony łuk brwiowy, plus kilka siniaków. Nie wiadomo co zresztą ciała, ale po względnych oględzinach wszystko wydawało się być w porządku. Ale co ja tam wiem ?! Nie jestem pieprzonym lekarzem !
- Może powinnyśmy zabrać go do specjalisty ?- zapytałam Noorę, która posłała mi smutne spojrzenie.
- Nie wiem.
- Nic mi nie jest. - odezwał się Isak z nad kanapy.
- Zamknij się !- krzynęłyśmy wraz z dziewczyną. - Jak mogłeś to zrobić ?
Westchnął. Zaczyna mnie irytować, że dla niego to nic takiego. Mógł zginąć, a do tego inni nastawiają za niego karku. Chris.. o Boże..a co jeśli...Nie. Muszę się otrząsnąć.
- Zaczęli obrażać Evana, wyzywać go. Po prostu nie wytrzymałem i musiałem coś zrobić.
- I zrobiłeś ! Oberwałeś po twarzy !- przerwałam - może następnym razem uda Ci się przetrwać bez dużych obrażeń.
Usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Jak najszybciej mogłam, podbiegłam do nich. Otworzyłam je z rozmachem. Stał w nich Chris z Williamem, który swoją drogą był nieźle pokiereszowany. Na ich widok automatycznie zbladłam.
- Możemy wejść ? Czy będziemy tak stali w niezręcznej ciszy ?- warknął chłopak.
- Jasne i daruj sobie sarkazm. To nie czas, ani pora. Mamy do pogadania, ale najpierw ktoś musi Ci to opatrzyć.
- Tak jest, szefowo.
Przewróciłam oczami. Nawet w takiej chwili nie potrafił zachować powagi, albo próbował oderwać moje myśli od tej sytuacji. Byłoby to całkiem miłe z jego strony.
Nie musiałam martwić się o Williama, gdy tylko weszliśmy do salonu, Noora rzuciła się na niego i pociągnęła do łazienki. Dobrze, że już się pogodzili. Lubiłam, gdy była szczęśliwa.
- Siadaj - powiedziałam szorstko.
Wzięłam gazę z przenośnej apteczki, którą znalazłam w samochodzie Schistada. Wątpię, by miał pretensję. Na początku się nie odzywał tylko patrzył na moje chaotyczne i pełne zdenerwowania gesty. Jeszcze nigdy nie zdażyła mi się podobna sytuacja. I w najbliżyszym czasie owej nie planuję.
- Jesteś na mnie zła. - stwierdził, przyłożyłam mu gazę nasiąkniętą wodą utlenioną. Syknął. Nie mam zamiaru być łagodna.
- Bystry jesteś. Pogratulować. - powiedziałam z sarkazmem.
- Tylko nie wiem czemu - oznajmił, co spowodowało u mnie parsknięcie niedowierzenia.
- Tak bystry umysł, jak twój już dawno powinnien się domyślić.
Spojrzał na mnie, odzwajemiłam spojrzenie.
- Uratowałem Twojego przyjaciela.-
Usłyszałam pomrukiwanie Isaka z kanapy. Nie można liczyć na odrobinę prywatności.
- Tak. Ale nie musiałeś się z nimi bić. Wiesz jak to mogło się skończyć.
- Tak, ale to oni zaczęli.
Zaczęłam się śmiać.
- " Oni zaczęli " Czy my jesteśmy w przedszkolu ? Bo mi się wydaję, że nie. Jesteśmy dorośli. A dorośli rozmawiają, a nie idą na pięści jak pieprzone jednokomórkowce !
- Zrozumiałem. - wyszeptał- Ulżyło Ci ?
- Nie.- warknęłam - ulży mi, jak obiecasz, że nie weźmiesz już w czymś takim udziału.- powiedziałam poważnym tonem i spojrzałam mu oczy, on odwrócił wzrok.
- Wiesz, że nie mogę Ci tego obiecać.
- To najwyraźniej nie mamy o czym rozmawiać - wyszeptałam i już od niego odeszłam ,ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Ale mogę spróbować,jeśli tylko mi pozwolisz- wyszeptał.
- Jeśli
Nachylał się, by mnie pocałowć, ale przerwał nam jęk Isaka.
- Chyba przestanę lubić hetero. - powiedział. Chris się roześmiał, a ja zarumieniłam się. Zapomniałam, że tam leży.
Kochałam moich przyjaciół, ale teraz ich nienawidziłam. Ciągle ktoś nam przeszkadza !
Odeszłam od chłopaka i udałam się do łazienki po plastry, ale nie weszłam tam, bo zobaczyłam, że Noora i William się w niej obściskują. Ja przynajmniej mam takt i im nie przerwę, chociaż to moja łazienka. Trzeba będzie ją odkazić. Jeśli wszystko poszłoby po mojej myśli to bylibyśmy to ja i Chris. Ale wszystko lubi robić mi na złość. I dzięki temu, mam rozżalonego geja na kanapie i napalonego, poobijanego hetero w kuchni, nie zapominając o parze, która ukrywa się w mojej łazience. Tak, to była dobra impreza.
Gdy wróciłam do salonu. Isak już chrapał. Zawsze podziwiałam go za dar szybkiego zasypiania. Ja zawsze musiała leżeć godzinę i myśleć nad wszystkimi głupimi rzeczami, ,które udało mi się zrobić przez cały dzień. A   Było ich całkiem sporo. Chris wpatrywał się w telewizor. Leciał jakiś głupi teleturniej.
- Chcesz coś do picia ?- spytałam
- Masz piwo ? - parsknęłam
- Chyba oszalałeś, że dam Ci piwo po tym wszystkim. Tylko woda.
- Alkohol działa przeciwbólowo.
- Jak chcesz to dam Ci leki przeciwbólowe, ale zero alkoholu.
Prychnął. Usiadłam obok niego podając mu szklankę.
- Czy Evan wie, co się stało ?- spytał wskazując na śpiącego chłopaka. Zaprzeczyłam.
- Nie. Zabronił. Powiedział, że sam mu powie. Na szczęście Evan wyjęchał na dwa dni, więc ma trochę czasu.
Nastała cisza, która przerwała nasza para.
- My idziemy spać. Pójdziemy to sypialni Twojej mamy, ok ?- spytała Noora. W sumie wisiało mi to gdzie spali, byle z daleka od mojego łóżka.
- My też idziemy już spać. - powiedziałam do Chrisa.
- Pozwalasz mi u siebie spać ? Przecież to już druga noc. Panno Mohn, co się dzieję ?
Przewróciłam oczami.
- Nie przyzyczajaj się. Uważaj, bo zmienię zdanie.
Szybko uwinęliśmy się w przeranie. Ja spałam w zadużej koszulce, którą znalazła w szafie, a on spał w bokserkach.
Gdy już powoli zasypiałam zadał mi pytanie.
- Wierzysz w miłość ? - spytał. Byłam zaspana i zmęczona, a on zadaje mi tak trudne pytania.
- Zdajesz sobie sprawę z tego która jest godzina ? Nie uderzyli Cię przpadkiem w głowę za mocno ?-
- Możliwe. Pytam na poważnie.
Westchnęłam i odwróciłam się w jego stronę tak, że teraz byliśmy do siebie odwróceni twarzami.
- Nie wiem. Na pewno istniej emocjonalne przywiązanie. A ty ?-
- Nie. Myślę, że jest przereklamowana.
- Czemu ?- spytałam zdezorientowana.
- Nie mam pojęcia. Czase widywałem ludzi zakochanych , ale myślałem , że po prostu udają i że nie jest możliwe, by czuć coś tak mocnego do innej osoby.
- Mówisz to tak, jakbyś zmienił zdanie.
- Po powoli się zmienia. Zaczynam dostrzegać wiele rzeczy. - szeptał. Mówił to tak poważnym tonem, że łamało mi się serce.
- Jak to ?
- Poznałem kogoś wyjątkowego. Kogoś kto odmienił moje życie. - głos miał tak spokojny, tak odległy. Brzmiał jakby głeboko nad czymś rozmyślał.
- Kto to taki?- wstrzymałam oddech. Spojrzał na mnie i mimo panującego mroku widziałam jego iskrzące się oczy.
- Myślę,że wiesz, ale poinformuję Cię gdy uporam się z przeszkodami na mojej drodze. Mogę Ci gwarantować, że Dowiesz się pierwsza.
- Nie mogę się doczekać.

love me down.Where stories live. Discover now