Co... co się właśnie stało?

33 6 8
                                    

Dojechałam do wielkiego apartamentowca. Budynek był pomalowany na szaro.

~|~


Otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się po wielkiej przestrzeni, którą był salon.

- Ale tu pusto... - powiedziałam sama do siebie.

Weszłam do sypialni. Była bogato urządzona. Złota tapeta, na drugiej ścianie także tapeta, z taką różnicą, że na niej był wizerunek jakiegoś wielkiego miasta nocą.

Położyłam torbę na łóżku. Poszłam do łazienki aby przejrzeć się w lustrze.

Wyglądam jak potwór. Blah.

Wiem! Pójdę coś zjeść, ogarnę się i pójdę na miasto. Hej, w końcu to LA!

~|~

Poszłam do najbardziej eksluzywnego klubu. Bawiłam się świetnie, ale nie piłam. Poznałam nawet miłego chłopaka, o imieniu Travis, oraz dziewczynę, która miła na imię Kate. Przy barze zaczepiła mnie trochę młodsza ode mnie dziewczyna, Mariana, która później okazała się młodszą siostrą przyrodnią Kate. Wymieniliśmy się numerami, mam nadzieję że to będą moi nowi przyjaciele.

~|~

Wstałam rano, a towarzyszył mi okropny ból głowy. Nie wiem dlaczego, wczoraj nie tknęłam alkoholu.

Zrobiłam sobie płatki na śniadanie, wczoraj jeszcze przed wyjściem do klubu byłam w sklepie.

Usiadłam na kanapie i włączyłam wiadomości.

[...] Wczoraj zdarzył się niesamowity przypadek. Po wypadku samochodowym, na autostradzie, gdy wyciągano człowieka z przewróconej ciężarówki, on zachowywał się niczym jakieś dzikie stworzenie, gryzł strażaków, w kilku przypadkach udało mu się to. Po zbadaniu "tego" u lekarza, okazało się, że organizm tego czegoś rozkłada się, lecz były kierowca ciężarówki porusza się. Oczy "stwora" także nie są normalne. Brakuje w nich tęczówek oraz źrenic. Nie wiadomo czym jest ów stwór. Rząd zakazał ujawniania więcej informacji.

Po tej informacji się zaksztusiłam. Opis pasuje do zombie. Ale jak? Przecież to tylko wymysł bajek i gier... A może jednak nie...? Moje serce przyspieszyło... Ale to przecież nie możliwe!!!

Uspokój się.
Masz pistolet.
Samochód.
Zapas bęzyny.
Jedzenie... Jedzenie?!
Trzeba iść do sklepu.

Czym ja się przejmuję! To tylko wymysł właściecielów telewizji, po to żeby ludzie wreszcie zaczęli oglądać wiadomości. Tak, tak na pewno!!!

A jednak poszłam do tego sklepu, coś popchnęło mnie do kupna dużej ilości konserw i innego puszkowanego jedzenia. Wody także...

2 miesiące później

*Travis*

- Blah... Blah... Blah... Nie gadaj głupot Ayano. Trzymają ich w izolatkach. Straczy im miejsc. Nie będę kupował pistoletu! Po co niby?! Nic nam się nie stanie!!! - Szybko się rozłączyłem. Ayano, Ayano, Ayano... Ech... Ta dziewczyna mnie rozbraja. Żadne zombie się do nas nie dostanie. Przemienionych do tej pory trzymają w izolatkach, w szpitalach. Jedyna osoba z naszej paczki, która się ze mną zgadza, to Mariana. Javi (dop. Autorki - hiszpańskie imię. Czyta się Hawi) i Kate stoją po stronie Ayano. Uważają, że trzeba się przygotować, bo

"Nigdy nie wiadomo, kiedy wreszcie się wydostaną z tych szpitali. Nasz los jest przesądzony. Trzeba przeżyć jak najwięcej się da. Ja mam już pistolet i resztę potrzebnych rzeczy. Jestem gotowa wyruszyć w każdej chwili. Uważaj, Travis."

Ta. Bo, Christina aka "Ayano" zawsze ma rację. Może i większość osób zakupiła bunkry w lasach, oczywiście tych bogatszych osób, ale... To nie jest prawda. Nic a nic się nam nie stanie.

Postanowiłem włączyć telewizor, żeby obejrzeć jakiś film, gdyż doskwierała mi nuda. Zacząłem oglądać jakąś słabą komedię.

*Ayano*

- Lekarstwa mam!!! Jedzenie mam! - krzyczałam sama do siebie, podczas gorączkowego latania. Ja... Ja chyba mam jakąś paranoję. Jestem strasznie przewrażliwiona. Od miesiąca nie wyszłam na miasto, na sklepy czy do jakiegoś klubu.

Ale czuję... Czuję, że nie powinnam.

Czuję, że coś się święci.

2 tygodnie później

Jest ich coraz więcej. Za dużo... Ja się martwię.

- Halo?
- Tak?
- To ty, Kate?
- Tak. Jak się czujesz?
- Dobrze... Ale martwię się, że wreszcie się uwolnią.
- P-przestań... J-j-jesteśmy go-gotowi.
- Trzeba zakupić bunkier, tak jak większość ludzi... Ale one są drogie... Trzeba poszukać dobrej lokacji na naszą bazę.
- Tak, zgadzam się. Uważam, że jak Travis wreszcie oprzytomnieje, to będzie chętny do złożenia się na nasz przyszły... Hm... Ekhm... dom...
- Jasne. - mam przynajmniej taką nadzieję, że w ogóle oprzytomnieje - Cześć...
- Pa... Będziemy w kontakcie?
- Jasne.

Sytuacja wygląda źle. Szpitale - dupa. Większość medyków została przemieniona, służby specjalne oraz policja, strażacy... Powoli ich brakuje. Dobrze, że Kate studiuje medycynę, ja potrafię posługiwać się bronią. Uczę Marianę, która, jako czternastolatka, niezbyt dobrze przyjmuję do wiadomości to, że nasz świat jest zagrożony.

Javi próbuje zachować spokój. Stara się być optymistą w naszej paczce.

Kate jest takiego samego zdania, co ja. Uważa, że trzeba się przygotować.

Mariana... Boję się o nią. Jest za młoda.

Travis? Pyszałek. Nie potrafi zrozumieć, że wkrótce wybuchnie wojna. Nie my kontra zombie. To będzie walka o przetrwanie. Przeżyją najtrwalsi.

W sumie to każdy z nas kogoś stracił. To nas połączyło. Byliśmy samotni.

Ja straciłam ojca.

Travis brata, siostrę i matkę, z winy ojca. On ich zabił. Travisowi udało się uciec. (l. 18)

Dziewczyny straciły brata, bliźniaka Kate. Zmarł na raka. Rodzice, oboje, popełnili samobójstwo. (l. 14 i 20)

Javi... Javi nic nam nie chce powiedzieć. Jest bardzo skryty. powiedział tylko że kogoś stracił. Kogoś ważnego. Tyle. (l. 23)

---------------------------------------------------------

Badum!

Wena trochę wróciła, ale z I Hate Life... No nie bardzo. Miłego czytania!

WolnaWhere stories live. Discover now