pozwól się docenić

1K 152 17
                                    


Dni mijają mi na intensywnym myśleniu. Trudno jest skupić się na czymś innym, niż na obmyślaniu planu, który pomógłby mi w odbudowaniu związku z Danielem i poprawieniu tym samym jego humoru. Sprawieniu, że poczułby się szczęśliwy w sytuacji takiej, jaka aktualnie jest. Dlatego chodzę i dokładnie przyglądam się mu. Analizuję jego zachowanie, sprawdzam ubrania, przeszukuję rzeczy. Wiem, że to nie w porządku wobec niego i nie powinienem, ale to było potrzebne mi bardziej, niż cokolwiek innego. W pewnym momencie posuwam się nawet do tego, aby "przypadkowo" odblokować jego telefon (którego hasłem była data moich urodzin, co było niezwykle urocze) i poczytać kilka wiadomości. Nie ma ich jednak zbyt wiele. Podejrzewam, że zachował całą tę sytuację dla siebie. 

Utrzymuje stały kontakt ze Stjernenem, który doradza mu i podtrzymuje na duchu, chociaż na niewiele się to zdaje. Mieszka daleko od nas, dlatego Tande nie ma jak go odwiedzać, a takie SMS'y w większości wcale nie pomagały. O czym blondyn cały czas informował swojego przyjaciela. Udało mi się znaleźć nawet jedno z ostrzy schowane głęboko w szafie. W miejscu, do którego ja nigdy bym nie zajrzał, gdyby nie fakt, że szukałem czegoś, co naprowadziłoby mnie w jakiś sposób na to, co mógłbym dalej zrobić i jak mu pomóc. Serce pęka mi, gdy po raz kolejny uświadamiam sobie, że to przecież moja wina. Nie dbałem o nasze uczucie, traktowałem go przedmiotowo, a on cały czas potrzebował mojej bliskości. Tęsknił za mną, bardzo często pisał o tym do swojej matki. 

- Cześć, kochanie - wchodzę do kuchni udając, że nic się nie stało. Trudno jest mi patrzeć na niego w normalny sposób i okłamywać go, że o niczym nie wiem. - Jak spałeś? 

Widzę zdziwienie, które bardzo szybko pojawia się na jego twarzy. Przez dłuższą chwilę wcale się nie odzywa, tylko tak stoi i wpatruje się we mnie, a później wzrusza ramionami, wracając do przyrządzania śniadania. 

- Dobrze - rzuca szybko, jakby spodziewając się nieprzychylnego komentarza z mojej strony w momencie, w którym tylko zacząłby marudzić, jak to nie mógł zasnąć i jest zmęczony. Do tej pory robiłem to zawsze, gdy rozwijał niepotrzebnie swoją wypowiedź o fakty, które mnie nie interesowały. Teraz jednak wszystko miało się zmienić. 

- Usiądź, ja dokończę to za ciebie - wykonuje moje polecenie, wcześniej mierząc mnie wzrokiem. To nie było podobne do mnie, a przynajmniej nie do mojej postawy, którą prezentowałem od kilku miesięcy. Kiedyś może i tak się zachowywałem, teraz prawienie komplementów czy mówienie miłych słów szło mi bardzo trudno mimo, że bardzo chciałem to robić. - Ślicznie dziś wyglądasz.

Mężczyzna mruknął coś tylko pod nosem, po czym wyjął telefon i zaczął pisać do kogoś. Rumienię się i czuję, jakbym próbował bardzo nieudolnie i żałośnie go podrywać. Pewnie teraz wyśmiewał mnie z Andreasem.
Układam talerze na stole i siadam naprzeciwko Daniela. Telefon zostawiłem w sypialni, aby skupić się w pełni na jego osobie, a nie na instagramie. Musiałem pokazać mu, że naprawdę mi zależy i chcę wysłuchać tego, co trzyma głęboko w sobie. Chciałem wiedzieć, co czuje. 

- Pyszny obiad wyszedł ci wczoraj, serio. Chciałbym kiedyś gotować tak, jak ty - czerwienieję jeszcze bardziej, wpatrując w swój posiłek. Cholera, chwalenie kogoś po tak długim czasie ignorowania było czymś kompletnie nowym i wiedziałem, że będę musiał się do tego przyzwyczaić. Nie zamierzałem jednak odpuścić.

Wpatruje się we mnie. Nie mówi nic, tylko patrzy, a w jego oczach pojawiają się łzy. Nie wiem, co się dzieje i skąd taka reakcja z jego strony, dlatego czekam chwilę na jakąkolwiek odpowiedź, posyłając mu w międzyczasie delikatny uśmiech. 

- Dlaczego tak sobie ze mnie żartujesz? Nie możesz odpuścić? - po raz kolejny nie wierzę w to, co się stało. Chciałem dobrze, ale nie przewidziałem, że Tande może odebrać to właśnie w ten sposób. Chociaż to było chyba całkiem normalne, ponieważ nie traktowałem go wcześniej nawet dobrze. Podnosi się z krzesła i chce odejść, ale ja robię to samo. Jestem gotowy, aby ruszyć za nim. Nie poddam się. 

- To nie żarty. Jesteś naprawdę cudowny, Daniel. Idealny - przełykam głośno ślinę, a on kręci głową, idąc od sypialni. Zamyka drzwi na klucz i nie pozwala mi na wejście do środka, ale nie zamierzam na niego krzyczeć. Zgadzam się z jego decyzją.

I mam nadzieję, że nasza miłość nie umarła jeszcze całkowicie.

treasure - tande x forfangTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang