Cisza

763 29 6
                                    

Próbowałam sie skontaktować z Sandra..
Nie odbierała telefonów, nie odpowiadała na listy, nikt nie chciał mi powiedzieć, co sie tak naprawdę stało, że nagle zerwała kontakt. Pisałam do jej przyjaciółek-zero odzewu, każda moja prośba o jakiekolwiek informacje, zostawała zlewana po calosci. Tak wiem, solidarność przyjaciółek, ale wszystko ma swoje granice, wszystko.
Spróbowałam sie skontaktować z jej siostra, bo była moja ostatnia nadzieja, ale ona sama nie za wiele wiedziała, przynajmniej jako jedyna mnie nie zlała.. Powiedziała, ze wszystko u niej dobrze, nie ma żadnych poważnych problemów, nic sie nie stało, ale nie ma bladego pojęcia czemu tak postąpiła.. No cóż, mogłabym sie w tym momencie poddać, ale to by nie było w moim stylu.
Pisałam do Sandry, dzień po dniu, z prośba o kontakt, wyjaśnienie, chwile rozmowy- nic. Każda z tych wiadomości była odczytywana, ale na żadna nie dostawałam odpowiedzi. To przykre, szczególnie wtedy, kiedy nie wiesz tak naprawdę co masz sobie myślec.. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała telefonu, nikt nic o tym nagle nie wiedział..
Minął tydzień, dwa, cztery tygodnie i dalej nic- ani jednej pieprzonej wiadomości. Szczerze ? Zaczęłam sie poddawać, to było ponad moje psychiczne siły. Na dodatek, miałam na dniach występ na festiwalu artystyczym w mojej szkole.. dokładnie na tym samym festiwalu, na którym Sandra po raz pierwszy wpadła mi w oko.. Stwierdziłam, ze inaczej byc nie moze i zaśpiewam piosenkę, którą jej zawsze grałam i śpiewałam.. Wszystko wróciło jak strzał w pysk, od razu.
Po zakończonym występie, znajomi którzy przyszli mi kibicować, jak jeden mąż powiedzieli
-przyznaj sie, myślałaś o Sandrze śpiewając tą piosenkę, prawda ?
No zajebiscie sie cieszę, ze moi znajomi znają mnie jak własna kieszeń, ale nie musieli mi tego przypominać, to jak dłubanie w ranie, boli, krwawi i nie przynosi żadnych, ale to zadnych pozytywnych skutków, bo było wiadome, ze śpiewam to dla niej, mimo ze tego nie wiedziała.
Poprosiłam moich znajomych o to, aby nagrali mój występ, by moc pózniej to udostępnić.
Cos sie zmieniło 1 grudnia.. czyli po ponad miesiącu braku odzewu od Sandry i w dzień w którym zamieściłam filmik z występu w sieci.
Rano patrząc na ekran telefonu, nie byłam w stanie uwierzyć, ze to prawda..
-Uwielbiam, jak śpiewasz ta piosenkę, świetny występ..
Serio !? Wystarczyło wrzucić filmik do sieci zeby napisała do mnie Sandra ? Ale jak juz napisała, to chciałam sie dowiedzieć choć po części, dlaczego tak mnie zlała.. czym zawiniłam? Przecież nie zdradziłam, mimo ze była 2500 km ode mnie, nie naszła mnie taka myśl ani razu, obiecałam jej, ze bede czekac i tego sie trzymałam. Nie spojrzałam na nikogo z myślą "hmm.. a moze sie z nim/ nią pocałuje? W koncu jestem wolna".. nikt nie był w stanie zmienić mojego postanowienia.
Z drugiej strony, zastanawiałam sie czy w ogóle odpisać.. teoretycznie zostałam potraktowana przedmiotowo o ile tak to mozna nazwać, bo wiedziałam, ze to nie była jej decyzja "No bo mi sie znudziłas" tylko miało to drugie dno, cos było powodem tej decyzji, ale nie wiem sama czy chciałam znać ten powód, wolałam sie czuć jak szmata rzucona w kąt niż usłyszeć prawdę..
-powiedz mi.. czemu to zrobiłaś? Co i kto wpłynął na ta Twoja decyzje ? Czy naprawdę, az tak bardzo Ci przeszkadzam..? Tak w tym momencie znowu sie popłakałam.. to było juz dla mnie zdecydowanie za dużo, kiedy próbujesz sie z kimś skontaktować przez bity miesiąc, a ten ktoś Cie zlewa a nagle, po takiej ciszy sie odzywa.. chyba zabolało mnie to, bo starałam sie wszystko poukładać w głowie po czym- po jednej pieprzonej wiadomości wszystko znowu jebnęło jak domek z kart..
- Tak bedzie lepiej Agatka..
-Sandra dla kogo lepiej ?! Miałyśmy udowodnić wszystkim a przede wszystkim sobie ze da sie wytrzymać odległość, ze nic i nikt nas nie pokona, ze ważne jest tu i teraz..!
-nie mogę tak dłużej, przepraszam... potrzebuje zeby ktoś był przy mnie fizycznie, Ty nie możesz, a ja tego nie chce.. kiedyś mi wybaczysz..
Rozmowa dobiegła końca, znowu zaszyłam sie w sobie, ale na tyle mocno i głęboko, ze czułam jak wszystko za chwile wybuchnie.. to była po raz kolejny depresja.. wróciła po 11 latach.
Wiedziałam, ze najbliższy czas bedzie dla mnie cięższy niż myślałam.. trafiłam na terapie, ponieważ stawałam sie agresywna i niebezpieczna dla ludzi, dostawali ode mnie w twarz z byle powodu, krzyk był nieodłączna częścią mnie wtedy, a przygnębienie było niemożliwie głębokie.. to było po prostu za dużo jak na mnie jedna...

Odległość.Où les histoires vivent. Découvrez maintenant