🙂 Rozdział 🙂

125 10 0
                                    

<< Rano >>

Obudziło mnie pukanie do drzwi.

-

Kto tam? - Zapytałam.

- To ja Asha. - Usłyszałam znajomy mi głos.

- Przyjdź później! - Krzyknęłam.

- Ale to ważne. Mamy kolejną  wiadomość od Felipe. Mówi że mamy odwiedzić tego drugiego typa.

- Jedziesz? - Zapytała.

- Tak! Już! - Odpowiedziałam.

Chciałam cicho zejść z łóżka, żeby Asha myślała że jestem już gotowa i nie spałam, przełożyłam nogę przez szafkę na której stał szklany wazon i CHUJ!
Zaczęłam się śmiać a Asha zapytała spod drzwi:

- Żyjesz?

- Tak, już wychodzę....

<< 2 godziny później >>

Jesteśmy pod jakimś domem wchodzimy....
W domu panuje kompletny chaos. Wszedzie jakieś papiery, tak jak u Felipe.

- Halo?! Jest tu kto? - Zapytałam.

- Tak, tak już idę! - Usłyszeliśmy krzyk z drugiego pokoju.
- W czym mogę służyć? - Zapytał ten KTOŚ.

- Tak właściwie.... - Zaczęła Asha.

- Przyszliśmy po drugi kawałek mapy. - Dopowiedziałam.

- Przysłał nas Felipe. - Dodał Jason.

- Kto?! Ten śmierdzący szczur?! - Zapytał KTOŚ.
- Jak tak to wynocha!

- Moment! - Krzyknął Adrel. - Jesteśmy już bardzo blisko znalezienia części Edenu w czym Animusa.

- Jakiego Animusa?! - Zapytał KTOŚ.

- A niczego.... - Mówił dalej Adrel.

- Praktycznie to już mamy jedną część Edenu.  -  Usłyszałam znajomy głos za mną.

To był Arno i trzymał to coś co znalazłam.
To serio była ta część tego całego Edenu?!
A ja mu to dałam?! - ALE TO BYŁO IDIOTYCZNE Z MOJEJ STRONY.
No ale trudn.... Wracając do tematu....

- A to trzeba było tak od razu.... - Powiedział KTOŚ.
- Tak apropo to mam na imię Leo i jestem kuzynem Felipa.

Wszyscy się sobie po przedstawiliśmy i rozmawialiśmy chwilę.
A potem Leo dał nam resztę mapy z przestrogą na temat Felipe.

Wyszliśmy z domu Leo i poszliśmy do Felipe. Tak tak wiem, powinniśmy posłuchać Leo ale nie zrobiliśmy tego.

- Felipe! Jesteś?! - Krzyknęłam wchodząc do środka.

- Macie mapę?! - Usłyszałam jego głos z innego pokoju.

- Tak! - Odkrzyknęłam mu.

Wtedy Felipe wyrwał mi mapę i wybiegł ze swojego domu zastawiając nam drzwi.

Trzeba było posłuchać Leo!







 Assassyn z PrzypadkuWhere stories live. Discover now