Rozdział 21

6.6K 532 32
                                    

Zacznijmy od tego, że część nawet nie czytana przez moją martwą betę (Tak, wiem, tradycyjnie xD ), a poza tym... na końcu coś co jest dla mnie ważne, mam nadzieję, że choć część z Was to przeczyta ;)

Ponadto wszelkie powtórzenia w dialogach są celowe.

A teraz zapraszam!

___

         Silne palce kurczowo trzymały nadgarstki geniusza, a w błyszczących, pełnych magii oczach tkwił wręcz obłęd. Puścił go nagle, tylko po to, by chwycić jego koszulkę. Milczał długo, nerwowo gniotąc mu ciuch, palce drżały, szarpał nim lekko co jakiś czas.

-Spokojnie- rzucił miękko Tony i podniósł uwolnione dłonie, by jedną z nich unieść trzęsącą się lekko brodę mężczyzny.- Nie gryzę, pamiętasz? Chcesz coś powiedzieć to to zrób- zażartował nieznacznie. Opuścił ręce, gdy ten wyszarpnął głowę i spojrzał na niego ze złością.

-Myślisz tylko o sobie, Stark. Przejmujesz się tylko sobą i eksperymentami, wynalazca od siedmiu boleści. Widziałeś reakcje Bartona na dym, ale sam zdjąłeś hełm. I śmiesz do mnie mieć pretensje?- wysyczał. Tony zamrugał zaskoczony, gdyż w tym co mówił wcześniej pretensje powodowane były troską. Troska. Kto ostatni raz się troszczył o niego? Albo on o kogoś? Czy poza Lokim był naprawdę ktoś taki? Czy teraz ktoś się w ogóle nim przejmował? Westchnął cicho i po prostu odepchnął boga od siebie, a ten z zaskoczeniem na twarzy wycofał się w stronę biurka, mimo tego nie pozwolił wybić się z rytmu.- Tak bardzo uwielbiasz, gdy się o ciebie niepokoję? Tak bardzo chcesz, bym znalazł twe martwe ciało? Anthony! Tak bardzo przeszkadza ci moja troska? Czy może tak bardzo jej łakniesz od zerwania z Virginią, bo bez niej nie czujesz się potrzebny?- kontynuował prowokująco, z gasnącą nienawiścią w oczach.

-Ty... - przerwał mu ze spokojem z nieco kpiącym uśmiechem.- Troska o mnie? A po co miałbyś się o mnie troszczyć? Nazwałeś się bogiem, my jesteśmy tylko robakami. Nie mów mi więc o trosce o robale, zabiłbyś mnie, gdybyś tylko mógł! Ale nie możesz, bo to robal panuje nad bogiem-  wypomniał mu z irytacją. Lodowata dłoń, z przerażająco gorącymi czubkami palców, uderzyła go w twarz, pozostawiając po sobie piekące uczucie, wiedział, że zostanie ślad, bo bóg nawet nie próbował być delikatny. Gdy otworzył usta szczękę przeszył nieprzyjemny ból. Nim zdążył pomartwić się o swoje zęby, ciszę przerwał coraz głośniejszy oddech Kłamcy. Tony spojrzał na niego z uwagą i zmarszczył brwi, pełen niepokoju.

-Loki, spokojnie, musisz oddychać głęboko- oznajmił znacznie łagodniej i zbliżywszy się ułożył dłoń na jego sercu. Biło nieprzyjemnie szybko, z każdą sekundą coraz gwałtowniej.- Skup się! Nie wiem co się dzieje, więc musisz mi pomóc, rozumiesz? Musisz się skupić, nie wiem jak ci pomóc- przemawiał do niego ze spokojem, choć w głowie narastał mu chaos.

Bóg przywarł do niego ciasno i zaciągnął się jego zapachem.

-Pozwól mi- wydusił z siebie rozpaczliwie.- Musisz mi pozwolić!- mamrotał nerwowo.

-Już dobrze, pozwalam, nie wiem o co chodzi, ale pozwalam, dobrze? Wszystko w porządku, Loki. W porządku- mruczał mu do ucha. - Musisz się uspokoić i oddychać głęboko, zrobisz to dla mnie?- kontynuował zagadywanie go. Czuł jak przylegające do niego ciało wibruje od pobudzonej w nim magii, która płonęła w nim, w gniewie pragnąc wyrwać się na zewnątrz. Zrozumienie spłynęło na niego po chwili i zmarszczył lekko brwi.- Uwolnij ją- polecił nagląco.  Zacisnął powieki, gdy zielone iskry rozbłysły w całym pokoju, usłyszał trzask rozbitego lustra. Mężczyzna przylgnął do niego mocniej, a on sam miał wrażenie, że całe ciało płonie mu od magii boga.

-Nienawidzę cię, Stark- wychrypiał po chwili.- Ograniczasz moją moc, to bolesne... z każdym dniem jest jej więcej, a ja płonę od środka- dodał z nieznaczną złością. Jego serce  wciąż biło szybciej niż powinno, lecz zarówno magia, jak i oddech ustabilizowały się.- Nawet nie wiesz, jak strasznie cię nienawidzę, za to, że tak strasznie mi zależy... byłoby łatwiej, gdybyś jednak pozostał robakiem, Anthony.

- Przerażające, że to najsłodsze co usłyszałem z twoich ust, Psotniku- odparł lekkim tonem, nieco rozbawiony. Chwycił go mocniej, gdy ten zachwiał się nieznacznie i podtrzymywał dopóki moc nie przestała męczyć jego ciała. Wtedy Kłamca odsunął się i ruszył na wąską kanapę ustawioną między dwoma barkami, pełnymi alkoholu. Wyciągnął się na niej, tracąc zainteresowanie geniuszem, bezczelnym i z każdą chwilą irytującym go coraz bardziej. Głównie dlatego, że wzbudzał w nim coraz więcej uczuć. Zwinął się nieco na sofie, a Stark zbliżył się do niego i rozsiadł na podłodze.

-Przerażasz mnie czasami, Loki. Nie mówisz co myślisz, czego potrzebujesz, co czujesz... pozwalasz, by to cię męczyło, a potem wybuchasz. Skoro zamykasz w sobie swoją magię to na cię wypala od środka... Nie ograniczam jej, masz wolną rękę, jak mogłeś się tego nie domyślić? - Stwierdził ze spokojem w głosie, obserwując ścianę. Bóg przytulił się do jego pleców i oparł mu głowę na ramieniu.

-Jeśli mi tego nie powiesz to tego nie wiem, a wtedy nie mogę jej używać, tak działają słowa Odyna- zauważył cicho i zamknął oczy.

-Nie śpij!- Poderwał się gwałtownie, przypominając sobie o dosyć istotnym dla niego fakcie. Chwycił jego nadgarstek.- Najpierw powinniśmy zmyć z ciebie truciznę... powinieneś oczyścić swą magię, prawda?- spytał, gdy ten otworzył oczy, zaskoczony.

- To nic, dam radę -odparł z lekkim rozbawieniem.

-To ty jesteś pajacem, Loki. Sprawiasz, że ja mam powody do zmartwień- oznajmił z jawnym niezadowoleniem.

-Moją magię oczyszcza twoja obecność i odpoczynek, pozwól mi pospać- odpowiedział cicho i zamknął oczy.

-Dobra, chociaż daj mi poduszkę pod tyłek- burknął, wracając na podłogę. Prychnął głośno, gdy miękka poducha trafiła go w głowę, kiedy Kłamca wyciągał ją spod swoich pleców. Odebrał ją jednak bez słowa i usiadł na niej wygodniej. Bóg od razu przylgnął do jego pleców i ułożył znów głowę na ramieniu wynalazcy.  Zasnął niedługo potem, zostawiając Starka samego z myślami, na którego twarzy odmalował się niepokój.

Wcześniej słowa Lokiego mógł obrócić w żart, lecz jak długo mógł ignorować jego oświadczenie? Od prostych, pełnych irytacji słów boga przeszyła go przerażająca wręcz czułość, a serce stanęło na krótką chwilę, a potem zabiło o wiele szybciej niż powinno. Na bogów, miał nadzieję, że się nie zarumienił bo to byłoby co najmniej żałosne i musiałby strzelić sobie w głowę, albo się napić. Picie na pewno, by mu pomogło. Dawno nie pił, ewidentnie powinien do tego wrócić, na pewno czułby się wtedy lepiej. Mimo tego nie mógł mu odpowiedzieć z równą powagą, jego gardło wyschło, wnętrzności zacisnęły się boleśnie. Nie był w stanie wydusić tego z siebie tak po prostu, nie w takiej sytuacji, zdecydowanie jeszcze nie teraz. Westchnął cicho, starał się usiąść wygodniej i nie obudzić przy tym Psotnika.


____

Poza "Przyjaciół poznajemy w biedzie- Klaroline" postanowiłam dodać dwie nowe książki, jedną o córce Claudii Stilinski, Kapłance, która przybywa do swojego rodzinnego miasta po wielu latach szkolenia. Druga z historii to natomiast moja stara praca, tworzona w 2012 roku, dodawana w 2013. Dotyczy ona świata z anime "Naruto" i tradycyjnie mówi o moim ukochanym Akatsuki. To nie jest długa historia i zapewne już dawno wyszła z mody, ale kto wie, może się Wam spodoba, tak jak mnie podobała się kiedyś.

Jeśli podobają Wam się moje prace to zapraszam na nie serdecznie, jeśli jesteście tu tylko dla mojej ukochanej "Niewoli" to i tak zapraszam, choćby na fanfik Teen Wolfa ;)

Pozdrawiam serdecznie!


Niewola (FrostIron)Where stories live. Discover now