Rozdział 11 - Mamo, tato, musimy porozmawiać

550 40 22
                                    

Gdy Satsuki szła już spać myślała jak potoczy się jutro rozmowa z Kuroo. Bo nie łudziła się, że wszystko będzie jak wcześniej. Wręcz przeciwnie, oczekiwała jeszcze dziwniejszego zachowania z jego strony. Próbowała wymyślić jak w taktowny i delikatny sposób zapytać się go czy rzeczywiście czuje do niej coś więcej. Obecność Kenmy w drodze do szkoły z pewnością nie była jej na rękę.

Jej problem rozwiązał się rano sam, gdy po zakluczeniu drzwi i wyjściu do szkoły, spotkała Kuroo czekającego na nią samotnie przy furtce. Przełknęła głośno ślinę, gdy ich spojrzenia się spotkały.

- Yo, Satsuki-chan! - przywitał ją brunet, uśmiechnąwszy się w ten onieśmielający sposób.

- Cz-cześć Kuroo-kun. - odpowiedziała odwracając wzrok i płonąc na twarzy. Zastanawiała się czy, gdy przekroczy granicę między swoim ogródkiem a resztą świata, Kuroo znów to zrobi.

- To jak? Podjęłaś decyzję?

- Aaa... Chodzi o klub... Szczerze, to zapomniałam. Myślałam wczoraj o czymś innym... Ale w sumie, to chyba mogłabym spróbować. Co mi szkodzi?

- Dziękuję Satsuki-chan! - wykrzyknął Kuroo niezmiernie uradowany i objął dziewczynę jednym ramieniem przygarniając ją do siebie. - Wiedziałem, że się zgodzisz.

- C-co do wczoraj... - Satsuki pisnęła nieśmiało, próbując wydostać się z uścisku.

- Taaak...? - nie mógł nie utrudnić jej zadania tego pytania. Nie mógł.

- Czy... czy... Co-co to w ogóle miało być? - w końcu z siebie to wydusiła. Co prawda bardzo niezgrabnie, ale zawsze to jakiś postęp.

- Pocałowałem cię. Nie poczułaś? - poruszył znacząco brwiami i zbliżył do niej twarz.

- No ale dlaczego? - zapytała łamiącym się głosem. - Odszedłeś tak nagle, jakby nic się nie stało.

- Bo się nie stało. Nie odwzajemniłaś więc nie miałem nic więcej do powiedzenia. - wzruszył ramionami.

- Bo nie dałeś mi na to czasu! - odpowiedziała bezmyślnie i zaraz się speszyła. - To znaczy... To było tak nagle i...

- Czyli, gdybyś miała więcej czasu, to byś oddała?

- M-może... - mruknęła pod nosem i odwróciła głowę zawstydzona. Po zaledwie sekundzie poczuła na policzku jego dłoń, która skierowała jej twarz z powrotem w jego stronę. Spojrzała w jego pełne determinacji piwne oczy. Ich nosy się zetknęły, a jego przyspieszony oddech muskał jej policzki. Dał jej czas, żeby oswoić się z sytuacją i pomyśleć. Ich usta dzieliło co raz mniej milimetrów, aż w końcu się złączyły. Wargi Tetsurou napierały na jej, a ona poczuła jak nogi chcą się wznieść do nieba. Stanęła na palcach, chwyciła jedną dłonią jego białą koszulę i zacisnęła na niej swoją pięść. Rozchyliła i napięła lekko wargi, a potem mocniej i bardziej pożądliwie.

Oparł swoje czoło o jej i z wciąż zamkniętymi oczami uśmiechał się do siebie. Satsuki wpatrywała się w jego wąskie usta. To było dla niej niepojęte jak to możliwe, że całowały tak dobrze, skoro ich anatomia temu zaprzeczała. I chciała więcej.

- Zakochałem się w tobie. - powiedział cicho. - I chcę z tobą chodzić. Dlatego cię pocałowałem i chcę to robić częściej. - cmoknął ją w nos i wyprostował się. Zacisnęła dłoń jeszcze mocniej gniotąc mu ubranie. Wszystko, o czym wczoraj myślała, potwierdziło się. Jednak trochę obawiała się. Bała się, że nie pokocha go tak mocno jak tego by chciał, że go zrani albo znów będzie musiała wyjechać.

- A jeśli... - zaczęła.

- Wtedy i tak za tobą pójdę. - odpowiedział Kuroo jakby czytając jej w myślach. Jednak tak naprawdę tego nie zrobił. To zdanie było przygotowane na wszystkie „ale", które mogła postawić Satsuki. Teraz patrzył na nią w oczekiwaniu, a każda chwila ciągnęła się w nieskończoność. Powili tracił nadzieje i wątpił, czy rzeczywiście słusznie postąpił. A co jeśli podobał jej się ktoś inny?

Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończoneWhere stories live. Discover now