Uczta

29 9 2
                                    

  - Moi drodzy. Rad jestem, że się tu zebraliśmy. Widzę nową twarz. Witaj, chłopcze. Cieszy mnie, że zawitałeś do Lecotrii. Ale nie przedłużajmy. - Jego głos się zmienił. Zamknął oczy i zaczął intonować tekst w nieznanym mi jezyku. Niektórzy pochylili głowy i ruszali bezgłośnie ustami. - Jedzmy. Smacznego!

Przy stole znów zapanował gwar. Przekazywano sobie misy z rąk do rąk, śmiano się, nakładano potrawy na "talerze".

- To co teraz słyszałeś to było błogosławieństwo. Nad jedzeniem i nad nami. Opiekun Lasu odprawia je przed posiłkami. Jest ślepy, ale widzi oczyma duszy. Lecotria to nasza kraina. Nie tylko ta polana, ale cały las. Opiekun ma na imię Unum, to znaczy "jednoczyć". W przeciwieństwie do was my możemy sami wybrać sobie imię. Po urodzeniu dostajemy "imię zastępcze". Gdy osiągamy pełny wiek, wybieramy imię, które będziemy nosić. Musi ono mieć jakieś znaczenie związane z nami. Moje imię oznacza "nadzieja", bo chcę nieść innym światło w mroku. Ezop ma imię po starym greckim bajkopisarzu, bo od dziecka uwielbiał snuć opowieści. Anima z kolei oznacza "powietrze" albo "dusza".

- Kim jest Anima?

- Spokojnie. Przedstawię Ci go po kolacji. A tymczasem smacznego.

Zatopiłem zęby w surówce, zastanawiając się, co wziąć na deser. Miałem dylemat między ciastem malinowym, a owocową sałatką. W sumie, czemu nie oba? Po posiłku czułem się pełny. Jedzenie tutaj miało zupełnie inny smak niż nasze ludzkie posiłki. Było jakby pełniejsze, prawdziwsze. Jakbym całe życie jadł kandyzowane słodycze i dopiero teraz spróbował prawdziwych owoców.

Zgodnie z obietnicą Elpida wyruszuła, by zaprowadzić mnie do Animy. Przyłączył się do nas Ezop. W jego obecności Nimfa wydawała się lekko poddenerwowana.

Żeby dotrzeć do tajemniczego przyjaciela Elpidy, musieliśmy wyjść z polany. Spojrzałem na niebo. Spomiędzy drzew było widać księżyc.

Ciotka może się martwić. Albo gorzej - zacząć zadawać pytania. Czy ludzie z przyjęcia zauważyli, że zniknąłem bez słowa? W głowie szukałem wymówki. Spacer, nagła sprawa, ważny telegram, stary znajomy. Czy było to na tyle wiarygodne, by przestali drążyć temat?

- Elpida, przepraszam, ale muszę wracać. Naprawdę chciałbym poznać twojego przyjaciela, ale jest już późno.

Nimfa zrobiła zawiedzioną minę. Naprawdę chciałem z nią zostać. Polubiłem ją i miło mi się z nią rozmawiało. Poza tym miała do opowiedzenia tyle ciekawych rzeczy. Cała ta magia, dziwne istoty i ich zwyczaje. To mnie przyciągało.

- Rozumiem. Odprowadzę Cię na początek lasu, ale dalej wolałabym Ci nie towarzyszyć.

Bała się? Nie naciskałem. Zgodziłem się, by wyprowadziła mnie z labiryntu drzew.

- Może jutro? Chętnie się z Tobą jeszcze zobaczę.

- No pewnie. Wystarczy, że zawołasz. - Jej oczy rozbłysły. Założyłbym się, że moje również.

Nie śmierć, lecz jej brat, sen. Część IWhere stories live. Discover now